Spadający od lat poziom wody w naszych akwenach budzi niepokój lokalnych samorządowców. Dostrzegają problem i mają plan, jak ratować jeziora w okolicy. Rozmawiamy o nim z Mateuszem Wojciechowskim, wójtem gminy Ostrowite.
O ratowaniu jezior w naszej okolicy mówi się od lat…
W 2007 r. były konkretne plany pompowania wody z kopalni do Jeziora Wilczyńskiego. Wtedy jeszcze kopalnia i elektrownia należały do Skarbu Państwa. Wspólnie z lokalnymi samorządami wypracowały nie tylko wspólne stanowisko, ale nawet wygospodarowane już były pieniądze na ten cel. Zadania nie udało się jednak przeprowadzić ze względu na silny opór ekologów. Przekonywali, że przerzut wody z odkrywki spowoduje, że wyginą ramienice. W 2017 r. z zadania ostatecznie zrezygnowano. A ramienice i tak w większości wyginęły, bo poziom wody w Jeziorze Wilczyńskim obniżył się o 6 metrów.
Dlaczego Jezioro Wilczyńskie jest dla nas tak ważne?
Jest ono położone niżej niż Jezioro Powidzkie. Dolanie tam wody spowodowałoby, że poziom Powdzkiego by się tak mocno nie obniżał.
O ratowaniu naszych jezior głośno znowu się zrobiło dwa lata temu. Powstał nawet specjalny zespół parlamentarny.
Przewodniczyła mu Paulina Hennig-Kloska, wówczas posłanka, obecnie minister klimatu. Efektem prac tego zespołu była sfinansowana przez marszałka województwa ekspertyza. Podpisano też list intencyjny między Wodami Polskimi, samorządami, nadleśnictwem oraz ZE PAKiem (Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin – przyp. red), który obecnie znajduje się w prywatnych rękach. Plan był taki, żeby wodę z Tomisławic i pozostałych kopalnianych odkrywek przerzucić do nieczynnej już odkrywki Jóźwin 2B. Jeśli udałoby się napełnić ten zbiornik, który leży najbliżej działających jeszcze odkrywek, podniósłby się poziom wód gruntowych, a w konsekwencji poprawiłaby sytuacja wszystkich okolicznych jezior, m.in. Powidzkiego, Wilczyńskiego czy Budzisławskiego. Ten projekt był już w zaawansowanym etapie. Była nie tylko ekspertyza, ale i podział kompetencji i, przede wszystkim, źródła finansowania. Obliczono, że przerzut wody ma kosztować około 40 mln zł. Każda z zainteresowanych gmin planowała przeznaczyć po 200 tys. zł, ZE PAK zdeklarował się wyłożyć 4 mln zł, a pozostałe pieniądze miały pochodzić z funduszu sprawiedliwej transformacji przeznaczonego na wsparcie Wielkopolski Wschodniej.
Dlaczego zatem projekt nie jest realizowany?
Wody Polskie, które podpisały przecież list intencyjny, po zmianie władz zmieniły też stanowisko w tej sprawie. Obecne kierownictwo twierdzi, że nie mogą przerzucić wody do zbiornika Jóźwin 2B, bo znajduje się on w prywatnych rękach, należy do ZE PAK. Dla mnie to tłumaczenie co najmniej dziwne, bo przecież Skarb Państwa po zrekultywowaniu Jóźwina powinien przejąć ten zbiornik. Ale kierownictwo Wód Polskich, kiedy na ostatnim spotkaniu zadałem pytanie w tej sprawie stwierdziło, że Wody Polskie nie są zainteresowane przejmowaniem zbiorników po odkrywkach.
W tej sytuacji, co dalej z planami ratowania jezior? Kolejny projekt upadnie?
Nie chcemy do tego dopuścić, skoro wszystko jest już prawie do przeprowadzenia procedur przygotowane i są na to pieniądze. Skoro Wody Polskie nie będą chciały tego zrobić, przerzutem wody zajmiemy się sami, jako Stowarzyszenie Powidzkiego Parku Krajobrazowego. Mieszkańców nie interesuje przecież, kto zajmie się tą sprawą. Interesuje, żeby wody w jeziorach przybyło, bo obecnie sytuacja jest już dramatyczna, a jeśli nic nie zrobimy, będzie jeszcze gorzej.
Kiedy chcecie zrealizować przerzut wody?
Trzeba działać szybko, by rozpocząć to już w przyszłym roku. ZE PAK nadal jest zainteresowany współpracą, bo przecież w ich interesie też jest, żeby jak najszybciej zrekultywować Jóźwin 2B, bo wtedy przestaną płacić za niego ,,kopalniane” podatki. ZE PAK nadal deklaruje wyłożenia na ten cel około 4 mln zł, a zainteresowane gminy podtrzymują deklarację partycypacji w kosztach zadania. M.in. Gminy Ostrowite, Wilczyn, Jeziora Wielkie, Witkowo i Powidz wyłożą po 200 tys. zł. Jako Stowarzyszenie Powidzkiego Parku Krajobrazowego chcemy wystąpić po pieniądze z funduszu transformacji, które leżą i czekają na realizację przerzutu wody. Mamy tylko nadzieję, że Wody Polskie nie będą utrudniać nam zadania, bo musimy wystąpić do nich o pozwolenia wodnoprawne.
Jak ma przebiegać przerzut wód?
Do Jóźwina 2B chcemy przerzucić wodę z działających obecnie odkrywek, a także z Jeziora Głodowskiego oraz nadmiar wody z Warty. Kiedy uda się już zapełnić Jóźwin, nastąpi przerzut wód do jeziora Wilczyńskiego i Budzisławskiego.
Na ile realny wydaje się ten plan?
W mojej ocenie jest bardzo realny, powodzenie określiłbym na poziomie 95 procent. Pieniądze przecież leżą na stole, trzeba tylko zacząć konkretnie działać. A gminy zrzeszone w stowarzyszeniu są zdeterminowane, żeby ratować jeziora, które są przecież dla nas wszystkich bardzo ważne. Zrealizowanie zadania przez Stowarzyszenie Powidzkiego Parku Krajobrazowego ma jeszcze jeden duży plus. Daje ogromną szansę, abyśmy to my po rekultywacji przejęli zbiorniki pokopalniane, które formalnie nie zostały jeszcze zrekultywowane. Jeśli to by się udało, to gminy wchodzące w skład stowarzyszenia decydowałyby o gospodarce wodnej i rybackiej w tych akwenach, a także wytyczałyby kierunki rozwoju turystyki.
Ubytek wód ma istotny wpływ na klimat, zarówno w skali lokalnej, jak i globalnej. Woda odgrywa bowiem kluczową rolę w kształtowaniu warunków atmosferycznych, regulowaniu temperatury i utrzymaniu stabilności ekosystemów. Woda ma wysoką pojemność cieplną, co oznacza, że pochłania i uwalnia dużą ilość energii przy zmianach temperatury. Na obszarach, gdzie ubywa wody, np. w wyniku obniżania poziomu jezior, brakuje tego stabilizującego efektu. Problemy z wodą przekładają się też na zmniejszenie wilgotności gleby. W konsekwencji, suche gleby mogą wzmagać efekt cieplarniany, gdyż nagrzewają się szybciej niż wilgotne tereny, a także prowadzić do pustynnienia, co ma negatywne skutki dla rolnictwa, bioróżnorodności i ludzi.
Pierwsze psują a póżniej naprawiają.
Dlaczego nie ma żadnych informacji z gminy Powidz?
Włodarze ostatnio wiecznie w mediach.