Sąd Okręgowy w Koninie ostatecznie zakończył głośny proces strażaków dotyczący tragedii na jeziorze Powidzkim z 2011 r. Wyrok, który jest już prawomocny tylko nieznacznie różni się od tego, który zapadł w Słupcy.
Jedyna zmiana dotyczy kosztów procesu, które w jednej czwartej części musi pokryć dyspozytor słupeckiej komendy PSP. Sąd w Koninie, podobnie jak wcześniej w Słupcy uznał, że funkcjonariusz źle ocenił zgłoszenie od uwięzionej w kabinie dziewczyny, potem niewłaściwie zadysponował do akcji służby ratunkowe i zbyt późno powiadomił o całym zdarzeniu swoich przełożonych. Takie zachowanie zostało zakwalifikowane jako nieumyślne narażanie żeglarzy na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Prócz części kosztów funkcjonariusz będzie musiał zapłacić 4 tys. zł grzywny. Wyrok, choć już prawomocny, nie pozbawia go jednak pracy w PSP. Zgodnie z przepisami, strażak musiałby pożegnać się ze służbą jeśli zostałby skazany za przestępstwo umyślne, a w tym przypadku mamy do czynienia z czynem nieumyślnym.
Zarzut umyślnego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a do tego nieumyślnego spowodowania śmierci dwójki żeglarzy prokurator przedstawił strażakowi OSP, który w pierwszej fazie dowodził akcją ratunkową. Jego jednak oba sądy – najpierw w Słupcy, teraz w Koninie – uniewinniły. Sędziowie nie doszukali się żadnej winy dowódcy. Nie przekonała ich kluczowa dla sprawy opinia biegłego z dziedziny ratownictwa medycznego, na podstawie której prokurator sporządził akt oskarżenia. Oba sądy dostrzegły w niej wielu niejasności i wątpliwości, które musiały zostać zinterpretowane na korzyść dowódcy zastępu OSP Ostrowite.
Wyrok, który zapadł w miniony piątek ostatecznie zamyka trwający ponad 4 lata proces.
I to jest wlasnie praca w strazy …. Za 2500 zl z jednej strony prokurator a z drugiej narazenie wlasnego zycia… A ludzie w zakladach narzekaja jak 3 tys. Dostawaja i maja spokoj…