To miał być kolejny zwykły dzień. Karol wyszedł rankiem na budowę, gdzie pracował. Kilka godzin później doszło do tragicznego wypadku, w którym poniósł śmierć na miejscu.
Karol Kierzkowski (24 l.) 5 lat temu wyjechał z rodzinnego Witkowa w poszukiwaniu pracy. W ostatnim czasie mieszkał w Kostrzycach pod Wrocławiem. To właśnie w stolicy Dolnego Śląska pracował na budowie osiedla. 7 września, jak co dzień udał się na plac budowy, gdzie około godziny 9:00 doszło do dramatu. Przechodząc z mieszkania do mieszkania przez balkon, poślizgnął się i spadł z drugiego piętra, ginąc na miejscu. Śledztwo w tej sprawie wszczęła wrocławska prokuratura. Pogrzeb witkowianina odbył się w miniony czwartek na cmentarzu parafialnym w Witkowie. Pogrążona w smutku rodzina dziękuje wszystkim tym, którzy wzięli udział w jego ostatniej drodze.
– Był jeszcze młody, pełen życia. Dwa dni przed wypadkiem przez godzinę rozmawialiśmy przez telefon. Opowiadał mi, że załatwił sobie wyjazd do Holandii, aby tam podjąć pracę na okres zimowy. Miał wiele planów. Niestety już ich nie zrealizuje – kończy pani Maria, mama 24-latka.
Spoczywaj w pokoju kuzynie! Czuwaj nad nami! I buduj nam piękne osiedla tam do góry! [*]
Bożę miej w swojej opiece tego dzieciaka i jego rodzinę.