Arkadiusz L. w kościele szukał pieniędzy, ale kiedy ich nie znalazł postanowił ukraść cokolwiek, co mógłby gdzieś sprzedać. Później narzędzia liturgiczne przepakował do worka po karmie dla psa i wrzucił do piwnicy. Słupecki sąd właśnie go ukarał. Surowo.
W lipcu zeszłego roku wczesnym rankiem wikariusz zagórowskiej parafii zauważył, że w zakrystii brakuje kilku naczyń liturgicznych. Kiedy nie było wątpliwości, że zostały one skradzione, duchowny o wszystkim powiadomił miejscowy posterunek policji. Żadne drzwi nie były uszkodzone, co świadczyło o tym, że złodziej musiał mieć klucze do kościoła.
Wyjaśnieniem sprawy zajęli się kryminalni ze słupeckiej komendy. Krótko potem namierzyli sprawcę. Okazał się nim Arkadiusz L. 47-latek pochodzi z gminy Zagórów, ale mieszka na terenie powiatu konińskiego. Właśnie tam, w piwnicy letniej kuchni policjanci znaleźli skradzione naczynia liturgiczne. Mężczyzna przyznał się do winy, a podczas przesłuchań szczegółowo opisał, jak okradł kościół. Zaczęło się od tego, jak jego znajomy pochwalił się mu, że ma klucz do zagórowskiej świątyni. Arkadiusz L. postanowił mu go zabrać. Plan zrealizował, kiedy ten kolega przyjechał do niego w odwiedziny. L. doskonale wiedział, że klucz leży w bocznych drzwiach samochodu. Zabrał go, wykorzystując chwilę nieuwagi właściciela.
Użytek z klucza zrobił bardzo szybko. Pod koniec lipca razem ze swoją partnerką wybrał się do znajomego w Oleśnicy. W nocy się pokłócili, dlatego do domu wracali osobno. Arkadiusz L., który miał ze sobą klucz do kościoła, postanowił się tam włamać. Najpierw podszedł do ołtarza licząc, że znajdzie tam jakieś pieniądze. Kiedy nic nie znalazł, wszedł do zakrystii. Tam też szukał pieniędzy, ale i tam ich nie było. Z pustą ręką nie chciał jednak wyjść. – Otworzyłem szafki, zobaczyłem złote kielichy i inne naczynia. Podniosłem leżący w pomieszczeniu czarny worek i te naczynia z różnych półek schowałem do worka. Wyszedłem z kościoła, zamknąłem drzwi na klucz – mówił podczas przesłuchania. Swoje łupy schował za sklepem przy kościele, po czym zadzwonił do znajomego, by go odwiózł do domu. Jak zapewnia, o kradzieży mu się nie pochwalił. Powiedział o tym dopiero swojej partnerce. Ta miała się za to na niego wściec, ale dwa dni później oboje, razem ze znajomym pojechali do Zagórowa zabrać ukryte łupy. – Następnego dnia te przedmioty przełożyłem do worka po karmie dla psa i schowałem do piwnicy letniej kuchni. Chciałem je sprzedać, myślałem, że są wartościowe – Arkadiusz L. mówił policjantom. Ale prokuratora zapewniał już, że skradzione naczynia chciał za kilka dni oddać. – Wiem, że nic bym na tym nie zarobił. Nie było zbytu – twierdził.
Ostatecznie, naczynia wróciły do kościoła, a 47-latek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. W miniony wtorek jego sprawa zawisła na wokandzie słupeckiego sądu. Oskarżony na rozprawie się nie pojawił, ale nie przeszkodziło to w wydaniu wyroku. Złodziej dostał rok i 4 miesiące bezwzględnego więzienia. Dla wymiary kary nie bez znaczenia była wcześniejsza karalność. Arkadiusz L. całe dorosłe życie miał problemy z prawem, wielokrotnie był skazywany za różne przestępstwa, m.in. kradzieże, rozbój, oszustwa, czy jazdę po pijanemu. Ostatnio siedział w więzieniu za znęcanie się. Wyszedł we wrześniu 2020 r. Jeśli wydany w miniony wtorek wyrok słupeckiego sądu się uprawomocni, Arkadiusz L. wkrótce znowu trafi za kraty.
A dlaczego grzechu mu nie przebaczyli tylko do mamra pakują ?
A który katolik przebacza a zwłaszcza czarny
przebaczenie nie ma nic wspólnego z odbywaniem kary, ludzie!!!
mmm- czyli przebaczenie to tylko taka symboliczna forma wypowiedzi bez żadnego znaczenia
warto się leczyć, może pomoże.
Tadzik,czego nie rozumiesz?
Gdyby każdy złodziej i morderca
miał otrzymać przebaczenie,
To sąd powszechny jest niepotrzebny.
/tylko co na to UE/.
Przebaczenie może dostać po bożemu,
A tak po ludzku musi za to siedzieć.
Masz rację
Leo- czyli to przebaczenie po bożemu jak napisałeś jest g warte .ksiądz też ci grzechy przebacza a pokutował po śmierci za nie będziesz
Przebaczenie po bożemu to taka forma duchowa dania szansy na poprawę.
To bardziej jest potrzebne pokrzywdzonemu niż oprawcy.
Widzę że z Tobą Tadzik nie jest jeszcze tak źle,
bo wierzysz,że złe trzeba odpokutować po śmierci.
A ja myślę,że pokutę trzeba odbyć za życia,
niezależnie czy Ci kto przebaczy czy nie.
Przebaczenie,a kara za popełniony czyn,
To dwie różne rzeczy.