Palcem po mapie
Będąc przez kilka dni w Barcelonie warto również na kilka chwil przejechać się po okolicy, osobiście uważam, że jedną z najciekawszych wycieczek jest wyjazd do klasztoru na górze Montserrat. Można tam się dostać na kilka sposobów: samochodem po pięknej krętej, najeżonej serpentynami drodze, koleją wspomaganą przez trzecią zębatą szynę, umożliwiającą podjazd na strome przewyższenia lub w sposób chyba najbardziej widowiskowy to wyciągiem linowym – tymi słowami kolejną część kurierowych podróży zaczyna Przemek Waszak z Zagórowa, miłośnik podróży, przewodnik wycieczek.
Już w Barcelonie kupuje się na stacji kolejowej specjalny bilet Combo, który uprawnia do przejazdu pociągiem do podnóża szczytu i wjazd kolejką linową pod samo Sanktuarium, jest to opcja najchętniej wybierana przez turystów.
– Przejdźmy jednak do samej góry, tłumacząc z języka katalońskiego Montserrat oznacza “postrzępiona góra”, masyw przypomina swoim wyglądem piłę z zębami. Miejsce to, chociaż oddalone zaledwie o czterdzieści kilometrów od Barcelony, drastycznie kontrastuje z pobliską metropolią. Miasto jest żywe, energiczne, hałaśliwe, natomiast Montserrat – spokojne, relaksujące, melancholijne, magiczne – wspomina.
Ten masyw górski ma szczególne, wręcz mistyczne znaczenie dla lokalnej katalońskiej społeczności. Tu znajduje się benedyktyński klasztor i statua Czarnej Madonny z Montserrat (Virgen de Montserrat), która, jak się powszechnie uważa, dokonała licznych cudów. Figura Matki Boskiej przyciąga miliony turystów i z całego świata, którzy spędzają wakacje w Barcelonie.
– Co ciekawe, jeżeli ustawimy się w kolejce, możemy podejść do dość sporych rozmiarów figury niemalże na wyciągniecie ręki. Do ołtarza ustawiają się długie kolejki pielgrzymów i turystów, którzy pragną zobaczyć legendarną polichromową rzeźbę. W bazylice panuje klimat zadumy i powagi, potęguje je panujący tu mrok. Jeśli nie jesteś osobą religijną, warto zobaczyć gotycką architekturę klimatycznie oświetloną przez wiszące przy suficie lampy. Ważne aby nie trafić tylko na śródziemnomorską sjestę, bo może ona nam mocno pokrzyżować plany.
Każde sanktuarium ma swoją historię, początki tego miejsca giną w mrokach starożytności, kiedy to Rzymiane zbudowali na górze świątynię Wenus jako miejsce kultu. Za czasów Chrześcijan wokół wzgórza powstało szereg kapliczek, pustelni. W 1025 roku wzniesiono Klasztor Matki Bożej w Montserrat. Od tego czasu do monasteru zaczęły ściągać pielgrzymki z różnych stron świata, szerzyły się wieści o dokonywanych za wstawiennictwem Dziewicy z Montserrat licznych cudów i uzdrowień. W 1409 roku, klasztor został przekształcony w samodzielne opactwo, rozbudowano je i stało się ono prężnym ośrodkiem kulturalnym, w którym znajdowała się m.in. Szkoła Muzyczna Montserrat. Klasztor został zniszczony i opuszczony w 1800 roku podczas wojny francuskiej. Został odbudowany, aby stać się miejscem przelewu braterskiej krwi podczas hiszpańskiej wojny domowej. Ostatecznie został przejęty i odbudowany przez rząd Katalonii. Od tamtej pory klasztor stał się symbolem tożsamości narodowej Katalończyków, miejscem gdzie bije serce regionu i skąd emanuje jego siła – dodaje.
Montserrat jest też miejscem popularnym wśród amatorów wspinaczki górskiej i trekingu, którzy w górach koło Barcelony szukają przygód. Liczne szlaki turystyczne, malownicze kształty masywu dostarczają niesamowitych wrażeń i widoków odwiedzającym je podróżnikom. Formacje ukształtowane przez tysiące lat, obłe szczyty, jaskinie, schroniska skalne stanowią zapowiedź wspaniałej przygody, którą przygotowała odwiedzającym natura.
– Będąc tam przez kilka godzin, wyjeżdżając z hałaśliwej Barcelony, możemy wyciszyć się i odpocząć chłonąć piękno krajobrazu i duchowe przeżycia. Jest taki fragment w Ewangelii wg św. Łukasza, który mówi, iż Maryja po Zwiastowaniu udała się do swej krewnej Elżbiety w góry, jak głoszą późniejsze legendy została tam w wielu miejscach na zawsze, gdyż wiele wspaniałych sanktuariów Maryjnych umieszczone jest w otoczeniu majestatycznych gór – powiedział kończąc.
Za tydzień na moment przepłyniemy Kanał La Manche, aby odwiedzić Londyn, zjeść brytyjskie śniadanie, podelektować się owiniętym w Time`s Fich and Chips, czy zjeść najlepszą chińszczynę w Socho. See you soon…