Tym razem gościmy w ogrodzie pani Teresy Więckowskiej na słupeckiej starówce. Chodząc ulicami i patrząc na wysokie kamienice słupeckiego rynku i przyległych ulic trudno sobie wyobrazić, że gdzieś tam, w wiekowych murach odnajdziemy skrawek zieleni, a już na pewno nie myślimy sobie, że będzie to miejsce ociekające zielenią z całą feerią kwitnących kwiatów.
Ogród ma około 3 arów i wraz z domem stał się własnością rodziny pani Teresy po I wojnie światowej. W tamtych czasach nie istniał w obecnej formie. Właściciele zajmowali się rzeźnictwem i rolnictwem, a na posesji stały mniejsze budynki gospodarcze. Z biegiem lat działka zmieniła swoje przeznaczenie, budynki zostały rozebrane, tworząc przestrzeń do nasadzeń i tak powstał ogród. Pani Teresa podkreśla, że w dawnych czasach na kamienicznych podwórkach rosły drzewa (orzechy, jabłonie i grusze), które nie tylko dawały cień, ale chroniły przestrzeń przed wydobywającymi się z kominów wraz z dymem zanieczyszczeniami. Niestety teraz mieszkańcy odeszli od tego zwyczaju i zielone przestrzenie w większości zmieniły się w betonowe pustynie.
Ogród jest podłużny, kryje się między dwiema wysokimi ścianami odgradzającymi posesję od sąsiadów. Wychodząc z kamienicy trafiamy na kącik wypoczynkowy ze stolikiem i krzesłami, gdzie można usiąść na poranną kawę, poczytać książkę i obserwować życie toczące się w zielonej głębi. Uroku i tajemniczości dodają spatynowane lustra powieszone na murze z prawej strony.
Lewą ścianę obrasta winobluszcz trójklapowy, który na jesień pięknie się przebarwia, a jego owoce są bardzo chętnie zjadane przez skrzydlatych gości. Oaza zieleni w środku miasta jest nie lada gratką dla ptaków, które są regularnie dokarmiane i uwielbiają kąpiele w poidełkach, odwiedzają ją też koty, szukając tu schronienia przed upałem oraz wszelkie owady i drobne gryzonie.
Przestrzeń jest tak zaprojektowana przez panią Teresę, by kwiaty kwitły w niej cały rok. Już zimą zaczynają ciemierniki – helloborusy, po nich krokusy i przebiśniegi, wiosną ich miejsce zajmują byliny hosty, żurawki, serduszki. W okresie letnim wiciokrzewy, ketmie, róże, hortensje wielokwiatowe, naparstnice, firletki i wiele innych. Jesienią koloru dodają owoce ogników. Jak mówi właścicielka – rośliny same wybierają sobie miejsca, gdzie chcą rosnąć, a w tych, w których nie dają rady sadzone są niewysokie trawy.
W kąciku wypoczynkowym królują rośliny umieszczone w donicach, znajdziemy tu całe bogactwo begonii, fuksji, batatów, koleusów a także daturę i oleandry, dzięki nim mamy wrażenie, jakbyśmy przycupnęli na moment w ogródku w Chorwacji czy Grecji.
Nieczęsto zdarza się odnaleźć w betonowej dżungli skrawek zieleni, u pani Teresy mamy całkiem pokaźną enklawę. Zieleń, również ta w doniczkach, pochłania zanieczyszczenia powietrza i nieprzyjemne zapachy. Przyczynia się też do chłodzenia otoczenia. Nad zwykłym trawnikiem przeciętna temperatura jest latem niższa o 10 stopni C niż nad wybetonowaną powierzchnią. Miejmy nadzieję, że pokazany ogród będzie inspiracją dla czytelników, by również w swoim otoczeniu zadbali o obecność roślinności.
Dziękujemy pani Teresie za zaproszenie. Przypominamy, że cały czas czekamy na zgłoszenia do cyklu o ogrodach, jednocześnie miło nam poinformować, że sponsorem jednej z nagród została Szkółka Drzew i Krzewów Ozdobnych Kubiak – Grobla.