Słupeccy sklepikarze – Krystyna Przybylska
Kiedy ponad pięć dekad temu Teresa – mama naszej rozmówczyni otwierała swoją maleńką kwiaciarnię, nie spodziewała się, że tradycja ta będzie kontynuowana przez tak długie lata.
Początki kwiaciarstwa tej rodziny sięgają już trzeciego pokolenia. Kwiaty całe życie towarzyszyły Krysi – naszej bohaterce. Kochała je jej mama, a wszystko zapoczątkowała jeszcze babcia. – Wiem też, że dziadka siostra prowadziła jedną z większych kwiaciarni w Legnicy. Mimo, że przez kilka lat zajmowałam się fryzjerstwem, prowadząc w domu swój salonik, los sprawił, że i tak zostałam kwiaciarką – mówi nam na początku pani Krysia. Pół żartem pół serio powiedzieliśmy jej, że po mamie odziedziczyła wygląd, bo są łudząco do siebie podobne, ale też i miłość do kwiatów. – Ja się z tym zgadzam. Kwiatów nie można nie kochać. Każdy z nich ma swój urok. Jedne pięknie wyglądają, inne pięknie pachną… to w nich jest niesamowite – dodaje. Dokładnie 19 marca – w imieniny Józefa pani Krysia wspólnie z mamą będą świętować 53. rocznicę otwarcia Kwiaciarni. Jej początki sięgają ulicy Poznańskiej, gdzie obok pięknej i okazałej dzikiej jabłoni to pani Teresa sprzedawała kwiaty. – Rodzice mojej mamy zajmowali się produkcją i sprzedażą kwiatów i warzyw. Miłość do roślin przekazali jej, a ona następnie mnie i tak to się w życiu potoczyło. Z pasją do kwiatów trzeba się po prostu urodzić – tłumaczy. Po kilkunastu latach kwiaciarnię z ul. Poznańskiej przeniesiono na Plac Wolności, najpierw w miejsce , gdzie obecnie znajduje się Pablo – moda męska, potem, już na stałe w obecne miejsce. Kiedy jedna z moich koleżanek odeszła z pracy, wspólnie z mamą doszłyśmy do wniosku, że może mój zawód fryzjera zamienić w pasję do kwiatów…. I od tamtej pory zaczęłyśmy pracować razem. Wspólnie tworzyłyśmy bukiety i różne kompozycje… Kiedyś ktoś powiedział, że aby tworzyć bukiety, trzeba mieć wyobraźnię, a ja myślę, że trzeba po prostu widzieć kolory w głowie. Jeden bukiet może mieć dodatki, inny będzie lepiej wyglądał bez. Z tych samych kwiatów mogę przygotować kilka zupełnie różnych wiązanek, w zależności od okazji. Któraś z klientek dodała kiedyś, że cieszy się, że kompozycja, którą kupiła była wykonana moimi rękoma. To cieszy! – tłumaczy. Pani Krysia już na dobre „zadomowiła” się w rodzinnej kwiaciarni Corallium i określenie „zadomowiła” najlepiej do tego pasuje, bo bywają okresy, kiedy spędza tu kilkanaście godzin na dobę, robiąc sobie tylko krótką przerwę na sen. A klientki tutejsze i nietutejsze, które wchodzą do kwiaciarni z własną wizją, często opuszczają ją z bukietem pomysłu pani Krysi. – Kwiaty sprawiają, że w pewnym momencie zaczynasz tym żyć, układanie ich sprawia tobie satysfakcję… Oczywiście, są wyrzeczenia jak praca nocami… przed Walentynkami, Dniem Kobiet, kiedy te bukiety potem śnią się po nocach, ale satysfakcja i zadowolenie Klienta jest najważniejsze, bo kiedy ponownie wraca to dla mnie największa zapłata – powiedziała kończąc. Kwiaty towarzyszą ludziom w najważniejszych momentach w życiu: kiedy człowiek się rodzi, obchodzi imieniny, ślubuje miłość, świętuje kolejną rocznicę ślubu, a także kiedy żegna bliskich. Kwiaciarnia Corallium przez ponad 50 lat towarzyszy swoim Klientom we wszystkich okazjach, przy których wręcza się kwiaty. Również przy tych z pozoru zwyczajnych lub ot tak – bez okazji, ale z potrzeby serca.