Osiem ligowych pojedynków, pięć zdobytych punktów, do tego osiem strzelonych i dwadzieścia jeden straconych bramek – tak przedstawia się pierwszy oficjalny i to tego historyczny bilans gier Kobiecego Klubu Piłkarskiego Słupczanka w rozgrywkach ligowych. Od strony trenerskiej za te wyniki odpowiedzialna była Paulina Tylak, którą poprosiliśmy o krótką rozmowę.
Pierwsza historyczna piłkarska jesień w wykonaniu Słupczanki przechodzi powoli do historii. Jak ocenia ją trener Paulina Tylak?
Myślę, że udało mi się przekazać zawodniczkom i nauczyć je funkcjonowania w zespole, przygotowania oraz organizacji podczas treningu czy meczu. Poznały także podstawy z zakresu techniki, taktyki, regeneracji oraz prewencji urazów. Na pewno przez ten czas bardzo się ze sobą zżyłyśmy wszystkie. Cieszy nas to, że zdobyłyśmy kilka punktów i bramek. Jako beniaminek pozostawiłyśmy po sobie dobre wrażenie. Pokazałyśmy, że nie jesteśmy „drużyną do bicia” i potrafimy się postawić. Przeciwne zespoły, z którymi grałyśmy wypowiadają się o nas dobrze. Mówiły, że mamy potencjał, że nie grało się z nami łatwo. To chyba jest dla nas najlepsze podsumowanie. Wiemy, że możemy z każdym zespołem powalczyć. Tworzymy fajny klimat i czerpiemy dużo radości z tego, co robimy razem. Więcej w Kurierze