Zmarł 24 grudnia, kiedy większość z nas siedziała przy wigilijnym stole… Nagle i niespodziewanie, zdecydowanie za wcześnie. – Drogi Mirku, nie powiesz już do Nas cześć, czołem, a tak bardzo byśmy jeszcze chcieli. Teraz to my możemy powiedzieć Tobie jedynie do zobaczenia – tymi słowami podczas uroczystości pogrzebowych żegnali go koledzy strażacy.
Mirosław Płócienniczak urodził się 14.07.1956 w Zagórowie w rodzinie Władysława i Leokadii z Menclów. Miał starszego brata Henryka i młodszą siostrę Zofię. Całe swoje życie związał z Zagórowem. Tutaj skończył szkołę podstawową, później szkołę zawodową we Wrześni zdobywając zawód ślusarza. Jako dorosły już mężczyzna odbył zasadniczą służbę wojskową tak jak wielu jego kolegów. W 1978 r podjął pracę zawodową w Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Zagórowie na stanowisku Kierownika Stacji Paliw.
W lipcu tego roku, po 43 latach pracy zawodowej przeszedł na emeryturę, lecz dalej pracował na stacji paliw. 28 lutego 1981 r ożenił się z Krystyną Podemską. Wspólnie wychowali i wykształcili 4-kę dzieci (Bożena, Robert, Justyna i Łukasz). Doczekali 4 wnuków, które były jego największym skarbem i miłością. Z radością oczekiwał na kolejnego członka rodziny, niestety jego narodzin już nie doczekał.
Jego dom rodzinny był przesiąknięty tradycjami patriotycznymi i strażackimi. Dziadek Antoni jako członek POW i strażak został zamordowany przez Niemów w 1939 r w lesie koło Osin, ojciec Władysław też od najmłodszych lat aż do samej śmierci był aktywnym strażakiem, członkiem miejscowej jednostki. – To naturalne, że i Mirka od dziecka ciągnęło do straży. Wstąpił do straży na początku lat 70-tych. Będąc młodym strażakiem uczestniczył w działaniach ratowniczo-gaśniczych i w zawodach sportowo-pożarniczych. Był niezwykle aktywnym i pomocnym przy organizacji imprez i uroczystości strażackich. W styczniu 2011 r został wybrany skarbnikiem w Zarządzie OSP, którą pełnił do swojej śmierci. Był doskonałym skarbnikiem, niezwykle skrupulatnym i odpowiedzialnym. Umiał pozyskać środki z zewnątrz, doskonale wiedział jak z takim trudem zdobyte pieniądze wydać. Szczególnie ostatnie kilka ostatnich lata, zwłaszcza ubiegły rok w OSP. Zagórów były niezwykle pracowite, bogate w działalność i wydarzenia: jubileusz 120 lecia powstania OSP, remonty sali, intensywne zakupy sprzętu, zakup nowego samochodu bojowego oraz dopinanie dokumentacji związanej z nabyciem prawa własności do zajmowanej przez nas działki i remizy wymagały od skarbnika ogromnego zaangażowania, wysiłku i czasu. Cieszyłeś się wspólnie z nami nowym samochodem i czynnie uczestniczyłeś w uroczystym poświęceniu i przekazaniu go do eksploatacji miesiąc temu. Byłeś z nami aż do ostatnich chwil swojego życia jeszcze rano w dniu, w którym żegnałeś się z tym światem dzwoniłeś do Druha Jankowskiego z życzeniami dla wszystkich strażaków – ze wzruszeniem mówił na uroczystościach pogrzebowych były prezes zagórowskiej jednostki, Bogdan Matczak.
Mirosław Płócienniczak za swoje zasługi na rzecz Ochotniczej Straży Pożarnej był odznaczony złotym, srebrnym i brązowym medalem „Za zasługi dla pożarnictwa”. Był to człowiek nie tuzinkowy, nie tylko strażak, ale również myśliwy. Od lat był członkiem Polskiego Związku Łowieckiego i należał do Koła Łowieckiego „LIS” ze Stęszewa.
Osoba niezwykle towarzyska, potrafił znaleźć się w każdej sytuacji, w każdym towarzystwie. Kochał ludzi i być między ludźmi, a zwłaszcza pomiędzy dziećmi i młodzieżą. Jak mówili o nim zagórowianie… wysoki mężczyzna z wielkim sercem. Bo serce do innych miał olbrzymie.
– Tam gdzie się pojawiał nie było mowy o nudzie, potrafił wywołać uśmiech na każdej nawet bardzo zasmuconej twarzy, dodać otuchy, pożartować. Był nazywany nieformalnym kierownikiem sportu i rekreacji na działkach przy ul. Pyzderskiej, ponieważ wspólnie z najmłodszymi i ich rodzicami urządził plac zabaw, dbał o jego szatę roślinną, sam kosił trawę, przycinał żywopłoty, zabiegał o wyposażenie tego placu w urządzenia rekreacyjne w tym o urządzenie boiska do siatkówki plażowej i inne. Organizował ogniska, gry i zabawy dla dzieci w tym miejscu. Do historii przejdą rozgrywane co roku na tzw. Dołku Buziaka na Malińcu mecze hokejowe, których byłeś inicjatorem i organizatorem, a które przynosiły ogromną frajdę nie tylko samym zawodnikom ale również licznie dopingującym ich mieszkańcom naszego miasta. Jak wspominał to często dochodziło do kontuzji zawodników, on sam był wielokrotnie poszkodowany. Mimo to nie mógł się doczekać kolejnego meczu hokejowego. Niestety kolejnego już nie zagrasz. Znaliśmy się od ponad 40 lat. Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie mi Cię pożegnać, tak jak to zrobiłem kilka lat wcześniej kiedy żegnałem Twego ojca i stryja Tadeusza. Myślałem, że będzie odwrotnie. Niestety nadszedł już czas, że musimy się pożegnać – choć wierzę, że dobrzy ludzie nie odchodzą nigdy na zawsze, a Ty takim byłeś. Pozostaniesz Druhu w naszej pamięci i sercach pogodny, życzliwy dla wszystkich. Żegnając cię w imieniu Zarządu oraz członków Zagórowskiej Straży Pożarnej oraz strażaków z Gminy Zagórów pragnę z serca podziękować Ci za całą Twoją służbę w naszych szeregach, za każde dobre słowo, którym nas obdarzałeś, za godziny pracy spędzone wspólnie z nami. Myślę że będę również wyrazicielem Twoich najbliższych sąsiadów kolegów i znajomych w tym z Koła Łowieckiego „Lis”, których miałeś tak wielu, że pożegnam Cię również w ich imieniu. Spoczywaj w pokoju w tej zagórowskiej ziemi. Niech ona Ci lekką będzie – żegnał zmarłego Bogdan Matczak.
Cześć Jego pamięci.