Już piąty dzień rodzina i policja szuka Mateusza Kieliszaka z Lądku. Znamy nowe fakty dotyczące jego zaginięcia.
25-letni Mateusz w miniony czwartek, ok. godz. 8.00 wyjechał z domu. – Powiedział mamie, że jedzie do pracy. Zabrał tylko telefon i ładowarkę i pojechał – mówi Marcin Kieliszak, brat Mateusza. Kiedy 25-latek nie wrócił do domu na noc, rodzina zgłosiła jego zaginięcie. Okazało się, że Mateusz wcale nie wyjechał do pracy. – Dopiero, kiedy zaczęliśmy go szukać okazało się, że w firmie w Lądzie, w której, jak byliśmy przekonani, był zatrudniony, od około miesiąca już nie pracował. Nie mieliśmy o tym pojęcia – mówi Marcin Kieliszak.
Samochód Mateusza znalazł się w okolicach Koszalina. W Manowie, na poboczu znalazł go przypadkowy grzybiarz. Auto miało uszkodzony przód, nie miało tablic rejestracyjnych i było zamknięte. Policja ustaliła, że również w tamtej okolicy logował się telefon Mateusza. Gdzie jest 25-latek, nadal nie wiadomo. Cały czas trwają jego poszukiwania.