Do czasu usunięcia nieprawidłowości Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego zakazał użytkowania poddasza, jak również ograniczenie użytkowania parteru budynku, w którym mieszka Józef Trzeszczyński. – Chce mnie eksmitować z domu, bo może grozić zawaleniem – mówi pan Józef. – Ja uspokajam pana Józefa, żeby się nie denerwował – twierdzi inspektor Tomasz Krukowski.
Mieszkaniec Ul. Tylnej w Słupcy, Józef Trzeszczyński ma pretensje do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Tomasza Krukowskiego, że w sierpniu 2021 r. wydał decyzję rozbiórki budynku gospodarczego, znajdującego się na sąsiedniej posesji. Obiekt ten ma wspólną ścianę z domem pana Józefa i należącym do niego budynkiem gospodarczym. Na ścianie tej oparte są krokwie dachowe. – Kiedyś wszystko to należało do jednej rodziny i tak stawiali wtedy ściany – mówi Józef Trzeszczyński.
Poprzedni właściciel sąsiedniej posesji został zobowiązany do rozbiórki rozpadającego się obiektu, jednak m.in. z tego względu, że nikt nie chciał się jej podjąć, do rozbiórki ostatecznie nie podszedł. – Poprzedni właściciel zakupił działkę ok. 6-7 lat temu. Przed wydaniem decyzji na rozbiórkę trzeba było pod uwagę wziąć fakt, że budynek jest w historycznym układzie urbanistycznym miasta Słupcy i zobowiązany musiał uzyskać pozwolenie na prowadzenie robót rozbiórkowych w tej strefie. Taką decyzję uzyskał. Miał także nakaz ustanowienia kierownika rozbiórki, ale tego kierownika nie zdążył ustanowić. Z uwagi na to, że jest tam problem z dojazdem, poprzedni właściciel twierdził, że nikt nie chciał się podjąć zadania. Po części rozumiem wykonawców, bo dziś roboty budowlane wykonuje się w większości mechanicznie i odeszło się znacznie od ręcznego wykonywania robót rozbiórkowych, dlatego to wszystko się przedłużało w czasie – mówi Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Tomasz Krukowski.
Nie trzeba było długo czekać, jak budynek samoczynnie się zawalił. – I tym samym zrobiło się wielkie larum, bo ja wydałem niby złą decyzję. Ta decyzja została wydana zgodnie z przepisami Prawa budowlanego – zapewnia inspektor. Ściana obiektu odchyliła się od domu Józefa Trzeszczyńskiego i zaczął pękać komin.
Pan Józef zarzuca inspektorowi, że ten nie był na miejscu przed wydaniem swojej decyzji. Twierdzi, że decyzję tą inspektor wydał na czyjeś zlecenie. – Jak można wydać decyzję nie znając zabudowań? Chyba za pieniądze. Ponadto wskazuje na bałagan w istniejącej dokumentacji. – Ja mam wspólną ścianę, chociaż do końca nie wiadomo czy wspólną, bo na rysunkach to nawet tamtych budynków nie ma podobno. To dobrze, że ja od środka postawiłem ścianki ocieplające i na tych ściankach się wszystkie krokwie trzymają, bo przecież tak to by już dawno poleciało wszystko.
Niewłaściwe przystąpienie do robót rozbiórkowych rozpadającego się budynku z sąsiedniej nieruchomości i przechylenie się ściany spowodowało zagrożenie dla zdrowia i życia Józefa Trzeszczyńskiego. Powiatowy Inspektor 26 stycznia 2021 r. wszczął z urzędu postępowanie administracyjne w sprawie stanu technicznego należącego do pana Józefa budynku mieszkalnego wraz z częścią gospodarczą i zebrał materiał dowodowy.
Jak stwierdził w protokole postępowania PINB, w pochylonej ścianie utwierdzone były belki stropowe, a wysunięcie ich z podpory może powodować znaczną utratę nośności. Tym bardziej, że osadzone są na nich słupy podtrzymujące konstrukcję dachową budynku. W związku z tym inspektor zakazał użytkowania zwłaszcza poddasza budynku mieszkalnego, jak również ograniczenie użytkowania parteru budynku do czasu wyjaśnienia i ustalenia szczegółów rozwiązań konstrukcyjnych budynku oraz usunięcia nieprawidłowości.
– Chce mnie eksmitować z domu, bo może grozić zawaleniem. Ja wojnę przeżyłem i nie przeżyłem takiej tragedii jak teraz – mówi Józef Trzeszczyński. Jednak inspektor Tomasz Krukowski temu zaprzecza. – Pan Józef w tej chwili może mieszkać. Dostał zakaz użytkowania z budynku jedynie na czas wykonania robót. Podjąłem taką decyzję, że nie musi się niezwłocznie wyprowadzać z obiektu – zapewnia Krukowski.
W kosztach robót rozbiórkowych ściany mają partycypować zarówno poprzedni, jak i obecny właściciel sąsiedniej nieruchomości oraz m.in. pan Józef. – Inspektor mi mówił, że ten co dostał decyzję, sprzedał to drugiemu. A co mnie to obchodzi? Ja mam teraz się z nimi dogadywać i uczestniczyć w kosztach rozbiórki, a potem mogę sądzić się z właścicielem o zapłatę. Czyli inspektor mi każe płacić za to, że złą decyzję wydał. To chyba ktoś na głowę upadł – podkreśla Trzeszczyński.
– Nowy właściciel przejął materię prawną odnośnie rozbiórki, ale poprzedni nie uchyla się od odpowiedzialności. Powiedział, że jak będzie trzeba to będzie w kosztach uczestniczył. I to uważam jest bardzo dobra postawa poprzedniego właściciela, bo miał to rozebrać, a stało się tak jak się stało. Zastrzega jedynie, że 100% kosztów nie będzie ponosił, bo to jest ściana wspólna – wyjaśnia inspektor Krukowski.
Ponadto twierdzi, nie jest do końca prawdą, iż do złego stanu technicznego budynku mieszkalnego pana Józefa przyczyniła się jedynie rozbiórka i zawalenie się sąsiedniego obiektu. Zdaniem inspektora, budynek był w złym stanie już od dawna. Zapewnia, że w kwietniu 2021 r. był na miejscu na kontroli, o czym świadczy protokół dołączony do akt sprawy. – To jest bardzo stary budynek. Podmiot, który był wcześniej zobowiązany do rozbiórki, okazał się decyzją o warunkach zabudowy z 1999 r., która wskazywała na to, że ten budynek jest w złym stanie technicznym. Zapoznałem się też z materiałem fotograficznym sprzed lat i okazuje się, że taki stan rzeczy, czyli ta odchylona ściana, już dawno powinna być naprawiona.
Dodaje przy tym: – Zdaję sobie sprawę, że nawet gdyby poprzedni właściciel przystąpił do rozbiórki i pominął uzyskanie decyzji od konserwatora, to i tak by ten problem się wcześniej czy później pojawił. Ta ściana była ścianą wspólną i to jest nieprawidłowość z punktu widzenia wykonawstwa. Było to wykonane niezgodnie ze sztuką budowlaną i warunkami przeciwpożarowymi. Hipotetycznie, gdyby na jednej z nieruchomości doszło do pożaru budynku, to automatycznie wszystko razem się pali. Bo po coś są granice, które stanowią niezależne nieruchomości i nie bez powodu ustawodawca zobowiązał do konieczności występowania w granicy działki ściany, która stanowi oddzielenie przeciwpożarowe. To jest niezgodność i teraz są tego konsekwencje.
Inspektor czuje się szantażowany przez Józefa Trzeszczyńskiego, który twierdzi, że przez niego straci zdrowie. Pan Józef miał wspominać nawet o zawale. – Ja uspokajam, żeby się nie denerwował. Życzę mu zdrowia, bo w ten sposób nie rozwiążemy sprawy. Podkreśla jednak, że stan zdrowia nie ma wpływu na rozstrzyganie w myśl przepisów prawa. Wręcz przeciwnie, należy robić wszystko, aby nie doszło do zagrożenia życia i zdrowia.
– Art. 61 i 62 Prawa budowlanego obliguje właściciela lub zarządcę do obowiązkowego utrzymania i użytkowania obiektu zgodnie z zasadami oraz zapewnienia należytej staranności, bezpiecznego użytkowania obiektu w razie wystąpienia czynników zewnętrznych oddziaływujących na obiekt. Jeżeli niebezpieczeństwo związane ze złym stanem technicznym było już w kwietniu 2021 r., w dniu kontroli, to dużo wcześniej obowiązkiem współwłaściciela było przynajmniej zawiadomić Inspektorat, byśmy podjęli działania. My jako organ nadzoru budowlanego nie jesteśmy w stanie do każdego podwórka zajrzeć. Inspektorat w przypadku zagrożenia zajmuje stanowisko niezwłocznie. A że teraz stało się jak stało, to ja uważam, że nie jest czas na kłótnie, tylko solidarne podejście do działań zmierzających do poprawy stanu technicznego.
Inspektor Tomasz Krukowski zaznacza, że jeśli ktoś nie zgadza się z jego decyzją to zawsze może odwołać się do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Poznaniu. – Rozumiem niezadowolenie pana Józefa Trzeszczyńskiego. W takim przypadku nie pozostaje mu nic, jak zaskarżyć decyzję do Wojewódzkiego Inspektora jako organu drugiej instancji, ale uważam, że nie ma już czasu na to, bo stan budynków, nie tylko po stronie pana Józefa, ale również na działce sąsiedniej jest naprawdę zły.
Dziwna perspektywa tego pana, zeby ta sytuacje porownywac z wojna