„Pod rozmaitymi imionami was tylko sławiłem, rzeki!”. Taki napis, będący fragmentem wiersza Czesława Miłosza „Rzeki”, widnieje na koszulkach lokalnych kajakarzy z Grupy Kajakowej „Przyjaciele Zimorodka”. Grupa powstała podczas jednego ze spływów organizowanych przez Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Zagórowie.
Zagórowski MGOK od 6 lat organizuje kajakarskie eskapady. Wcześniej kajakarze upajali się różnymi odcinkami Warty, a od 2 lat dzięki współpracy z dyrektorem słupeckiego LO Tadeuszem Raczkowskim (pseudonim „Admirał”), wieloletnim działaczem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, wytrawnym kajakarzem i propagatorem „kajakowania”, mieli okazję pływać po Piławie i Brdzie. W tym roku natomiast eksplorowali Drawę.
Organizatorem 4-dniowego przedsięwzięcia miał być tradycyjnie MGOK Zagórów, jednak z powodu utworzenia małej grupy (brak prądu i wody na polanach chyba to spowodował oraz przypadki losowe), kajakarze postanowili wybrać się na Drawę na własną rękę. MGOK objął patronat nad wydarzeniem. „Zimorodki” w pierwszym dniu pokonały odcinek na Korytnicy, a później pływały i momentami balansowały na Drawie, gdyż rzeka należy do wymagających, zwłaszcza na odcinku Barnimie-Bogdanka.- Drawa nie jest łatwa. Jest w niej dużo przewróconych drzew i pojawia się momentami wartki nurt. Trzeba uważać i przede wszystkim umieć czytać rzekę. Na początku może wydawać się to problematyczne, lecz później w kajakarzu uruchamia się instynkt i wie, z której strony się ustawić i który przesmyk wybrać do przepłynięcia- powiedział „Admirał”. -Spływy kajakowe są romantyczne. Spanie w namiotach, kąpiele w rzece, wspólne posiłki pod wiatą, siedzenie przy ognisku, nieustające pogwarki, kontakt z przyrodą i te sensualne wrażenia: ożywczy zapach lasu i rzeki, niemal nieustający śpiew ptaków, wiatr poruszający liśćmi jak tamburynem, niesamowite odcienie zieleni i unikalny smak kawy oraz konserw. Po prostu wytchnienie dla ciała i ducha. Mieliśmy także okazję obejrzeć z bliskiej odległości rybołowa, który towarzyszył nam na fragmencie jednego odcinka, przelatując z konaru na konar. Z kolei polany Bogdanka i Pstrąg były wręcz bajkowe i w ogóle nie przeszkadzał nam brak zasięgu. Wręcz przeciwnie, mogliśmy odpocząć od zdobywczy cywilizacji – podzielił się wrażeniami jeden z kajakarzy.
W przyszłym roku „Zimorodki” planują popływać po Czarnej Hańczy i zgodnie z tradycją wydłużyć pobyt. Całkiem prawdopodobne, że przedsięwzięcie będzie trwać 5-6 dni. Kajakarze kierują serdeczne podziękowania do Tadeusza „Admirała” Raczkowskiego za przygotowanie arcyciekawego autorskiego programu spływu, kierowcy z firmy Transport Osobowy Antoni Szczepaniak Grzegorza Roszaka za wyrozumiałość, elastyczność i życzliwość oraz producenta okien i drzwi Jacka Czerniaka za ufundowanie dla całej grupy wodoodpornych etui na telefon i dokumenty.
Ja na zdjęciu widzę obóz emerytów w lesie z komara. , ale jak lubią to spoko