Jako szef był wymagający, ale jednocześnie wszystkich pracowników darzył szacunkiem. Prywatnie, kochający i troskliwy mąż, ojciec i dziadek. Leszek Szydlarek, twórca Wytwórni Materiałów Betonowych zmarł po ciężkiej chorobie. Miał 71 lat.
Urodził się 10 lipca 1952 r. w Budach Kosewskich. Dzieciństwo spędził w Kosewie, pod koniec szkoły podstawowej z rodziną przeprowadził się do Giewartowa Hol. Po podstawówce uczył się w Technikum Budowlanym w Poznaniu. W 1979 r. ożenił się z pochodzącą ze Strzałkowa Elżbietą Królak. Wychowali trzy córki: Agnieszkę, Joannę i Emilię.
W 1983 r. w Giewartowie Hol. pan Leszek założył Wytwórnię Materiałów Betonowych. Krótko potem do prowadzenia firmy włączyła się jego żona. Ciężką pracą i profesjonalizmem Państwo Szydlarek zyskali uznanie na rynku betonowych prefabrykantów. – Od samego początku naszym głównym założeniem było stworzenie otwartej na wszelkie potrzeby klientów firmy rodzinnej. Prężny rozwój firmy w latach 80. zaowocował zdobyciem w roku 1989 pierwszego miejsca w konkursie „Złota Wiecha”. Był to pierwszy z wielu sukcesów odniesionych przez Nas. Na przestrzeni kolejnych lat WMB s.c. była niejednokrotnie wyróżniana i nagradzana w konkursach zarówno powiatowych jak i wojewódzkich. Zdobyliśmy między innymi tytuł „Słupeckiego Przedsiębiorcy Roku 2004” oraz byliśmy nominowani w wielkopolskim konkursie jakości „HIT 2000” za wysoką jakość wytwarzanych produktów. Doświadczenie, jakie wynieśliśmy z 13-letniej pracy w Dziale Kontroli Jakości we wrzesińskim „Stokbecie” spowodowały, że ciągle dążymy do utrzymania wysokiej jakości produkowanych przez Nas wyrobów jako producent prefabrykatów betonowych. Troska o użytkowników naszych produktów wymusza ciągłą kontrolę surowców i materiałów, które przeprowadzamy we własnym lub obcych laboratoriach. Efektem dużej dbałości o jakość produkowanych wyrobów było uzyskane w 1993 roku Certyfikatów na znak bezpieczeństwa B. W tamtym okresie WMB s.c. była jedną firmą w skali województwa, która posiadała certyfikaty na wszystkie wyroby. Obecnie posiadamy system Zakładowej Kontroli Produkcji, co pozwala nam spełniać wysmagania narzucone przez normy polskie i europejskie. Wraz z dynamicznym rozwojem firmy i rosnącym popytem na materiały budowlane, firma zaczęła coraz więcej inwestować. Powstały nowe stanowiska pracy, maszyny do produkcji są coraz bardziej nowoczesne, powstają nowe budynki biurowo-socjalne. Inwestujemy również w ciągły rozwój floty samochodowej, która pozwala nam na niezależną i terminową obsługę klientów. W roku 2014 uruchomiliśmy nowoczesną linię do produkcji betonu towarowego, która umożliwia kompleksowa obsługę inwestycji – czytamy na stronie firmy, która przez cztery dekady była oczkiem w głowie pana Leszka.
W 2016 r. przedsiębiorstwo przekształciło się w spółkę cywilną, do której dołączyły córki Państwa Szydlarek. Firma od lat jest jednym z większych pracodawców w okolicy. Pan Leszek jako szef był wymagający i bardzo skrupulatny. – Miał niezwykły szacunek dla każdego pracownika, interesował się zawsze ich problemami, sytuacją rodzinną, nigdy nie odmówił pomocy. Doceniał umiejętności i chęć nauki bardziej niż wykształcenie na papierze. Dawał swoim pracownikom drugie szanse, pozwalał się uczyć na błędach – wspominają córki. Podkreślają też ogromną wiedzę ogólną Taty. – Fascynował się tym, jak różne rzeczy działają pod kątem inżynieryjnym. Miał typowo matematyczny umysł, niezwykle szybko w głowie liczył skomplikowane działania. Był perfekcjonistą.
Wolne chwile uwielbiał spędzać na łonie natury. Świetnie czuł się w lesie, był miłośnikiem psów. Wiele czasu spędzał w swojej ulubionej szklarni, gdzie hodował pomidory. Lubił też czytać, głównie książki wojenne, sensacyjne i thrillery.
Zawsze najważniejsza dla niego była rodzina. – Był najlepszym mężem, ojcem i dziadkiem, troskliwym, opiekuńczym, zawsze zainteresowanym rodziną. Był wyjątkowym i niesamowitym człowiekiem – mówią najbliżsi.
Od kilku lat borykał się z problemami zdrowotnymi. Dwa lata temu zdiagnozowano u niego ciężką niewydolność nerek, musiał być dializowany. Zdecydował, że chce kwalifikować się do przeszczepu nerki. Wiązał z tym ogromne nadzieje na normalne życie. W zeszłym roku, 18 lutego otrzymał upragniony telefon, że jest dawca. Niestety mimo przyjęcia się przeszczepu nastąpiło mnóstwo komplikacji, które osłabiały jego zdrowie. Zmarł w miniony poniedziałek, 19 lutego. Jego bliskim składamy wyrazy współczucia.