Mieszkańcy Słupcy boją się o przyszłość słupeckiego rynku i jego drzewostanu. Niepokoje pojawiły przy okazji planów Urzędu Miasta dotyczących jego rewitalizacja. Na biurko burmistrza miasta trafiło pismo z prośbą o zachowanie znajdujących się na rynku drzew. Pod nim znalazła się ponad 150 podpisów.
W piśmie czytamy, że podpisani niżej mieszkańcy proszą o uszanowanie i niewycinanie znajdującego się na rynku drzewostanu. Uważają, że rosnące tam drzewa są zdrowe – Zielenią się, kwitną, owocują, pozwalają lepiej oddychać, dają ukojenie. Mają znaczące rozmiary i dużą wartość. Nie powinno wycinać się takiego drzewostanu – czytamy w piśmie – Być może ta prośba jest niepotrzebna, ponieważ Państwo przedsięwzięliście takie działania. Jednak niepokoi nas „moda” na wycinkę drzew i w związku z tym chcielibyśmy jeszcze raz wyrazić swoją opinię. Ta „moda” to barbarzyństwo. W związku z tym prosimy o ochronę obecnie rosnących drzew. Obawiamy się, że zapewnienia mogą zostać niedotrzymane. Wielokrotnie w takiej sytuacji proponowano nowe nasadzenia i tych obietnic nie dotrzymano. Młode drzewa nigdy nie zastąpią starych. Nigdy nie rozwiną takiego systemu korzeniowego. To strata dziesiątek lat. Nie rozumiemy dlaczego wycina się stare drzewa? Czy my, ludzie XXI wieku, to troglodyci? Myślimy zdroworozsądkowo, czy konformistycznie? Zapewne dla niektórych wygodne, to wygodne i korzystne. To tylko pozorna radość. Ujarzmiając naturę, niszczymy może nie siebie, ale życie przyszłych pokoleń. Zwolenników takich pomysłów należy uświadamiać, a nie im ulegać. Drzewa rekonstruować, aby nie były zagrożeniem, a nie wycinać. Pragniemy, aby w Słupcy wybrane przez nas władze dbały o środowisko i budowały ekologiczną świadomość. Apelujemy do Państwa osób posiadających odpowiednie kompetencje i wysoką odpowiedzialność moralną, abyście Państwo nie pozwolili na degradację środowiska naturalnego – czytamy w nadesłanym do naszej redakcji piśmie.
O komentarz do powyższego pisma poprosiliśmy burmistrza, Michała Pyrzyka, który w odpowiedzi zapewnia, że plany nie przewidują wycinki drzewostanu na rynku, ani zmniejszenia powierzchni biologicznej – czyli trawników.
Tak to jest jak się w internety wrzuca screeny z różnych gier i później trzeba się tłumaczyć co i jak będzie wyglądać! Przecież na tych projektach tak to wyglądało, że mieszkańcy mogli to odebrać, jakby te drzewa miały być usunięte.
Dlaczego w tym chorym kraju ludzie (społeczeństwo) musi obawiać się bezmyślności urzędników. Czy nie może być tak, że urzędnik „myśli” , czy urzędnik nie wie, że my stanowimy cząstkę przyrody i powinniśmy starać się żyć z nią w symbiozie? Czy w tym kraju urzędnicy mają wizje „betonozy”? Czy to jakaś choroba zakaźna w Polsce? Dobrze, że ktoś kontroluje działania urzędników bo już na jeziorze by zadeptali kopiec gdyby nie organizacje pozarządowe i ograniczyli rozbudowę pomostu. Dlaczego w tym kraju urzędnik kojarzy się z bezmózgiem lub cwaniakiem broniącym swoich interesów? Tak jakoś wzięło mnie na takie pytania!
Ale przecież nikt o wycince drzew na rynku nigdy nie mówił, ktoś sobie to wymyślił, a teraz że niby cwaniacy urzędnicy bez mózgu reagują na petycję???? To jest dopiero chore, to jakby wmawiać głodnemu, że jest głodny i tłumaczyć wszystkim ze dzięki mnie ten głód poczuł……. Chyba jakiś zgorzkniały człowiek to pisał, ten komentarz….. smutne…. Tak łatwo obrażać ludzi, nawet nie wgłębiając się w sytuacje, ale tak z zasady Bo powtarzane slogany o urzędniku cwaniaku z pokolenia na pokolenie są przekazywane…..
Jeśli z pokolenia na pokolenie,
to coś w tym musi być.
A jak wyglądały projekty?
Przypomnijcie sobie!!
Napiszę krótko, a może się rozpiszę w tym temacie … zobaczyny. Od urodzenia jestem słupczanką, moje dzieciństwo to lata 70, kiedy rynek tętnił życiem. Tam w zasadzie chodziło się po wszystko! Po pierwsze … po zakupy, po drugie usługi dla ludności, po trzecie można było zjeść pyszny deser w restauracji znanym bodajże „kogut” . Nie zapomnę pysznego kurczka z rożna plus oranżadka. itd, itd. Liczę się z tym, że to co teraz napiszę wywoła falę śmiechu, a być może znajdą się osoby, które niekoniecznie pulicznie lecz w sercu uznają, że mam rację. A teraz do tematu! Napiszę w formie pytania … Komu na rynku przeszkadzała pompa ręczna? Dlaczego o to pytam? gdyż dla mnie dla dziecka, była po prostu atrakcją, radościa, że można podejść i „pompować” (na myśli lato). Od wielu, wielu lat była wpisana w krajobraz tego miejsca, i nawiązując do rewitalizacj naszego rynku, czyż taka podobna nie może powrócić na to samo miejsce?Wiem! wiem!, zaraz będą głosy, że „sanepid” , że wodę należy oszczędzać. A przecież Ci, którzy ręcznie będą „pompować” mogą obiegiem zamkniętym zasilać np. powiedzmy jakieś źródełka, oczka wodne, małe fontanny … Nie poruszam tematu drzwewostanu, bo z tego co czytam pozostaje, co mnie ogromnie cieszy. Nowoczesność można połączyć z przeszłością, a raczej z sentymentem do miejsc odwiedzanych. A tym samym wziąć pod uwagę pewne sugestie mieszkańców.