W zdecydowanej większości miejscowości naszego powiatu w niedzielny poranek nie zawyły syreny alarmowe, które – według zamysłu władz państwa – miały uczcić 12. rocznicę Katastrofy Smoleńskiej. Sprawdziliśmy, jak swoje decyzje argumentują burmistrzowie i wójtowie.
W minioną niedzielę, 10 kwietnia w całym kraju miały zawyć syreny alarmowe w celu upamiętnienia ofiar smoleńskich. Uruchomione miały zostać dokładnie o godz 8.41. Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji podkreślał, że w ten sposób zostanie oddany „hołd osobom, które 12 lat temu chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę”. Zaraz po zapowiedziach dotyczących uruchomienia syren w kraju rozgorzała burzliwa dyskusja. Krytycy tego pomysłu zwracali przede wszystkim uwagę na mieszkających u nas uchodźców, dla których dźwięk syren mógłby przywoływać dramatyczne przeżycia.
Decyzje dotyczące uruchomienia syren w każdej gminie podejmowali burmistrzowi i wójtowie, którzy z urzędu są szefami obrony cywilnej na swoim terenie. W powiecie słupeckim w niewielu miejscowościach w niedzielę rano słychać były alarm. Syreny uruchomiono w gminie Słupca. – Komendant gminny OSP przekazał wszystkim jednostkom działającym w naszej gminie prośbę wojewody o uruchomienie syren – informuje Grażyna Kazuś, wójt gminy Słupca. Prośbę zrealizowało jednak tylko 6 z 17 jednostek działających w gminie. Według danych z urzędu, w niedzielę rano syreny zawyły w Cieninie Kościelnym, Cieninie Zabornym, Gółkowie, Kamieniu, Marcewku, Wierzbocicach i Woli Koszuckiej Parcele. Wójt podkreśla, że o uruchomieniu syren uprzedzeni zostali wszyscy mieszkający w gminie uchodźcy. – Wszystkie osoby, które goszczą u siebie Ukraińców zostali poinformowani, że syrena zawyje i poproszeni o wytłumaczenie swoim gościom, że chodzi o uczczenie rocznicy Katastrofy Smoleńskiej – mówi Grażyna Kazuś.
Syreny zawyły też w gminie Ostrowite. Wicewójt Małgorzata Wesołowska prośbę dotyczącą ich uruchomienia przekazała prezesom jednostek OSP.
W pozostałych gminach naszego powiatu syren w niedzielny poranek nie było słychać. – Decyzję o niewłączaniu syren w niedzielę 10 kwietnia podjąłem po licznych wnioskach mieszkańców Słupcy, którzy w swoich domach goszczą obywateli Ukrainy uciekających przed wojną na terytorium tego kraju – tłumaczy Michał Pyrzyk, burmistrz Słupcy.
W gminie Lądek wójt decyzję dotyczącą uruchomienia syren pozostawił strażakom. – Ja niczego nie nakazywałem, dałem strażakom wolną rękę w tej sprawie – mówi Artur Miętkiewicz. Druhowie na uruchomienie syren się nie zdecydowali. Głównie ze względu na obecność na ich terenie uchodźców. – Oni przyjechali tu, żeby mieć spokój, a nie żeby im syreny wyły – tłumaczy Jakub Stróżyk, naczelnik OSP Ciążeń. Podobnymi argumentami kierowali się strażacy z Lądku.
Syren w niedzielny poranek nie było też słychać w gminie Strzałkowo. – Rocznica katastrofy to bardziej czas zadumy i ciszy, niż robienia hałasu – tłumaczy wójt Dariusz Grzywiński.
W gminie Powidz brak uruchomienia syren urzędnicy tłumaczą zbyt późnym otrzymaniem informacji na ten temat z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Miało to nastąpić w sobotę, 9 kwietnia po godz. 8.00. – W związku z powyższym niemożliwe było dla nas wywiązanie się z obowiązku poinformowania na poziomie lokalnym, ludności o uruchomieniu syren, z co najmniej 24-godzinnym wyprzedzeniem, w tym obywateli Ukrainy, którzy w licznej grupie, około 100 osób – jak na wielkość gminy Powidz – przebywają na naszym terenie. Biorąc te okoliczności pod uwagę, zdecydowano aby syren nie uruchamiać – informuje Krzysztof Marszałek z Urzędu Gminy Powidz.
Syren nie uruchomiano również w gminach Zagórów i Orchowo.
zastanowienia wymaga fakt że nie syreny zawyły,oby nie była to cisza przed burzą każda tego rodzaju rocznica powinna być nagłośniana czy to się towarzyszom podoba czy nie ,dość milczenia na zbrodnie