Mieszkaniec Witkowa, Maciej Chmielewski dopiero co zakończył projekt „The Voices of Hope”, a już myśli o kolejnych przedsięwzięciach, których adresatem będzie witkowska publiczność.
Obie edycje koncertu charytatywnego „The Voices of Hope”, które miały miejsce w Witkowie okazały się sukcesem zarówno organizacyjnych, jak i artystycznym. Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że druga przebiła pierwszą?
Myślę, że obie były sukcesem, jednak druga była jeszcze lepsza od pierwszej. Dopisały światła i artyści. Oświetlenie zapewnił nam pochodzący z naszej gminy Tomasz Rybka, który obecnie jest dyrektorem technicznym Opery Bydgoskiej. Dysponował ogromną liczbą świateł i doświadczeniem bo robi koncerty dla najlepszych artystów w Polsce. Przydały się znajomości z dzieciństwa. Tomek jest maszyną do robienia imprez, która warto angażować także do innych lokalnych przedsięwzięć.
Otrzymałeś ogromną pomoc od ludzie dobrej woli, bez których o koncercie na tak wysokim poziomie nie byłoby mowy…
Tych ludzi, którym musiałbym podziękować jest bardzo dużo. Mimo tak długiej drogi, żeby się ten koncert odbył, chciałbym podziękować przede wszystkim władzom. Stanęli na wysokości zadania. W ostatecznej fazie rozmów burmistrz powiedział – „robimy” i to dało nam zielone światło do działania. Dziękuję dyrektorowi centrum za udostępnienie sali, sprzętu i ludzi do obsługi. Chciałbym podziękować muzykom i współpracownikom. Wszyscy, którzy dali mi słowo przybyli. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej. Dziękuję wszystkim sponsorom, których jest co raz więcej. Prawie wszystkie witkowskie firmy zaangażowały się w pomoc potrzebującym.
Jak udało ci się sprowadzić do Witkowa tak topowego prezentera jakim jest Tomasza Wolny?
Z Tomaszem Wolnym poznałem się w auli podczas koncertu na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Byłem za kulisami bo grali tam moi przyjaciele i miałem okazję z nim porozmawiać. Dostałem od niego sygnał, że istnieje szansa, że przyjedzie do naszej małej miejscowości. Koncert miała z nim poprowadzić witkowianka, dziennikarka „Party” Ania Robak, ale nie zgrał się termin. Mam nadzieję, że ten scenariusz i taka dwójka wypali za rok. Tomek chciał bardzo poprowadzić z Anią tę koncert bo dobrze ją zna. Prezenter jest naturalny, skromny, pomocny. Został do samego końca koncertu, aż do ostatniego zdjęcia. W licytacji wykrzesał maksimum z tego co można było zrobić.
Jakie masz plany na kolejne miesiące?
20 października zakontraktowaliśmy koncert Anity Lipnickiej. Myślę, że niebawem dopniemy wszystko na ostatni guzik i gwiazda zaśpiewa na deskach Centrum Kultury im. Krzysztofa Szkudlarka w Witkowie. Chodzi między innymi o umowę z dyrektorem OKSiR na wynajem sali oraz o rzeczy techniczne. Najprościej mówiąc potrzebujemy więcej prądu. Czy to będzie sukces, czy porażka zobaczymy. Ja poniosę za to odpowiedzialność. Przyjmę to za dobrą kartę, albo uznam, że nie dałem rady. Anita Lipnicka przyciągnie zapewne ludzi młodszych i starszych. Jest topową artystką, miłą, wrażliwą kobietą.
Zdjęcie: www.anitalipnicka.com
Więcej w Kurierze.