– Wydaje mi się, że każdy kto wybiera się w podróż czy zagraniczną czy też krajową doświadcza czegoś nowego jeśli chodzi o posiłki. Nasze kulinarne nawyki wówczas muszą być odstawione na bok i ustępują miejsca nowym, często sprzecznym z codzienną dietą i to wcale nie w negatywnym znaczeniu tego słowa znaczeniu – mówi Karolina Przydryga z Kopojna.
Z pewnością będzie to nieco inne spotkanie kulinarne, niż dotychczasowe, bo… pielgrzymkowe. Jak mówi nasza rozmówczyni, pielgrzymka jest pod wieloma względami wyjątkowym czasem. – Zawsze, gdy słyszę prośbę : opowiedz o pielgrzymce, mam ochotę zaśpiewać za zespołem Lombard: „Przeżyj to sam” . A jeśli chodzi o jedzonko, to oczywiście corocznie tęskni się za niektórymi z nich. Siódmego dnia tegorocznej pielgrzymki, kiedy wkraczaliśmy do województwa łódzkiego, wówczas można było nieco zauważyć, że kulinarne nawyki tamtych storn lekko różnią się od naszych. Noclegowo gości nas w tym dniu miejscowość Wierzchlas. Do tej miejscowości zawsze szło się z myślą, że dziś wypiję herbatkę z cytryną i na pewno zjem coś dobrego na kolację – mówi Karolina.
Dwa lata temu w tym regionie pewna dobrodziejka poczęstowała ich bigosem po żydowsku. Od tamtej pory słowo Wierzchlas Karolinie i zapewne niejednemu zagórowskiemu pielgrzymowi kojarzy się właśnie z tą potrawą… Trochę innym niż przygotowuje się w wielkopolskich domach. – Myślę, że lepszym, niż robimy go w naszych domach, nie urażając oczywiście naszych mam. Dużo przy nim pracy i to mnie trochę odstrasza, ale myślę, że potrawa ta będzie dla mnie motorem do częstszego jej przygotowywania. To na pewno jest trochę sentymentalna potrawa, bo myślami biegnie się do tych ludzi, którzy niejednokrotnie obdarowali nas sercem – dodaje mieszkanka Kopojna.
Karolina twierdzi, że najlepsze potrawy, w tym także wspomniany bigos powstaje z kilku składników. Proste, nieskomplikowane dania, zawsze najlepsze! – Jestem ogromną fanką prostego gotowania. Często znajomi i bliscy śmieją się ze mnie, że mogłabym jeść słoiczki dla dzieci. Muszę im przyznać rację, że mogłabym. Nie lubię potraw ostrych. Generalnie pieprz i sól to podstawa i jest fajnie jak jest coś jeszcze. Nie lubię też jeść potraw, w których muszę zgadywać i wyliczać, co zostało dodane. Lubię wiedzieć, co mam na talerzu,a najlepiej jeszcze widzieć, jak to coś zostało przygotowane. Proste i nieskomplikowane – takie są dania z pielgrzymek. Dania, za którymi wielokrotnie tęsknimy… – dodaje.
Swoimi wspomnieniami tym razem Karolina powraca do Wielunia. Wówczas nawet najbardziej wymagający pątnik wymięka… – W tym miejscu nie będę mówić o super potrawie,a o lodach. Już kilka dni przed słychać głosy: ooo w niedziele Wieluń i lody. Nie są jakieś wyjątkowe,to po prostu lody z maszynki. Anglicy mają na coś takiego specjalne określenie: guilty pleasure – mniej więcej znaczy tyle co: grzeszna przyjemność. Oto nasza spektakularna pielgrzymkowa potrawa, chciałoby się rzec- nie taki pielgrzym święty na jakiego wygląda – śmieje się Karolina.
Przy okazji jeszcze trochę więcej o pielgrzymce od kuchni. Jak wiadomo, każda grupa pielgrzymkowa sama sobie organizuje jedzenie – Wielki ukłon w kierunku tych, którzy w grupie zielono-żółtej dbają o nas. Słynne są już ogórki kiszone i chleb ze smalcem. To tradycyjna potrawa naszej grupy. Poza tym kanapki różnie obłożone. W tym roku nawet znalazł się mój ulubiony żółty ser(dla mnie kanapka bez sera nie jest kanapką). Były nawet parówki na śniadanie,i jajecznica pielgrzymkowa, z kiełbaską–pyszności, która na co dzień nie smakuje tak ekstra oraz w ostatnim dniu drożdżówki. Na trasie są też pewniaki,czyli miejsca gdzie z pewnością będzie coś dobrego. Myślę tu o Kaliszu,gdzie zawsze witają nas kiełbaską i bułkami z ogórkiem i pomidorem. Zawsze tęsknię do pielgrzymkowej grzybowej,którą się zajadam, która zawsze stawia na nogi, no i… oczywiście wspomniane wcześniej lody z Wielunia. Tegoroczna pielgrzymka była obfita w słoneczną, czasem nawet upalną pogodę. A upał często odbierał ochotę na kolejne kroki. Oczywiście w takich warunkach organizm bardzo łatwo się odwadnia i podstawą jest picie ogromnych ilości wody. Pielgrzymka to nie czas na dietę odchudzanie i odejmowanie sobie od ust. To były bardzo mądre głosy i te słowa każdy powinien wziąć sobie do serca. Co z tego, że nie lubię krupniku…. Przecież, potrzebowałam wówczas sił i wtedy sympatie i tym bardziej antypatie smakowe powinny iść w zapomnienie. Warto wiec czasem wyłączyć dwa zmysły, które według mnie wpływają na nasz apetyt: czyli wzrok i węch. I jeść, to, co się ma. Prawie zapomniałabym o jabłkach. To jest pielgrzymkowy owoc. Jest go zawsze wiele ,czasem są wystawione przy drodze w koszach i czekają na nas. Choć? W tym roku ze względu na upały,jabłka chyba z pierwszego miejsca stracił arbuz. Po 8km w pełnym słońcu kawałek arbuza był jak zbawienie – wspomina Karolina.
Jak już wspomniała mieszkanka Kopojna, jest zwolenniczką nieskomplikowanych i szybkich potraw. – Czasem pracuję po 12 godzin dziennie i po powrocie mam tylko ochotę na posiłek szybki i prosty. Ostatnio hitem u nas w domu (bo kucharzymy razem z siostrą) ,jest makaron z warzywami i sosem serowym. Mega proste,ekstra syte i bardzo smaczne. Wystarczy makaron,dwa(najlepiej śmietankowe) serki topione,śmietana 18%,i warzywa mrożone,takie które można opiec na patelni(wybór mrożonki zależy od gustu). Gotujemy makaron,podsmażamy na patelni warzywa,a serki topione rozpuszczamy na małym ogniu w śmietanie (radzę uważać ze śmietaną, lepiej jej dolać po roztopieniu serków, niż przesadzić na początku). Warzywa mieszamy z makaronem i wszystko zalewamy sosem serowym (można do sosu dodać bazylie,oregano,generalnie, to, co kto lubi ) – powiedziała nam kończąc.
Bigos po żydowsku
SKŁADNIKI:
– 1 szklanka rosołu,
– 1 kg cebuli,
– 2 ząbki czosnku,
– 0,5 kg wołowiny lub dobrej kiełbasy,
– 2 duże łyżki koncentratu pomidorowego,
– sól, pieprz
SPOSÓB WYKONANIA:
Mięso pokroić w kostkę i przysmażyć na oleju. Po podsmażeniu przełożyć do garnka. Zamiast mięsa można też wrzucić kiełbasę. Następnie wlać rosół i dusić pod przykryciem tak długo aż mięso będzie miękkie. Dodać cebulę pokrojoną w talarki i zmiażdżony czosnek. Dusić tak długo, aż cebula będzie miękka, mieszać co ok. 5 minut. Trzeba pamiętać żeby jej nie zarumienić ani nie rozgotować. Przyprawić solą i pieprzem. Dodać przecier pomidorowy. Podawać z pieczywem.
Ciasto czekoladowe
Składniki:
– 200g czekolady gorzkiej
-200g masła
– 6 jajek
– 300g cukru
– 100g maki
– Orzechy lub wiśnie
Czekoladę z masłem roztopić i ostudzić,jajka ubić ,dodać cukier i mąkę. Do ubitej piany dodać (mikserem lub mieszając) przestudzoną czekoladę. Dodać orzechy lub wiśnie. Piec w temperaturze 180 stopni Celcjusza około 20-30 minut.
Drożdżówka
– 100g drożdży
– szklanka cukru
– cukier waniliowy
– 4 jajka
– szklanka oleju
– 4 szklanki maki
– szczypta soli
– owoce (według własnych preferencji)
Rozkruszyć 100g drożdży ,dosypać szklankę cukru wymieszaną z cukrem waniliowym,na to wlać cztery roztrzepane jajka, następnie dodać szklankę oleju. Na wierzch wsypać 4 szklanki mąki i szczyptę soli, odstawić na 3 godziny w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Po upływie 3 godzin dobrze wymieszać, wlać na blachę na to wrzucić pokrojone owoce i posypać kruszonką. Piec około 45minut w temperaturze 200 stopni Celcjusza.
Ja natomiast słyszałem zwierzenia kilku naiwniaków którzy gościli pielgrzymowiczów częstowali różnymi smakołykami a rano po ich wyjściu stwierdzili brak kilku łańcuszków i kilku banknotów. Byli to ludzie z okolic Częstochowy Wielunia. Nie zapraszają już do siebie żadnych pielgrzymek.
Jak sama nazwa wskazuję … pielgrzym Często Chowa do kieszeni i idzie dalej 😀