
– Najpierw było wyrzucanie na mój samochód zawartości kuwety, później sąsiad wylał na auto jakieś chemikalia. Rzeczoznawca oszacował straty na 11 tysięcy złotych – opisuje mieszkaniec bloku przy ul. Ratajczaka w Słupcy.
Jak twierdzi nasz rozmówca, problemy z samochodami parkowanymi wokół bloku przy ul. Ratajczaka zaczęły się kilka tygodni temu. – Parę razy zdarzyły się drobne uszkodzenia auta. Uważam, że to przez osoby parkujące przy naszym bloku, a udające się się na pobliskie targowisko. Interweniowaliśmy w tej sprawie we wspólnocie, prosiliśmy o postawienie szlabanów albo montaż monitoringu, ale w odpowiedzi słyszeliśmy, że nie jest to potrzebne. Chcieliśmy też postawić garaż, ale wspólnota nie wyraża na to zgody – opisuje jeden z mieszkańców bloku i dodaje, że kilka tygodni temu, aby uniknąć kolejnych uszkodzeń swojego Mercedesa, zaczął parkować auto z tyłu bloku, od strony garaży. – Jednemu z sąsiadów najwidoczniej nie spodobało się to, że zacząłem tam parkować – mówi słupczanin i domyśla się, że sąsiad ma pretensje o to, że zaparkowany przy bloku Mercedes utrudnia mu wyjazd z garażu. – Ale tam jest tyle miejsca, że naprawdę spokojnie można wjechać do garażu – zapewnia. Właściciel Mercedesa pojawił się w naszej redakcji krótko po tym, jak jego auto zostało uszkodzone. – Wcześniej to było spuszczone powietrze, ale sytuacja zaczęła robić się coraz poważniejsza. 21 marca na mój samochód wyrzucono zawartość kuwety i jakieś chemikalia. Sprawę zgłosiłem na policji, była dzielnicowa, rozmawiała z sąsiadem. Problemy miały się skończyć, ale jak się okazało, było jeszcze gorzej. Tydzień później, w nocy samochód został oblany jakąś żrącą substancją, uszkadzając lakier i kilka elementów samochodu. Rzeczoznawca wycenił straty na ponad 11 tys. zł – mówi mieszkaniec bloku przy ul. Ratajczaka, który nie ma wątpliwości, że samochód uszkodził mu sąsiad. – Jestem pewien, że to on. Próbowałem z nim rozmawiać, wyjaśnić sprawę i zapytać, dlaczego niszczy mi auto. Nie chciał rozmawiać. Zamiast tego krzyczał na mnie i mnie szarpał – mówi słupczanin i dodaje, że sprawę zgłosił na policję. – Mam nadzieję, że po przedstawieniu wyceny wyrządzonych szkód tym razem nie zakończy się tylko na wizycie pani dzielnicowej – mówi.
Najwidoczniej właściciel mercedesa nie potrafi się dostosować do zasad panujących we wspólnocie mieszkaniowej przy ul. Ratajczaka i z uporem maniaka parkuje – parkował w miejscu do tego nie wyznaczonym!!! A co do tematu garażu to przypomnę, że była to samowola budowlana z nikim nie uzgodniona. Piszmy rzetelnie i nie tylko stronniczo!
Ludzie, nie parkuje się komuś pod oknem, błagam