O tym, dlaczego padło ok. 30 ton ryb w Jeziorze Słupeckim i o planowanych na przyszłość działaniach rozmawiamy ze starostą Markiem Dąbrowskim.
W oficjalnym komunikacie dotyczącym tego, co w te wakacje działo się z Jeziorem Słupeckim jako przyczynę śnięcia ryb podano wirusa, którego stwierdzono u karasi srebrzystych. Nie ma tam ani słowa o niedotlenieniu, zbyt wysokiej temperaturze czy sinicach.
To wszystko jest ze sobą ściśle powiązane. Wirus, który został stwierdzony u karasi srebrzystych, czyli popularnych bączków uaktywnia się dopiero wtedy, kiedy tracą one odporność. A odporność w naszym jeziorze straciły właśnie z powodu niedotlenienia wody, jej zbyt wysokiej temperatury, zacienienia czy sinic. W wynikach, które dostaliśmy z instytutu w Puławach jest to dokładnie wskazane.
U innych gatunków ryb wirusa nie stwierdzono?
Ten wirus atakuje tylko ryby karpiowate. Problem jednak w tym, że bączków w Jeziorze Słupeckim jest zdecydowanie za dużo. Podczas odłowów ze zbiornika wyciągnięto 200 kg żywych ryb. Był tam jeden sandacz, jeden szczupak i jeden węgorz. Pozostałe prawie 200 kg to bączki.
Zjedzenie bączka z naszego jeziora może komuś zaszkodzić?
Nie. Wirus po pierwsze nie jest groźny dla ludzi, po drugie – znika po poddaniu obróbce termicznej. Czyli jak wypatroszymy i usmażymy rybę, nie ma zagrożenia.
Co instytut w Puławach napisał na temat jakości wody w jeziorze?
Tutaj mamy pewną rozbieżność. Nie dysponujemy wynikami wody z Puław, badanie wody przeprowadził tylko WIOŚ, czyli Wojewódzki Instytut Ochrony Środowiska, który wcześniej badając wodę stwierdził, że pod względem biologicznym jest ona dobra. Tymczasem wyniki wskazują, że przekroczony jest nieznacznie, ale jednak wskaźnik pH, co oznacza, że mamy do czynienia ze środowiskiem zasadowym. W tym przypadku sypanie do jeziora wapna, co niektórzy sugerują, mogłoby jeszcze pogorszyć sytuację.
Co zatem trzeba zrobić?
Przede wszystkim pogłębić jezioro, bo największe problemy wynikają z tego, że jest ono po prostu za płytkie. Zdaję sobie jednak sprawę, że to bardzo kosztowne zadanie i przynajmniej na razie wydaje się nierealne. Potrzebne jest też usunięcie biomasy, która zalega w zbiorniku. Zbawienne dla jeziora będą duże opady deszczu, które podniosłyby poziom wody. Fantastycznie byłoby gdybyśmy mogli pozyskać wodę z Jeziora Powidzkiego, ale tam jej przecież też brakuje. Trzeba wprowadzić odpowiednią politykę związaną z procesem zarybiania jeziora, chodzi głównie a może i tylko o ryby drapieżne. Nadmienić również należy, że każdy proces dokarmiania ryb zanętą wpływa również niekorzystnie, ponieważ zwiększa się ilość procesów gnilnych. Jak widać to nie jest jeden czynnik a cały zbiór czynników.
Kto miałby zrealizować działania, o których Pan mówi?
Wody Polskie, bo to przecież one są właścicielem Jeziora Słupeckiego. Wielu mieszkańców domaga się działań i potężnych nakładów finansowych ze strony powiatu, miasta Słupca czy gminy Słupca zapominając, że żaden z tych samorządów nie jest tak naprawdę odpowiedzialny za jezioro. Odpowiedzialne są Wody Polskie. Tu nie chodzi o przerzucanie odpowiedzialności, ale komentarze pod adresem Burmistrza, Wójta czy starosty są moim zdaniem nie na miejscu. Pewnie, że patrząc z perspektywy lokalnej czy społecznej najłatwiej uderzyć we włodarzy, zwłaszcza kiedy znajomość formalnego obszaru jest bardzo znikoma.



























Brakuje mi tu pytania, kto doprowadził do takiej sytuacji ?
Podobnie jest jak 13 lat temu. Podobna katastrofa za którą odpowiada PSL
Czy na pogłębienie jeziora nie były przyznane finanse? Dlaczego władze nie chciały skorzystać z dofinansowania? Co zrobiono w tym temacie?
Do tej pory wędkarze opiekowali się jeziorem i zrobili z niego staw hodowlany. Trzeba odsunąć te towarzystwo od decyzji w sprawie jeziora.
Po pierwsze każdy widział gołym okiem sinice. Bzdury o wirusach w d. Se wsadźcie. Po drugie wstawić cztery aeratory napowietrzać . Po 3 nie spuszczać syfu do jeziora. Po 4 skoro wody polskie nie chcą robić to niech włodarze ich pozwą do sądu mieszkańcy nie mają zamiaru wąchać tego szamba co roku. Można spokojnie pozwać też o znęcanie się nad zwierzętami. Po 5 przez lata można było zaobserwować kiedy pojawiają się sinice i użyć zanim się pojawią odpowiednich środków bakteryjnych dostępnych na rynku. I wreszcie po 6 to że pan proponuje wodę z jeziora Powidzkiego świadczy tylko że jest pan mocno ograniczony umysłowo co tylko świadczy i potwierdza że wszystko co pan podał do informacji jest stekiem samych bzdur.
Powiat albo miasto powinny wydzierzawic jezioro od wód polskich. I zrobić łowisko specjalne np. Spinningowe. Gwarantuje że turystyka w mieście wzrosła by bardzo mocno. Kiedyś piękne sandacze można było łowić a dzisiaj?