Kulinaria z Wiolettą Prawucką
Dusza towarzystwa. Wesoła, sympatyczna, a przy tym mistrzyni gotowania – tak mówią o niej najbliźsi. W kuchni nie ma dla niej rzeczy trudnych… – Wszystko jest łatwe, jeśli wkłada się do tego całe serce. A największą nagrodą za gotowanie jest pochwała najbliższych – mówi mieszkanka Słupcy, Wioletta Prawucka, u której gościliśmy kilka dni temu.
Już na początku spotkania, kiedy zadaliśmy pytanie, kiedy tak naprawdę zaczęła się jej przygoda kulinarna z uśmiechem odpowiedziała, że zaczęła piec będąc jeszcze dzieckiem.
– Pewnego dnia, będąc uczennicą IV klasy szkoły podstawowej postanowiłam upiec ciasto. Był to jabłecznik. Ciasto z pozoru proste, ale dla 11-latki było to nie lada wyzwaniem. Kiedy wypiek się udał, wiedziałam już, że kuchnia będzie moją życiową pasją. Piekłam, piekłam i jeszcze raz piekłam. Nie raz w moim domu rodzinnym gościłam kilku, a czasem kilkunastu znajomych, którzy konsumowali moje wypieki mówiąc, że u Wiolki zawsze coś smakowitego się znajdzie. A tak naprawdę prawdziwe wyzwanie kulinarne miałam w wieku 14 lat, kiedy jedna ze znajomych poprosiła mnie o to, bym przygotowała tort na komunię jej brata! Zgodziłam się, jednak wiedziałam, że będzie to dla mnie duże wyzwanie. Tort okazał się strzałem w dziesiątkę – mówi z uśmiechem.
Tajniki gotowania naszej rozmówczyni przekazała mama Halina oraz babcia Regina. Obie były świetnymi kucharkami. Ich kuchnia była tradycyjną, jednak jak dodaje pani Wioletta i taka ma swoje zalety. – Kto z nas nie lubi polskiego kotleta schabowego, rosołu, czy czerniny? Choć z tą trzecią pozycją pewnego razu miałam spory problem. Kiedy mama kazała mi dokończyć czernicę zamiast cukru, dodałam podwójną ilość soli, co niestety skutkowało słonym, nawet powiedziałabym, że bardzo słonym smakiem. Na szczęście jak dotąd była to jedyna moja gafa kulinarna – mówi śmiejąc się.
Dodaje, że motywację do kucharzenia dają jej najbliżsi. – Kiedy coś upiekę i zmyka z talerza w mgnieniu oka, to jeszcze bardziej motywuje mnie to do dalszej pracy – mówi. Zawsze w zanadrzu ma coś słodkiego, ale nie słodycz ze sklepowych półek, a swoje domowe wypieki. Jest autorką słynnego wiśniaka, ciasta, które uwielbiają nie tylko jej najbliżsi, ale i znajomi.
– Przepis na podobne ciasto znalazłam w jakiejś gazecie. Po „mocnym” zmodyfikowaniu przepisu powstało moje… to, które piekę od kilku lat. Na ciemnym biszkopcie, dodatkowo masa budyniowa na soku z wiśni i z alkoholem. Zawsze cieszy się powodzeniem – tłumaczy..
Podobnie było z sernikiem, śmietanowcem, tortami, czy ciastem poleconym dla naszych czytelników – o nazwie „oczy carycy”. Po lekkiej modyfikacji wyszło bardzo smaczne ciasto, idealne na imieniny , urodziny, czy tak po prostu bez okazji. Delikatne, puszyste, białkowo – kakaowe, krem budyniowy, ciastka namaczane we włoskim likierze i galaretki. Troszkę czasu trzeba poświęcić na wypiek, ale ciasto jest tego warte. – Kiedyś moja znajoma poleciła mi to ciasto, mówiąc, że jadła bardzo dobre ciasto o dość dziwnej nazwie…. Usłyszałam wówczas „ty zrób, ja spróbuję…” Odszukałam gdzieś przepis i upiekłam. Jednak biszkopty, które były w oryginalnym przepisie zamieniłam na delicje, mocząc je delikatnie w Amaretto. Ciasto dzięki temu ma nieco inny smak, ale i piękny zapach – mówi pani Wioletta.
A jeśli chodzi o wspomniane torty, to przygotowuje je według własnego przepisu – zazwyczaj z tradycyjną masą masłową, z dodatkiem czekolady, orzechów i owoców z własnego ogrodu.
– Biszkopt natomiast musi być nasączony rumem, sokiem z cytryny, wodą i cukrem. Jeśli natomiast piekę tort śmietanowy, podobnie jak ten z masy masłowej musi mieć oprócz owoców podkład z domowego dżemu – tłumaczy mieszkanka Słupcy.
Pani Wioletta nie tylko fantastycznie piecze słodkości, ale wyśmienicie przygotowuje potrawy mięsne, sałatki i zupy. Każda przygotowana przez nią potrawa ma swój jedyny i niepowtarzalny smak. Jest w nich trochę tradycji i lekkiego unowocześnienia. Jeśli to słynna zupa koperkowa, to oczywiście bazująca na wywarze warzywnym. – Jednak dla dzieci część warzyw blenderuję, co zmienia nieco jej konsystencję, no i może troszkę smak. Dzieci w przedszkolu, ale i domownicy ją uwielbiają – mówi z uśmiechem.
Podobnie jest również z domowymi hot – dogami. To nie fast food w ogólnym tego słowa znaczeniu, a delikatne parówki, owinięte i następnie zapiekane w cieście drożdżowym. Jak mówi pani Wioletta są doskonałym produktem zarówno na obiad, jak i w formie przystawki na uroczystości domowe. – W domu podaję je zazwyczaj na ciepło z dodatkiem sosu czosnkowego. Są delikatne, a pikantności dodaje im sos. Wówczas i sos i parówki komponują się idealnie – dodaje.
Na kolejną część kulinarnego spotkania z Wiolettą Prawucką zapraszamy za tydzień.
Oczy carycy
Składniki:
Ciasto jasne:
*6 białek
*1 szklanka cukru
*1 szklanki mąki ziemniaczanej
*1 łyżka octu
*1/3 szklanki oleju
Ciasto ciemne:
*6 żółtek
*2 jajka
*6 łyżek cukru
*4 łyżki mąki pszennej
*1 łyżka proszku do pieczenia
*2 łyżki kakao
*1/3 szklanki oleju
Krem budyniowy:
*2 szklanki mleka
*budyń śmietankowy bez cukru
*3 łyżki cukru
*1 cukier waniliowy 16g
*1 kostka miękkiego masła
* 2 łyżki mąki pszennej
* 2 żółtka
DODATKOWO:
*2 galaretki czerwone- ja preferuję z czarnej porzeczki,
* delicje – nakropione w Amaretto (ale delicje można zamienić na biszkopty)
OPIS PRZYGOTOWANIA:
Ciasto jasne: białka ubić na sztywno z cukrem. Dodać pozostałe składniki. Delikatnie wymieszać.
Ciasto ciemne: żółtka z jajkami utrzeć z cukrem do białości. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, kakao i olej. Wymieszać. Blaszkę o wymiarze 33×23 cm wysmarować tłuszczem i wyłożyć papierem do pieczenia. Na blachę wykładać na przemian jasne i ciemne ciasto. Przemieszać delikatnie widelcem. Piec w piekarniku nagrzanych do 180 stopni przez około 35 minut. Wystudzić.
Krem: ugotować budyń z 2 szklanek mleka budyniu, mąki i żółtek, dodać cukier i cukier waniliowy. Wystudzić. Budyń utrzeć z miękkim masłem. Galaretki rozpuścić w pół litrze wrzątku. Pozostawić do wystudzenia i stężenia. Wystudzone ciasto przekroić na dwa placki. Na jednym wyłożyć połowę kremu. Na krem ułożyć delicje delikatnie nasączone Amaretto. Między ciastka wylać mocno tężejącą galaretkę (2 galaretki rozpuszczone w pół litra wody). Na galaretkę wyłożyć resztę kremu. Przykryć drugim plackiem. Polać polewą czekoladową. Można posypać posiekanymi orzechami włoskimi. Schłodzić w lodówce.
Parówki w cieście drożdżowym
Składniki:
Parówki – muszą być lekko podwędzane – ok. 25 sztuk
Ciasto drożdżowe:
– 0,5 kg mąki pszennej,
– 1 szklanka mleka,
– 5 dag drożdży,
– 5 łyżek oleju,
– 1 łyżeczka cukru,
– szczypta soli,
– 1 jajko,
– 2 żółtka.
Wykonanie: Mleko podgrzać, dodać pokruszone drożdże, cukier i część mąki. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Do miski wsypać pozostałą część mąki, dodać olej, , sól, jajko roztrzepane za pomocą widelca i wyrośnięte drożdże. Ciasto dobrze wyrobić. Rozwałkować dość cienko i następnie pokroić w paseczki ok. 4 centymetrowe. Owinąć wcześniej obraną parówkę w spiralkę. Tak przygotowane parówki układać dość luźno na blaszce posmarowanej olejem. Żółtkiem smarujemy zwinięte ciasto na zewnętrznej stronie. Pieczemy w 180 stopniach do zarumienienia.