– W pewnym momencie przewróciliśmy się na ziemię i w tym czasie zostałem uderzony przez Damiana bejsbolem w twarz (…). Dawid strzelił do mnie z gazówki – opisuje 25-letni Rafał z Tomiszewa. Dwaj bracia z Dołów, którzy w środku dnia w Giewartowie brutalnie go napadli niedawno usłyszeli wyrok. Słono ich będzie kosztował.
21 lipca zeszłego roku, ok. 14.00 Rafał z kilkoma kolegami wybrał się do Giewartowa nad jezioro. Gdy schodzili na plażę, minął ich Damian P. (29 l.) z Dołów, który z rodziną jechał rowerem. Jak wynika z relacji świadków, zaczepił Rafała, wyzwał go i zapowiedział, że zaraz do niego przyjedzie. Jak zapowiedział, tak zrobił. Krótko potem w towarzystwie swojego brata Dawida (26 l.) pojawił się na plaży. Obaj od razu dobiegli do Rafała, który stał z grupą kolegów. 25-latek, próbując się bronić rzucił w nich trzymaną w ręku butelką od piwa. Żadnego z nich nie trafił. Wtedy bracia P. rzucili się do ataku. – Od razu dostałem pistoletem gazowym od Dawida, a kijem od Damiana – zapamiętał Rafał. Potem przyjmował kolejne ciosy. Bracia P. bili go po całym ciele, używając przy tym bejsbola i kija PCV. – W pewnym momencie przewróciliśmy się na ziemię i w tym czasie zostałem uderzony kijem bejsbolowym w twarz. Podniosłem kij, który leżał na plaży, bo chciałem się bronić. Dawid strzelił do mnie z gazówki, ale skończył mu się gaz. Po odrzuceniu gazówki znów we dwóch zaczęli mnie bić kijami po całym ciele – krótko po ataku Rafał opowiadał policjantom. W pewnym momencie jeden z jego kolegów stanął w jego obronie. Po chwili bracia P. zostawili Rafała i pobiegli do zaparkowanego niedaleko samochodu. Zanim odjechali, jak zapamiętał jeden ze świadków, krzyknęli w stronę Rafała, że naślą na niego odpowiednich ludzi. Pobitego, zakrwawionego 25-latka koledzy zawieźli do szpitala. Tam okazało się, że ma złamaną żuchwę i konieczne było skierowanie na specjalistyczny oddział chirurgii szczękowej.
Policjanci z posterunku w Orchowie, którzy zajęli się sprawą, bez żadnych problemów namierzyli sprawców brutalnej napaści. Bracia P. już następnego dnia usłyszeli zarzuty udziału w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi do 8 lat więzienia. Dodatkowo, ich zachowanie uznano za występek o charakterze chuligańskim, za co kodeks karny przewiduje surowsze traktowanie. Bracia P. do niczego się nie przyznali i odmówili składania wyjaśnień. Policjantom udało się jednak ustalić, że ich atak był zemstą za to, że kilka dni wcześniej Rafał uderzył jednego z nich. Podczas kolejnego przesłuchania mieszkańcy Dołów jeszcze raz zaprzeczyli, jakoby mieli coś wspólnego z tą sprawą. Śledczy nie mieli jednak wątpliwości, że to oni brutalnie pobili Rafała i skierowali przeciwko nim akt oskarżenia do słupeckiego sądu. Początkowo sprawa trafiła do mediacji, ale oskarżeni nie dogadali się z pokrzywdzonym. W tej sytuacji konieczna była rozprawa, która odbyła się w połowie listopada. Przed sądem bracia P. zmienili zdanie. Do wszystkiego się przyznali, przeprosili Rafała i złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze, który sąd zaakceptował. Zgodnie z nim, każdy ze sprawców pobicia będzie musiał zapłacić Rafałowi po 15 tys. zł nawiązki. Po 5 tys. zł muszą mu przekazać do końca tego roku, pozostałą kwotę do końca 2018. Dodatkowo, będą musieli zapłacić po 3 tys. zł grzywny i po 700 zł kosztów sądowych oraz pokryć koszty pełnomocnika Rafała, które wyceniono na 3 tys. zł. Pokrzywdzony 25-latek przyjął przeprosiny i zgodził się na wydanie takiego właśnie wyroku.