65-latek z gminy Zagórów, zgodnie z postanowienie sądu, powinien być leczony w szpitalu psychiatrycznym. Problem w tym, że nie ma tam miejsca.
Problemy z prawem mężczyzny zaczęły się, kiedy usłyszał zarzuty dotyczące znęcania się nad żoną. W lipcu 2021 r. wszczął kolejną awanturę, podczas której miał nakłaniać ją do zmiany zeznań w sprawie o znęcanie. Następnego dnia kobieta wszystko zgłosiła na policję. Kiedy mundurowi przyjechali po 65-latka, by go zabrać na przesłuchanie w związku z ostatnią awanturą, ten – według relacji policjantów – chwycił za siekierę i ruszył w ich kierunku. Mundurowym udało się go obezwładnić i zatrzymać, żaden z nich nie ucierpiał. Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy i skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie, który został uwzględniony. Początkowo mężczyzna miał zostać za kratami dwa miesiące, ale okres ten kilkakrotnie przedłużano. Śledczy uznali bowiem, że trzeba sprawdzić, czy 65-latek w momencie ataku na policjantów był poczytalny. Jednodniowe badanie nie wystarczyło biegłym, by jednoznacznie się wypowiedzieć na ten temat, dlatego konieczna była jego kilkutygodniowa obserwacja. Ostatecznie biegli uznali, że mężczyzna był niepoczytalny, a w tej sytuacji nie może odpowiadać za swój czyn. Jednocześnie lekarze orzekli, że stanowi zagrożenie dla otoczenia i powinien być leczony w zamkniętym zakładzie. Na podstawie tej opinii prokurator przesłał do słupeckiego sądu wniosek o umorzenie postępowania i skierowania mężczyzny na przymusowe leczenie psychiatrycznego. Choć sąd zatwierdził ten wniosek, mieszkaniec gminy Zagórów na przymusowe leczenie jeszcze nie trafił. W placówce, w której ma być leczony, nie ma obecnie wolnych miejsc. Na zwolnienie się tam miejsca 65-latek czeka w więzieniu. Niedawno sąd kolejny raz przedłużył okres jego tymczasowego aresztowania.