Głośna ostatnio propozycja likwidacji przedszkola w Kołaczkowie wywołała temat udziału wybranych radnych w poszczególnych inicjatywach odbywających się na terenie gminy Witkowo – To przykre i smutne, że dzieli się ludzi – mówił wyraźnie zniesmaczony radny Marek Wiatrowski.
Co roku w terenie Witkowa i w sąsiednich wioskach odbywają się setki, a może nawet tysiące różnorakich inicjatyw. Ich inicjatorami są zarówno organizacje pozarządowe, sołectwa, osoby prywatne, czy stowarzyszenia. Na wielu z nich nieodzownym punktem jest powitanie zaproszonych gości oraz ich przemówienia. Najwięcej z nich na swoim koncie mają władze samorządowe oraz radni Rady Miejskiej. Trudno się dziwić, ponieważ w ten sposób wypełniają jeden ze swoich obowiązków pracy na rzecz społeczeństwa. Może i głośno się o tym nie mówi, ale wtajemniczeni doskonale wiedzą, że dobór zaproszonych gości na danych wydarzeniach nie jest często przypadkowy. Wszystko zależy przede wszystkim od tego, kto z kim trzyma, a nawet – z jaką partią polityczną sympatyzuje. Tak było przez lata i jest do dziś. Temat ten wywołał radny Marek Wiatrowski, który nie krył swojego żalu, że na spotkaniu w sprawie planowanej likwidacji przedszkola w Kołaczkowie byli tylko wybrani radni. Co ciekawe, większość z nich w ogóle o nim nie wiedziała. 23 czerwca na inicjatywie zorganizowanej przez posła Zbigniewa Dolatę, Radę Miejską reprezentowali: Franciszek Bosacki oraz Ireneusz Kwapich, który jest również sołtysem Sołectwa Kołaczkowo.
– To było kolejne spotkanie z panem posłem. Ktoś to organizuje, ktoś dogrywa – nie wiem według jakiego klucza. Z tego, co widać, do niektórych osób spływają zaproszenia, a do innych już nie. Jako obywatel i mieszkaniec gminy Witkowo chętnie udałbym się na tego typu spotkanie, ponieważ jestem żywo zainteresowany tutejszymi sprawami. Moim zdaniem wszyscy radni albo przynajmniej komisja oświaty powinna dostać zawiadomienie o takim spotkaniu. Gdyby nie dyskusja o przedszkolu, o którym mówi się w urzędzie, nie wiedziałbym o problemie. To przykre i smutne, że dzieli się ludzi. Wybiera się poszczególne osoby i zaprasza na tego typu spotkania. Nie chodzi mi o to, że czuję się ważny, żeby dostać zaproszenie. Po prostu sądzę, że jesteśmy radnymi i powinniśmy wiedzieć, co dzieje się naszej gminie – mówił wyraźnie zniesmaczony radny Marek Wiatrowski.
Więcej w Kurierze.
Wiaterek – czy to Zastępca – przyszły zięć Burmistrza kazał się Tobie wypowiadać? Poparli ciebie więc musisz gdakać jak oni. Miej proszę honor – jest cos takiego.