Bogdan Michalski – biznesman, pasjonat przygody, gór, dobrej książki, miłośnik historii, bardzo aktywny w sporcie… Wrócił po latach do Zagórowa szukać śladów po swoich przodkach. I tak zrodził się pomysł wyprodukowania w maleńkim Zagórowie bardzo zaawansowanej kamizelki ochronnej dla sił zbrojnych NATO.
To jest bardzo innowacyjny projekt, jak na razie do celów cywilnych i paramilitarnych, który zawiera w sobie trzy osobne różne funkcje: balistyczną, taktyczną oraz ratunkową, które są zintegrowane w jedną całość.
Czy można Bogdana porównać do Jana Szczepanika, który jako pierwszy Polak został nagrodzony wysokim hiszpańskim odznaczeniem w 1902 roku? Hiszpanie wtedy mieli ku temu niebagatelny powód. Bowiem wówczas „Polski Edison” – jak określano Szczepanika – skonstruował kamizelkę kuloodporną, która uchroniła ówczesnego króla Hiszpanii przed zamachem.
Ale zacznijmy od początku. Bogdan w latach 80-tych wyemigrował do Kanady. Jak dodaje, wtedy w Polsce było bardzo niestabilnie, poza tym z racji swojej działalności antyrządowej miał wiele problemów z władzą „ludową”. Po dzieciństwie spędzonym w niezbyt bezpiecznej dzielnicy Szczecina, skończył studia, został inżynierem. Wtedy zdecydował się na wyjazd. Początki w Kanadzie też nie należały do łatwych. Nie raz liczył każdego dolara… Nie raz nie wystarczało. Nie poddał się nigdy. Z niskiego, nieśmiałego i często wyśmiewanego z powodu swojego wyglądu chłopaka wyrósł na człowieka, który w życiu walczy o każdy pomysł. – Oczywiście, nie zawsze było tak, że wszystko się udało. Zawsze jednak podnosiłem głowie i szedłem przed siebie – odpowiada krótko.
Czy to za sprawą swojego przodka Feliksa Michalskiego, z dalekiej Kanady przeprowadził się i zamieszkał właśnie tutaj? Na to pytanie nie odpowiedział, jednak było to zapewne impulsem do podjęcia tej decyzji. Feliks kiedyś zawieruszył się w odległej historii, niewiele pozostało z przekazów rodzinnych. – Przyszło mi do głowy, żeby te poszukiwania jakoś udokumentować, żeby nie zaginęły, jak Feliks. Był tylko mały problem – po prawie trzydziestu latach pobytu poza Polską, nie czułem się na siłach pisania w rodzinnym języku. Czego jednak Polak nie potrafi – z pomocą rodziny, przyjaciół i Internetu. Powstał pierwszy artykuł, napisany najpierw po angielsku, po czym przetłumaczony został na język polski. Znalazł swój dom w gościnnej witrynie zagórowskiego bloga – wspomina.
Zagórów gdzieś świtał cały czas w jego głowie. Będąc na wakacjach podjął wówczas decyzję… Wracam do kraju, do Zagórowa, zakładam firmę POLSYS EUROPE, siostrzaną firmę mojej kanadyjskiej firmy POLSYS Inc. I zrobię coś nowego, innego niż wszyscy. Postawił na lokalną produkcję wspomnianej kamizelki. Życie wywrócił do góry nogami. Wyjechał z Kanady, tutaj pod Zagórowem kupił dom z niewielką działką pod lasem, by być też blisko przyrody. Zaczął też myśleć nad realizacją tego pomysłu. – No właśnie, pomysł to jedno, realizacja to drugie. Koncept i pierwszy prototyp kamizelki powstał jeszcze w Kanadzie, wiedziałem czego chcę, jak to ma wyglądać. Potem przyszedł czas na wdrożenie tego wszystkiego w życie. Zarząd firmy w Kanadzie podjął wtedy decyzję o przeniesieniu produkcji do Polski, żeby była tam naszywka z dumnym napisem „Made in Poland”. Szukanie odpowiedniej tkaniny, wybranie koloru… Oczywiście, nie wszystkie komponenty można było zakupić w Polsce. Nici na przykład przyjechały z Wielkiej Brytanii, a metalowe klamry z USA, Kanady, Hongkongu. Do tego specjalne pasy, taśmy… To wszystko złożyło się na zintegrowany produkt o trzech różnych funkcjach. W większości jest tak, że ubierasz albo kamizelkę taktyczną, albo balistyczną, a jeśli pracujesz gdzieś blisko wody, dodatkowo zakładasz ratunkową. Wiedzę do tego miałem po latach pracy w przemyśle zbrojeniowym, w którym pracowałem przez ostatnie 15 lat będąc na emigracji i po wielu testach nad innymi produktami, po niezliczonej ilości targów i wystaw militarnych. To wszystko utwierdziło mnie w przekonaniu, że przecież dam radę. Rozpoczęły się badania, testy, myślałem też nad jakimś prototypem zrobionym już tutaj. To umożliwiła mi nieduża firma Masterpol z Dolan niedaleko Zagórowa – dodaje.
Aż sześć firm współpracowało z Bogdanem nad realizacją jego projektu, a trzy firmy w tworzeniu polskiego prototypu, m.in. wspomniany Masterpol z Dolan oraz AJ Group – Pros z Konina.
Po miesiącach pracy, testów produkt pojawił się w jego rękach. Bullfrog BVCM01, bo taką ma nazwę, to kamizelka wykonana z najmocniejszych materiałów, bazowana na standardach NATO, stworzona do ataku i obrony. Zbudowana, by przetrwać.
Co prawda, by być produktem typowo wojskowym, musi przejść jeszcze cały szereg testów i uzyskać odpowiednie certyfikaty. Obecnie jest dedykowana głównie dla organizacji paramilitarnych, fanów AirSoft czy Paintball. Trwają też pracę nad platformą sprzedaży internetowej oraz stroną internetową firmy. Kamizelkę można też zakupić już poprzez Allegro. – Myślę, że sprostałem temu zadaniu. Kosztowało mnie to wiele wysiłku, pracy, nieprzespanych nocach. Jednak w życiu nauczyłem się bić o swoje. To była długa droga, od pomysłu po realizację – dodał kończąc.