Żaden wędkarz nie może się obejść bez odpowiednio dobranej linki – to absolutnie podstawowy element wędkarskiego wyposażenia. Dawno, dawno temu linki produkowano z końskiego włosia, lnu czy jedwabiu – dziś wykorzystuje się w tym celu wytrzymałe, trwałe i lekkie tworzywo sztuczne. Na rynku mamy do dyspozycji żyłki wędkarskie oraz tak zwane plecionki. Oba typy linek są cienkie i ledwie zauważalne w wodzie, a jednocześnie wykazują odporność na ścieranie, różnią się jednak stopniem wytrzymałości oraz kilkoma innymi parametrami. Która z tych linek lepiej sprawdzi się na łowisku i dlaczego? Czy możemy w ogóle mówić o jakiejś uniwersalnej poradzie w tym temacie?
Co było pierwsze: żyłka czy plecionka? Historia linek wędkarskich w pigułce
Oczywiście – żyłka. Od początku XVII aż do lat 70. XIX wieku tworzono żyłki z najcieńszych i najtrwalszych materiałów, jakie wpadły wędkarzom w ręce (jak wspomniane wyżej końskie włosie). Pierwsza „naturalna” linia żyłek wędkarskich powstała ze skręconych włókien jedwabnych – cechowały się one umiarkowaną sztywnością i względnie zadowalającą przezroczystością. Produkcja linek z naturalnych materiałów wiązała się jednak z pewnymi ograniczeniami. Twórcy żyłek musieli plądrować gniazda jedwabników i wykorzystywać do własnych celów pojedyncze sericteria (gruczoły jedwabne). Było to bardzo czasochłonne, a maksymalna długość powstałej linki wynosiła niewiele ponad osiem stóp. Co niezwykle ciekawe, gram takiej naturalnej żyłki był w tamtych czasach droższy od grama złota!
Pierwsze linki wędkarskie powstałe z materiałów innych niż tylko naturalne wyprodukowano dopiero w latach 80. XIX wieku. W 1884 roku, we Francji, zmieszano skręcony jedwab z żywicą i chemikaliami, decydując się w ten sposób na sztuczną domieszkę. Z kolei żyłki nylonowe, czyli te, które po dziś dzień dominują na wędkarskim rynku, to wynalazek z 1937 roku! Za tę niewątpliwą rewolucję odpowiadał Warren Carrosas z firmy DuPont. Wędkarze byli zachwyceni zwiększoną wytrzymałością nowego produktu – mimo świetnej trwałości linka pozostała cienka jak pajęczyna. Dwa lata później firma Toyo Rayon (dziś powszechnie kojarzona jako Toray) zsyntetyzowała innowacyjny Nylon 66 w Japonii; Azjatom udało się także wyprodukować włókno metodą przędzenia na sucho. Z czasem pojawiały się kolejne, coraz lepiej dopracowane i jeszcze bardziej kuszące propozycje, w tym żyłki fluorocarbonowe marki Kureha. Wynaleziono je w latach 70. i pierwotnie stosowano wyłącznie jako przypony – pomysł na fluorocarbonową żyłkę główną wykluwał się jeszcze przez kolejne dwie dekady. W 1984 roku na rynek japoński trafiła linia Powerd – pierwsza seria żyłek ze wskazaniem ich średnicy i wytrzymałości. Trudno uwierzyć, że wędkarze poznali dokładne parametry kupowanych produktów dopiero cztery dekady temu!
Na rynku istnieje sporo rodzajów żyłek: miękkie i twarde, o różnej rozciągliwości, grubości i kolorze, dedykowane do odmiennych metod połowu. Przywiązuje się do nich spławiki, haczyki, przynęty czy ołowiane ciężarki. Aby żyłka była zdatna do użytku, musi być możliwie okrągła i gładka. Zanim zaczniesz z niej korzystać, sprawdź, czy nie ma żadnych plam, pęcherzy i innych skaz mogących zaważyć na powodzeniu połowu. Jeśli dostrzeżesz jakieś wady, lepiej nie ryzykuj, tylko od razu przerzuć się na nowy egzemplarz. Warto dodać, że wyróżniamy także specyficzny rodzaj linek – tzw. sznury muchowe – które dzielimy na pływające, tonące i pośrednie (czyli intermedia); jest to jednak zupełnie odrębna kategoria.
Pierwsza plecionka – czyli linka spleciona z kilku włókien – pojawiła się dopiero w latach pięćdziesiątych XX wieku. Zawdzięczamy ją kultowej firmie YGK – ta sama marka jest zresztą odpowiedzialna także za pierwsze poliestrowe plecionki do kołowrotków, które trafiły do sprzedaży w 1970 roku. Kamieniem milowym okazała się współpraca japońskiej firmy Toyobo z holenderską DSM – w 1988 stworzyły one podstawowe surowce wykorzystywane do produkcji plecionek, z jakich korzystamy do dziś. Pierwsza fluorocarbonowa plecionka Sunline ujrzała światło dzienne na początku lat dziewięćdziesiątych. Obecnie plecionki są coraz popularniejsze i w niektórych kręgach, na przykład wśród karpiarzy, wręcz wypierają tradycyjne żyłki. Kupując sprzęt wędkarski, warto zrobić porządne rozeznanie i podjąć świadomą decyzję, która linka lepiej się u nas sprawdzi. Same zakupy opłaca się zrobić przez Internet – wystarczy znaleźć dobrze zaopatrzony internetowy sklep wędkarski.
Żyłka a plecionka – 3 najważniejsze różnice
Dyskusja na temat wyższości żyłki nad plecionką (i odwrotnie) rozpala wędkarskie kręgi od dekad. Środowisko jest podzielone, a grupy wielbicieli obu tych rozwiązań zawzięcie bronią swoich racji. Żeby ułatwić Ci ostateczną decyzję, wskażemy i omówimy najistotniejsze różnice pomiędzy żyłką a plecionką – dzięki temu będziesz mógł podjąć świadomy i racjonalny wybór.
- Wytrzymałość – plecionki wędkarskie są znacznie wytrzymalsze od żyłek – to fakt, z którym nie ma sensu dyskutować. W końcu są to linki wykonane z kilku ciasno splecionych włókien. Co bardzo ważne, plecionka, która będzie posiadała taką samą grubość jak żyłka, będzie kilka razy mocniejsza. Wynikają z tego kolejne korzyści – podwyższona odporność na uszkodzenia, ścieranie i zrywanie sprawia, że plecionki bywają bardzo pomocne przy obławianiu miejsc usianych zaczepami oraz wykazują dłuższą żywotność.
- Rozciągliwość – o ile wytrzymałość to domena plecionek, o tyle pod względem rozciągliwości żyłki biją plecionki na głowę. Tradycyjne linki są znacznie elastyczniejsze. To duży plus z punktu widzenia początkujących wędkarzy – dzięki swojej rozciągliwości żyłka wybacza nowicjuszom sporo błędów oraz bywa pomocna przy amortyzacji wybryków holowanej ryby. Jest jednak i druga strona medalu. Pozostanie przy rozciągliwej żyłce utrudnia zacięcie z dalszej odległości; także sama reakcja na branie siłą rzeczy będzie nieco wydłużona.
- Cena – tutaj żyłki wędkarskie mają pozorną przewagę. Rzeczywiście, są parę razy tańsze niż plecionki, ale powraca tutaj temat wytrzymałości. Plecione linki są trwalsze, przez co jest spora szansa, że wyższy wydatek w końcu się zwróci. Zarówno żyłki, jak i plecionki warto kupować po obniżonych cenach. W Internecie można trafić na wiele atrakcyjnych promocji; poza tym kupując innego rodzaju sprzęty i akcesoria warto dorzucić do zamówienia jedną czy dwie żyłki lub plecionki wędkarskie, żeby uniknąć tym samym kosztów kolejnej przesyłki.
A zatem, co lepsze: żyłki czy plecionki wędkarskie?
Nie będziemy Was dłużej trzymać w niepewności i już teraz zdradzimy własne stanowisko: uważamy, że na to pytanie nie ma jednej słusznej i uniwersalnej odpowiedzi. Wpływ na to, która linka sprawdzi się lepiej, wywiera wiele zmiennych: indywidualne upodobania wędkującego, obrana metoda połowu oraz warunki panujące na łowisku.
Jeśli chodzi o wytrzymałość, nie ma tutaj dylematów – z czystym sumieniem możemy ogłosić wynik 1:0 dla plecionek. W kategoriach rozciągliwości i ceny wygrywają żyłki, przy czym w szerszej perspektywie plecionkom także należałoby przyznać zasłużone punkty. Jak widać, trudno tutaj o jednoznaczny werdykt. Poza tym wymienione wyżej różnice to tylko najistotniejsze aspekty, które absolutnie nie wyczerpują tematu. Plecionka jest nieco bardziej „hałaśliwa” w wodzie i bardziej widoczna od żyłki, co może zaalarmować ryby o wyjątkowo bystrym wzroku. Jednocześnie plecionki są lepiej widoczne także nad powierzchnią – zwłaszcza te w jaskrawych kolorach, np. żółtym, seledynowym, pomarańczowym – co ułatwia obserwację brań. Do takich linek stosuje się zwykle przypony fluorocarbonowe, które o wiele trudniej dostrzec w wodzie (i które chronią plecionki przed przetarciem czy przecięciem przez ryby, na przykład przez szczupaki).
À propos: nie bez znaczenia jest również gatunek łowionych ryb. Na klenie i jazie stosuje się zwykle cienkie żyłki, a na karpie, sandacze i większe drapieżniki (szczupaki, sumy) coraz częściej wybiera się plecionki sprzyjające szybkim zacięciom. Istotne znaczenie mają także warunki pogodowe. Plecionki przejawiają właściwości higroskopijne, co oznacza, że bardziej chłoną wodę (i przenoszą ją na przelotki i kołowrotek; w efekcie mogą przymarzać do przelotek, uniemożliwiać płynny połów i stwarzać furtkę do zerwania ryby). Właśnie dlatego przy temperaturach poniżej zera poleca się stosowanie żyłek – nawet najbardziej zagorzali fani plecionek przerzucają się wówczas na tradycyjne linki.
Jeśli zależy Ci na skompletowaniu uniwersalnego zestawu i szukasz linki do wędziska o c.w. do 30-40 gramów, przyda Ci się chociaż jeden model o średnicy około 0,15 mm oraz wytrzymałości na poziomie 15lbs. Nie traktuj jednak tej porady jako sztywnej zasady. Ostatecznie – jak to w wędkarstwie bywa – wszystko sprowadza się do indywidualnych upodobań i wymaga uwzględnienia bieżących warunków nad wodą.
Gdzie kupić porządne żyłki i plecionki? Polecane marki
Jeśli chodzi o zakupy online, polecamy Sklepwedkarski.pl. Za takim wyborem przemawiają m.in. dobre ceny, szybka wysyłka, szeroki asortyment oraz bardzo łatwa nawigacja. Twórcy sklepu chcieli maksymalnie ułatwić wędkarzom zakupy, więc wytyczyli kilka ścieżek przeglądania produktów. Jeśli wybierzesz kategorię segregowania po sprzęcie, a następnie zaznaczysz „Żyłki i plecionki”, sklep przekieruje Cię na podstronę poświęconą wyłącznie różnego rodzaju linkom wędkarskim (https://sklepwedkarski.pl/pol_m_Zylki-i-Plecionki-48642.html). Możesz także sortować produkty po metodzie łowienia (np. wędkarstwo spinningowe, karpiowe, spławikowe, gruntowe itd.) albo przeglądając asortyment ulubionych producentów.
Wśród setek propozycji znajdziesz żyłki wędkarskie uznanych marek, w tym bestsellery od Dragon, Mikado i Jaxon. Nie brakuje również linek Owner, Megabaits, Spro, Konger i innych producentów. Jeśli chodzi o plecionki, największym zainteresowaniem cieszą się kultowe modele SpiderWire (jakość sama w sobie!), ale warto sprawdzić także propozycje marek Dragon, DAM, Berkley czy Ron Thompson.
Odrębne podkategorie poświęcono na plecionki i żyłki przyponowe (www.sklepwedkarski.pl/pol_m_Zylki-i-Plecionki_Zylki-przyponowe-48662.html). Gwoli ścisłości – przypon to cieńszy odcinek linki, który łączy linkę główną z takimi elementami, jak haczyk czy przynęta. Używa się go, żeby utrudnić rybie wykrycie podstępu oraz aby uniknąć utraty linki głównej z powodu zaczepu. Szczególnie popularne są przypony z fluorocarbonu – jest on mniej widoczny pod wodą niż nylon, twardszy, odporny na działanie światła UV (przez co posiada dłuższą żywotność) oraz mniej rozciągliwy (przez co łatwiej przenosi brania).
Podstawy już znasz – teraz pora podjąć decyzję. Z doświadczenia wiemy, że najlepiej sprawdza się doradztwo doświadczonych kolegów po fachu oraz stara, dobra metoda prób i błędów. Wierzymy, że wybierzesz dobrze. Połamania kija!