– Moje tegoroczne wakacje są nieco inne niż wszystkie. Nie jest tajemnicą, że koronawirus wywrócił turystykę do góry nogami. W pewnym czasie jakby po prostu zamarła. Podobnie rzecz ma się z Rzymem… Jak dotąd zatłoczone miejsce na każdym metrze kwadratowym zupełnie zmieniło swoje oblicze – tymi słowami kolejną część kurierowych podróży zaczyna Przemek Waszak z Zagórowa, przewodnik wycieczek, podróżnik z zamiłowania.
Włochy były w 2020 r. pierwszym krajem Europy, w który uderzyła pandemia. Świat obiegły wówczas obrazy przepełnionych szpitali, pogrzebów z udziałem tylko grabarzy i pustych miast, w szczególności na północy. Makabryczną pamiątką po tamtym czasie jest bilans zgonów: oficjalnie 101 tys. osób.
– Do Rzymu wróciłem po zaledwie dwóch latach przerwy w mojej zawodowej pracy jako przewodnik. Miasta słonecznej Italii jak dotąd były to najpopularniejsze turystyczne kierunki na świecie. Nie dzieje się tak bez powodu. W końcu należą do najpiękniejszych miast, w których historię, ale też typowy włoski klimat napotyka się na każdym kroku. To przyciąga jak magnes. Oczywiście, przyciągnęło po raz kolejny, jednak… z małym ale… Jako przewodnik będąc z grupą turystów, z przyzwyczajenia już w pewnej chwili powiedziałem do nich: „słuchajcie, za chwilę zobaczymy włoskie metro, może być tłoczno…” Po raz pierwszy w życiu jednak tak nie było. Okazało się, że kilka „metrów pod ziemią” znaleźliśmy się my i poza nami jeszcze kilka osób. Zmroziło nas to kompletnie. Tłoku nie było, raczej pustka. Jadąc w metrze siedzieliśmy w pobliżu Włochów, którzy nagminnie zwracali uwagę na to, jak ktoś choćby na chwilę próbował poprawić nawet maseczkę. W Polsce, gdzie my zapomnieliśmy praktycznie o pandemii, we Włoszech strach przed nią jest znów olbrzymi. To jednak daje do myślenia – mówi Przemek.
Na Forum Romanum i do Koloseum wejść można z biegu, na Schodach Hiszpańskich tylko pojedynczy turyści robią sobie zdjęcia. Widok dziwny i niecodzienny. Jednym z ich kierunków było oczywiście najmniejsze państwo, czyli Watykan. Każdy katolik, który odwiedza Wieczne Miasto, właśnie tam też podąża. O tej porze Watykan gromadził niewyobrażalne tłumy turystów z całego świata. Okazało się, że kolejka turystów czekała jedynie przed miejscem kontroli, gdzie sprawdzano dokumenty szczepień covidowych. Plac opustoszał. Na wielkim placu, który gromadził dotychczas tłumy, ludzi można było policzyć na palcach dłoni.
– Plac św. Piotra wygląda jak opustoszały. Udało nam się być tam w środę, kiedy w Auli Pawła VI odbywała się audiencja z papieżem, i można rzec, że tylko tam było trochę „tłoczno”. Słowo „tłoczno” w tym momencie jest oczywiście wysoce górnolotnie wypowiedziane. W auli około 2000 osób siedzących co drugie miejsce, zwracających dużą uwagę na dystans, również dało do myślenia. Jedynie papież, będący po przebytej operacji, „nie zwracał uwagi na dystans i zachowanie 1,5 metra” witając się ze wszystkimi. Spotkanie face to face (tłum. twarzą w twarz – przyp. DR.) to było to, na co wielu wiernych czekało czasem całe życie – wspomina Przemek.
Jak dodaje, w Rzymie i Watykanie wszystkie najważniejsze atrakcje turystyczne są otwarte. Tak samo sytuacja wygląda z restauracjami, barami czy kawiarniami. Wszystkie są otwarte i czekają na klientów. Mniejsza liczba turystów oznacza, że nie ma problemu ze znalezieniem stolika. – Ale z drugiej strony to również może szokować! Przeludnione dotąd restauracje i bary… czekają niemal puste! Rzym w swojej bogatej historii miał kilka przemian. Wzlotów i upadków. I śmiało można powiedzieć, że obecnie przechodzi kolejną, niełatwą metamorfozę. Pandemia zmieniła ludzi i zmienia miasto… A pozytywny aspekt tego wszystkiego może być taki, że zwykły człowiek w tym całym pośpiechu, podczas pandemii mógł znaleźć też chwilę dla siebie. Załatwiając jedną ze spraw w Rzymie, przypadkiem spotkałem moją dawną znajomą, przewodniczkę mieszkającą od ponad dwóch dekad w Rzymie, która swój czas podczas pandemii poświęciła na napisanie książki pt. „Mirella opowiada o Wiecznym Mieście”. Ponad 400-stronnicową książkę czyta się nie jak przewodnik, a prawie jak najciekawszą książkę przygodową – mówi, kończąc.
Trzeba też wspomnieć o ciemniejszej stronie Włoch, według statystyk najwięcej kieszonkowców grasuje we Włoszech, Rzym jest stolicą kieszonkowców wg. statystyk grasuje ich tam tysiące. Fora internetowe piszą o bandach dziewczyn kieszonkowców, kradną najczęściej w komunikacji miejskiej, mają kilka schematów działania np.: otaczają turystów tworząc sztuczny tłok, blokują wejście do komunikacji miejskiej udając że na następnej stacji wysiadają lub potrzebę przejścia właśnie obok grupy turystów,,, okradają szamocząc się z ofiarą podczas przepychanki, bez problemu otwierają: nerki, plecaki, torebki i kieszenie spodni. Nawet zatrzymanie na gorącym uczynku nic nie daje bo w większości są nieletni, a Policja ich wypuszcza tylko po odnotowaniu. Plagą są również obnośni sprzedawcy, oszustwa w restauracyjnych kuchniach, podających dania z mikrofali za świeże, no i ten brud na ulicach jako wisienka na torcie.