Ochroniarz nieistniejącej już dyskoteki Faraon w Lądku, który złamał nos jednemu z klubowiczów miał odpowiedzieć za to przed sądem. Ostatecznie jednak prokurator uznał, że ochroniarz w całym zajściu tak naprawdę był pokrzywdzonym. Przed sądem stanie zatem nie on, a prawdopodobnie klubowicz, któremu złamał nos.
O wydarzeniach, które w maju miały miejsce w Faraonie zawiadomił śledczych mieszkaniec gminy Słupca, który wrócił z dyskoteki ze złamanym nosem. Urządził go tak jeden z ochroniarzy. Śledczy kilka miesięcy wyjaśniali okoliczności całego zajścia. Musieli bazować na zeznaniach świadków, bo początkowo zabezpieczony zapis z monitoringu był tylko cząstkowy i nie pokazywał kluczowych momentów całego zajścia. Ustalono, że najpierw wśród uczestników imprezy wywiązała się szarpanina. Ochroniarz interweniował, ale sytuacji do końca nie udało się opanować. Po chwili uczestnicy szarpaniny swoją agresję skierowali wobec interweniującego ochroniarza. Na nagraniach z monitoringu widać, jak za nim biegli uderzając go jednocześnie. W pewnym momencie doszło do konfrontacji między ochroniarzem i jednym z imprezowiczów. Dla tego drugiego zakończyło się to złamanym nosem. Na podstawie wyjaśnień pokrzywdzonego klubowicza oraz kilku świadków śledczy zdecydowali się przedstawić zarzut ochroniarzowi. Jego wina polegać miała na tym, że najpierw za pomocą uderzenia nogą przewrócił go na podłogę, a następnie kilkukrotnie uderzył rękoma po głowie, wskutek czego doszło do złamania nosa. Ochroniarz od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że tylko bronił się przed atakującą go grupą imprezowiczów. Gdy do prokuratury dotarł pełniejszy zapis monitoringu zawierający kluczowe momenty zajścia okazało się, że to właśnie wersja przedstawiona przez ochroniarza jest bliższa prawdy.
Na nowych nagraniach z monitoringu widać, jak klubowicz, który potem doznał złamania nosa oraz jego kolega jednocześnie uderzali ochroniarza. Za agresywnymi imprezowiczami przemieszczało się jeszcze kilku innych uczestników dyskoteki. Oni co prawda nie atakowali ochroniarza, ale w żaden sposób nie próbowali powstrzymać dwóch agresorów. Potem ochroniarz cofał się w stronę korytarza i baru. Na monitoringu przy barze widać, jak klubowicz z gminy Słupca szuka ochroniarza. Ochroniarz skorzystał z okazji, że napastnik jest sam, zaszedł go od tyłu, przewrócił uderzeniem nogą, a usiłującego wstać uderzył ręką w twarz łamiąc mu nos. Zdaniem śledczych, atakując imprezowicza działał w warunkach obrony koniecznej. – Ochroniarz pierwotnie widział, że idzie w jego kierunku nie tylko dwóch napastników, ale większa liczba osób. Miał prawo obawiać się, że nie zaprzestaną oni ataku na niego, że grupa nadal jest agresywna. Wykorzystując moment, że jeden z agresywnych uczestników dyskoteki przez chwilę był sam uderzył go, wykluczając jedno z zagrożeń. Było to działanie w warunkach obrony koniecznej, nie przekraczające jej granic. Należy dodatkowo zaznaczyć, że w czasie zdarzenia w pobliżu nie było żadnych innych ochroniarzy – tłumaczy prokurator Grzegorz Budziński.
Wobec takich ustaleń dochodzenie przeciwko ochroniarzowi zostało już umorzone, właśnie ze względu na działanie w ramach obrony koniecznej. To jednak nie zamyka całej sprawy. Gdy tylko postanowienie o umorzeniu się uprawomocni prokurator rozważa wszczęcie nowego postępowania, w którym role zupełnie się odwrócą. To ochroniarz będzie pokrzywdzony, a zarzuty najprawdopodobniej usłyszy imprezowicz, który oberwał później w nos oraz jego kolega. – Jak wynika ze zgromadzonego materiału dowodowego ci dwaj uczestnicy dyskoteki dopuścili się wobec ochroniarza pobicia w rozumieniu kodeksu karnego, czyli jednocześnie go uderzali, narażając na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo nastąpienie skutku określonego w art. 156 par.1 lub w art. 157 par. 1 kodeksu karnego – wyjaśnia prokurator.
Na zdjęciu kadr z monitoringu. Widać na nim moment, w który ochroniarz uderza uczestnika dyskoteki, łamiąc mu nos.
zaszedl go od tylu-to na dzikim zachodzie nie strzelano w plecy-co to za ochromiarz?z grupa inwalidzka?
Ochrona jest po to by wyprowadzić klubowicza i zadzwonić na policję anie go bić i nosy łamać żal pl
Klubowicz jest od tego żeby się bawić a nie wszczynać awantury.
Brawo Prokuratura!Wywołali awanturę i jeszcze chcieli pobić ochroniarza. On był na służbie więc musiał interweniować. Brawo również dla ochroniarza za odwagę i poradzenie sobie w tak trudnej sytuacji z tą pijaną bandą. Jeszcze mieli tupet wystąpić z oskarżeniem.
No balangowicze nie grać figo fago przed ochraniarze bo następnym razem zęby się posypią
Czesio i Kin jeśli głupek szukał zaczepki i sam się rzucił na ochroniarza to ochroniarz ma go wyprowadzić za rączkę?Wykorzystał sytuacje i go nieuszkodliwił. A gościu sam się wkopał zgłaszając sprawę skoro wiedział kto to zaczął. Mleko niech pije jak bawić się nie umie jak chce się bić niech jedzie na ustawkę kibiców.
Tam nigdy nic dobrego się nie działo. Zawsze ta ochrona była bez mózgu. Tam nawet laski bili naćpani ochroniarze
Tadek. Dostałeś ?
Profesjonalne zachowanie ochroniarza i sprawiedliwa rola prokuratury.
Od tego jest ochrona, by agresywnych gości wyciszyć.
Czyżby ochroniarz miał czekać aż go pobiją, przecież to były baranki i spokojnie by się dali zatrzymac
Pijani idioci to jedno ale zgodnie z prawem ochroniarz nie może nikogo uderzyć. Może obezwładnić , zakuć i wezwać policję nigdy bijatyki. A to że tam zawsze na bramce stali debile o IQ równym temp. ciała to fakt.
W obronie koniecznej, jeżeli inne środki zawodzą, to mógł się w ten sposób bronić, a na Policję mógłby się nie doczekać.
Jak masz słabą głowę nie pij.