
Dwa miesiące temu słupecki szpitala poinformował o możliwości wykonania znieczulenia podczas porodu. Do dziś jednak żadna pacjentka z tego nie skorzystała.
Wprowadzenie znieczuleń zewnątrzoponowych podczas porodu znalazło się w planie naprawczym słupeckiego szpitala. Miało na celu zachęcenie pacjentek do rodzenia właśnie w Słupcy. Dwa miesiące temu szpital na swoim facebooku poinformował o możliwości wykonania znieczulenia podczas porodu. – Znieczulenie zewnątrzoponowe to sposób na złagodzenie bólu podczas porodu. Polega ono na podaniu środków znieczulających do przestrzeni zewnątrzoponowej kręgosłupa, dzięki czemu blokowane są impulsy nerwowe przewodzące ból. Znieczulenie to działa miejscowo, co oznacza, że mama pozostaje przytomna i może aktywnie uczestniczyć w porodzie. Znieczulenie zewnątrzoponowe pozwala kobiecie odczuwać skurcze, ale bez bólu, dzięki czemu może ona skupić się na współpracy z położną i przygotować się na przyjście na świat swojego maluszka. Znieczulenie zewnątrzoponowe podaje się za pomocą cienkiego cewnika, który umieszczany jest w plecach. Dzięki temu możliwe jest dostarczanie leków znieczulających w sposób ciągły i kontrolowany, co odgrywa szczególnie ważną rolę w przypadku długich porodów. Przed podjęciem decyzji o znieczuleniu zewnątrzoponowym lekarz przeprowadza z pacjentką wywiad medyczny i zapoznaje ją z przebiegiem procedury oraz możliwymi powikłaniami. Następnie mama przyjmuje odpowiednią pozycję – siedzącą lub leżącą na boku z podkurczonymi nogami. Miejsce wkłucia jest znieczulane miejscowo, a następnie anestezjolog wprowadza cienką igłę do przestrzeni zewnątrzoponowej i umieszcza w niej cewnik. Przez cewnik podawane są leki znieczulające, a ich dawka jest dostosowywana do indywidualnych potrzeb pacjentki – informował słupecki szpital zaznaczając, że znieczulenie zewnątrzoponowe nie może być wykonane u wszystkich kobiet. Przeciwwskazaniami do niego są m.in. zaburzenia krzepnięcia krwi, infekcje skóry w miejscu wkłucia, niektóre choroby neurologiczne oraz alergia na leki znieczulające.
Okazuje się jednak, że przez dwa miesiące w słupeckim szpitalu żaden poród nie odbył się ze znieczuleniem. – To nie jest taka prosta sprawa – przyznaje Marlena Sierszchulska, dyrektor SP ZOZ w Słupcy. – Dążę do tego, żeby porody ze znieczuleniem były dostępne w naszym szpitalu. Mam nadzieję, że wkrótce to się uda – zapewnia.
Dobre zapewnienia, ciekawe kto miałby te znieczulenia robić? lekarze z Białorusi!, którzy nie posiadający dokumentu specjalisty anestezjolog i intensywnej terapii, znieczulają i wprowadzają zagrożenie zdrowia i życia poprzez brak komunikacji oraz wiedzy, co wielokrotnie było zgłaszane, ale jak to w szpitalu słupeckim jest zamiatane pod dywan, dlatego też drogie pacjentki-przyszłe mamy, drodzy mieszkańcy powiatu zwracajcie, kto Was znieczulają, w Polsce dosyć jest specjalistów w tej dziedzinie-dobrych specjalistów i nie ma potrzeby zatrudniania felczerów z Białorusi nie spraw
A może by tak jeszcze zająć się przychodniami lekarza rodzinnego w Słupcy? Problem się dodzwonić, ale co najważniejsze to nawet NIE MA MIEJSC do lekarza w danym dniu, tylko trzeba czekać KILKA dni na wizytę, a jak wiadomo choroby nie planujemy wcześniej.. skandal!
Jak zawsze pierdu pierdu i to tyle. Najpierw znieczulać, a potem dopiero sie chwalić w mediach, jak w polityce.
Dwa miesiące temu wprowadzono w planie naprawczym szpitala znieczulenia zewnątrzoponowe dla kobiet w ciąży, zachęcając tym samym przyszłe mamy do rodzenia swoich pociech w łagodniejszym bólu związanym z porodem i nic!?, brak zysku dla szpitala! a dla kogo zysk? A tak w ogóle to kto miałby tych znieczuleń wykonywać, felczerzy z Białorusi!?, którzy tak licznie panoszą się po słupeckim szpitalu, z brakiem komunikacji, fachowej wiedzy jak i umiejętności, wiele przypadków leczenia przez tych felczerów w szpitalu jest zamiatane po tzw. dywan! A niech sama p. dyrektor nie zasłania się słowami „nie jest to taka prosta sprawa”, bo jak widać w szpitalu słupeckim leczyć się to najpierw trzeba udać się do gabinetu prywatnego lekarza i dopiero po magicznych słowach „a więc chciała by Pani ciątko?”, można być przyjętym na o/położniczy zaś tłumaczenia przeciwskazań pacjentki do znieczulenia zewnątrzoponowego nie da się wytłumaczyć z przelaną gotówką w gabinecie prywatnym dla wykluczenia bólu związanego z porodem. I kto tu tak zarabia, raczej nie szpital? A może i dobrze, bo jak tu dalej wytłumaczyć brak kompetencji felczerów z Białorusi? To ile szpital jest na minusie? Jeżeli dalej plan naprawczy nie przynosi zysku? To czy dalej osoba p. dyrektor coś zmieni i już czas na jej zmianę?
To tak jak z pielęgniarkami. Miały być empatyczne, pomocne. A nie ma. Wchodząc czy to na izbę czy na oddział strach poprostu strach.
Z części nieużywanych pomieszczeń starego oddziału, możnaby stworzyć pokój/ pokoje naodzin,gdzie poród przebiega w sposób naturalny, bez lekarza,leków i medykalizqcji,a w razie powikłań przenoszony jest do części szpitalnej… ale nie,to taaaakie nieopłacalne,przecież im więcej interwencji w trakcie, tym ” zabieg” porodu bardziej opłacalny dla placówki. Także znieczulenie,ktg,leżenie i cesarka na koncu.
Nie było wyboru, nie ma i nie będzie. Ma być jak jest.Czy ktoś chce ze znieczuleniem czy naturalnie.