
Blisko 10 tysięcy złotych Urząd Gminy w Powidzu przeznaczył na korespondencję do mieszkańców gminy. Radna Kinga Łykowska pyta, czy w ramach oszczędności listów nie mogliby roznosić sołtysi albo sami radni.
W ostatnim czasie mieszkańcy gminy Powidz otrzymali drogą pocztową listy wraz z informacją dotyczącą podwyżek za odbiór i segregowanie odpadów komunalnych. Jak pokazują wyliczenia – na ten cel Urząd Gminy w Powidzu przeznaczył 10 tysięcy złotych. Podczas nadzwyczajnej sesji Rady Gminy Powidz radna Kinga Łykowska odniosła się do tej kwoty. – Czy nie mogliby tego robić sołtysi i radni – na przykład przy okazji podatków, aby wygenerować oszczędności? Może warto się zastanowić na tym rozwiązaniem. A listy wysyłać w ostateczności do osób, które nie są miejscowe. Mamy przecież bazę, wiemy kto i skąd jest. Myślę, że to dałoby nam spore oszczędności – mówiła podczas sesji radna. I miała rację, bo jak pokazują wyliczenia list – który w tym przypadku musi posiadać potwierdzenie doręczenia kosztuje 12 złotych. Mnożąc to przez liczbę 800 gospodarstw domowych daje nam kwotę niespełna 10 tys. złotych.
Wójt gminy Jakub Gwit potwierdził, że tego typu dokumenty muszą mieć potwierdzenie doręczenia. – Jeśli jest jakiś problem z płatnościami, to jeżeli nie mamy takiego dowodu, to mamy wtedy problem z egzekucją. Co do wykorzystania pracowników, czy sołtysów – musi być to umocowanie prawne. Można to rzeczywiście zastosować, ale w tej sytuacji to było mało realne – mówił wójt.
Do wniosku radnej odniósł się inny radny – Grzegorz Nawrocki, który zwrócił uwagę, że w gminie były praktyki, gdzie wysyłano pracowników urzędu do mieszkańców. – Pracownik szedł, dostawał koperty, miał listę. Składało się podpis i wszystko – dodał radny.
Wójt odniósł się do jego słów, mówiąc że w tej sytuacji nie było możliwości wyłączenia z funkcjonowania pewnych osób, aby roznosiły listy. – Te zawiadomienia mogą rzeczywiście roznosić pracownicy urzędu, sołtysi albo poczta. W niektórych urzędach są etaty gońców. I to jest rzeczywiście skuteczne – dodał wójt.
Niech roznoszą sołtysi przecież forsę biorą
Radni biorą diety to niech idą w teren
Jak radni ruszą w teren to będzie okazja porozmawiać, zapytać dlaczego tak a nie inaczej głosuje dany radny. Przed wyborami radnych i chętnych na radnych było mnóstwo pukali do każdych drzwi a teraz po roku nie widać wielu a i głosu na sesji nie zabierają.
Kiedyś radni mieli dyżury a teraz nie ma jak porozmawiać. Dwóch radnych z powiatu, 15 radnych gminnych do tego sołtysi. Jest tyle obiektów, świetlic może czas zrobić dyżury żeby każdy mieszkaniec nawet ten pracujący do późna mógł porozmawiać z radnymi, sołtysami, wójtem. Na zabrania wiejskie nie wszyscy radni chodzą zresztą zebrania to raz na pół roku się odbywają.
10 tysięcy to bardzo dużo pieniędzy można je wydać inaczej