Koronawirus w Słupcy podobnie jak na całym świecie storpedował wszelką działalność społeczną, kulturalną, oświatową i sportową. Czy pandemia i idące za nią zamknięte obiekty sportowe, mocno wpłynęła na codzienną pracę MOSiRu? Oto m.in. zapytaliśmy Beatę Nadgrodkiewicz szefową ośrodka.
Panująca głucha cisza na obiektach to główna zmiana w naszej codziennej pracy – mówi nasza rozmówczyni. Brak odgłosów dzieci czy odbijanej piłki w sytuacji, gdy praktycznie od godz. 8:00 do 23:00 hala tętniła życiem, trochę przeraża. Jest to jednak czas, gdzie można wiele tematów dopracować, nadrobić. Tematów, które znajdowały się na liście spraw do wykonania, ale z powodu braku czasu odkładane były niejednokrotnie na potem. Na stadionie i orliku trwają prace porządkowe terenów zielonych, na trybunach wymieniane są uszkodzone siedziska, murawa przechodzi wszelkie wymagane wiosenne zabiegi, naprawiane są siłownie zewnętrze nad jeziorem, porządkowane magazynki, na hali malowane pomieszczenia, które tego wymagały i wiele wiele innych prac. Więcej w Kurierze