Franciszek Szulczyński prawdopodobnie zostanie patronem kompleksu rekreacyjno – wypoczynkowego, który powstaje nad jeziorem słupeckim.
Propozycję taką burmistrz przedstawi radzie miasta. Dziś na Facebooku przedstawił życiorys pana Franciszka.
– Urodził się 2 stycznia 1928 roku w Słupcy. Pracował jako stolarz w słupeckiej Spółdzielni Inwalidów „Przyjaźń”. Był najwyższym stopniem i rangą żeglarzem na jeziorze słupeckim, budowniczym łódek i pierwszych domków campingowych na brzegu tego akwenu. Był organizatorem regat i różnorodnych imprez wodniackich, w tym zawodów kajakowych, wioślarskich i pływackich. W późniejszym wieku kultywował tradycję zanikającego rzemiosła, lania świec. Można go było spotkać podczas Spotkań Odpustowych organizowanych przez Muzeum Regionalne w czasie Wawrzynek Słupeckich. Zmarł 23 grudnia 2017 roku.
W 2015 roku został laureatem Herbowej Tarczy Słupcy, najwyższego miejskiego odznaczenia. „Reprezentujemy grupę ponad stu żeglarzy, którzy od początku powstania jeziora słupeckiego zostali przeszkoleni na stopnie żeglarskie i brali czynny udział w funkcjonowaniu ośrodka żeglarskiego i innych sportów związanych z tym akwenem. Znakomita większość z nas do dzisiaj czynnie uprawia żeglarstwo, zarówno śródlądowe, jak i morskie. Nie mamy wątpliwości, że ta pasja została nam „zaszczepiona” przez Pana Bosmana Franciszka Szulczyńskiego, który swoją postawą wychowawcy i przełożonego potrafił nas dyscyplinować do zapewnienia bezpieczeństwa na wodzie oraz zachęcać do doskonalenia umiejętności żeglarskich” – tak we wniosku o przyznanie wyróżnienia pisali podopieczni Bosmana.
Myślę, że Franucha (tak na Pana Franciszka często wołała jego małżonka), choć był niezwykle skromnym człowiekiem, byłby zadowolony, że miejsce nad brzegiem ukochanego jeziora nosi jego imię. Zresztą on, jako dobry duch jeziora słupeckiego, jest ciągle tam obecny… – napisał burmistrz.
Swietna inicjatywa.Niezwykle skromny czlowiek,pracowity.Z czasów mojego dziecinstwa pamietam jak byl zaangazowany w swoją pasję.Obecny zawsze i wszedzie nad jeziorem.W pelni zasluguje na tak zaszczytne wyrożnienie.Pobyt nad jeziorem zawsze kojarzyl sie z obecnoscią życzliwego,uczynnego Pana Franka.
Ale teraz Słupeccy przedsiębiorcy kupują motorówki, skutery wodne i rządzą. Nie interesuje ich to że rodziny przychodzą odpocząć nad wodą , wędkarze chcą odpocząć i połowić bo wykupują karty wędkarskie, a tu kilku ,co mają pieniądze bawią się. Wjeżdżają samochodami do wody z przyczepami w miejscu dla straży i policji pływają 2 – 3 godziny. Nie wiem czy patronowi by to się podobało. Rozumiem łódki, rowery wodne, zagłówki, kajaki. W dodatku nikt nie sprawdzą stanu trzeźwości tych panów na motorówkach i skuterach. Dopiero jak wydarzy i ktoś z nich zgnie dopiero będziemy szukać winnych.
Miejsce miał odnowić E.D. Wiec to jest jakiś przekręt ze strony burmistrza