Były policjant z Witkowa, o którym trzy miesiące temu usłyszała cała Polska, wyszedł z aresztu.
O wydarzeniach, które w maju br. miały miejsce pod Pobiedziskami przez kilka dni informowały ogólnopolskie media. Patrol policji został powiadomiony o mężczyźnie leżącym na jezdni. Policjanci podjęli interwencję, ale, według ustaleń śledczych, zamiast odwieźć mężczyznę na izbę wytrzeźwień, wywieźli go do lasu. 36-latek zmarł. Jego zwłoki odnaleziono jeszcze tego samego dnia. Policjant (mieszkaniec Witkowa) i policjantka, którzy podejmowali tę interwencję natychmiast zostali zwolnieni z policji. Na tym jednak nie skończyły się konsekwencje wobec nich. Byłej policjantce prokurator zakazał opuszczania kraju. Musiała też wpłacić 5 tys. zł poręczenia majątkowego. Witkowianin został tymczasowo aresztowany. – Odmówił składania wyjaśnień i nie przyznał się do winy. Prokurator doszedł do wniosku, że w jego przypadku istnieje uzasadniona obawa, że pozostając na wolności będzie podejmował próby bezprawnego wpływania na śledztwo – w maju informowała Magdalena Mazur – Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Oboje byli już policjanci usłyszeli zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych, nieudzielenia pomocy oraz narażenia na utratę zdrowia lub życia, za co grozi im do 12 lat pozbawienia wolności. Podczas procesu oboje odpowiadać będą z wolnej stopy. Prokurator zdecydował bowiem o uchyleniu aresztu wobec mieszkańca Witkowa. – Na tym etapie postępowania materiał dowodowy jest wystarczający, by zastosować wobec podejrzanego mężczyzny wolnościowe środki zapobiegawcze i zrezygnować z izolacji – tłumaczy prokurator Monika Turska-Nowak cytowana przez Głos Wielkopolski.