– Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości – mówi Joanna Chmielewska, której mąż zginął w wypadku w gminie Ostrowite. Sprawca tragedii uciekł do Austrii i ma w nosie polski wymiar sprawiedliwości.
Do tragedii doszło w czerwcu 2013 r. na drodze wojewódzkiej między Szyszłowem a Izdebnem. Jadący bmw Andrzej S., obywatel Austrii, zjechał na przeciwległy pas, gdzie uderzył w prawidłowo jadącego peugeota, którym jechała młoda rodzina z Somopolna. Głowa rodziny – Konrad Chmielewski (†37 l.), który prowadził peugeota, zginął na miejscu. Będąca wówczas w ciąży żona Joanna oraz 6-letni syn Robert trafili do szpitala. Kierowca bmw miał w organizmie niecały promil alkoholu. Decyzją słupeckiego sądu trafił do aresztu. Miał spędzić tam trzy miesiące, ale wyszedł już po dwóch tygodniach. Sąd Okręgowy w Koninie pozytywnie rozpatrzył jego zażalenie i tymczasowe aresztowanie zamienił na 30 tys. zł poręczenia majątkowego oraz zakaz opuszczania kraju. Sąd uznał, że w sytuacji, kiedy mężczyzna ma miejsce zamieszkania w Polsce, poręczenie i zakaz opuszczania kraju będą wystarczające. W procesie Andrzej S. odpowiadał zatem z wolnej stopy. Został skazany na 3 lata bezwzględnego więzienia. Kiedy wyrok się uprawomocnił, sąd wezwał Austriaka do stawienia się w wyznaczonym zakładzie karnym. Wezwanie wysłał na jego polski adres w gminie Wilczyn, gdzie posiada dom letniskowy. Andrzej S. wezwanie zignorował. Do więzienia nie udało się go też doprowadzić policji. Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna uciekł do Austrii. Ustalili nawet dokładny adres, pod którym mieszka razem z żoną. Na niewiele się to jednak zdało.
Słupecki sąd od kilku lat próbuje doprowadzić do tego, by Andrzej S. w końcu odpowiedział za to, co zrobił. Próbował zatrzymać Austriaka na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Sąd Okręgowy początkowo ten wniosek odrzucił twierdząc, że najpierw trzeba przeprowadzić poszukiwania w Polsce. Skoro Andrzej S. ma działkę w gminie Wilczyn i odwiedza rodzinę w okolicach Szczecina to nie można wykluczyć, że przebywa zarówno w Austrii, jak i Polsce – uznał Sąd Okręgowy i polecił słupeckiemu sądowi spróbować poszukać sprawcy tragedii najpierw za pomocą listu gończego. List został wydany, ale żadnego efektu nie przyniósł. Ostatecznie, później koniński sąd zgodził się na wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Dwa lata temu Andrzej S. został zatrzymany w Austrii, ale nie na podstawie ENA, a w związku z krajowym nakazem aresztowania wydanym przez austriacki sąd. Polsce nie został jednak wydany. Niedawno Wyższy Sąd Krajowy we Wiedniu poinformował słupecki sąd, że orzeczona w Polsce kara wobec Andrzeja S. wykonana zostanie w Austrii. Nie wskazał jednak, kiedy 70-latek trafi do tamtejszego więzienia.
– Mam ogromne poczucie niesprawiedliwości. Ten człowiek zniszczył nam życie. Zabrał mi męża, a dzieciom ojca. Od wypadku minęło już kilka lat, a on do dziś nie odpowiedział za to, to zrobił. Nie mogę się z tym pogodzić – mówi Joanna Chmielewska.
Na jednej z rozpraw w słupeckim sądzie Andrzej S. zapewniał ją, że w miarę możliwości będzie starał się jej pomagać w wychowaniu synów. – Żeby pani dzieci nigdy głodne nie chodziły – mówił. Życie pokazało, że była to tylko próba stworzenia dobrego wrażenia przed sądem. Po tym, jak został skazany, ani razu nie zainteresował się losem pani Joanny ani jej dzieci. Nie pojawił się na żadnej rozprawie w toczącym się od kilku lat procesie cywilnym, w którym pani Joanna walczy o odszkodowanie oraz rentę dla swoich synów. Te pieniądze potrzebne są m.in. na leczenie i rehabilitację Roberta. 12-letni dziś syn pani Joanny nadal odczuwa bowiem skutki wypadku. Ma dwa tętniaki na mózgu i wymaga stałej opieki neurologicznej.
Andrzej S. kierował tym bmw. W organizmie miał prawie promil alkoholu.
Tym peugeotem podróżował pan Konrad z 6-letnim synem oraz będącą w ciąży żoną.
Andrzej S. po tym, jak został skazany na 3 lata więzienia uciekł do Austrii.
Tragicznie zmarły Konrad Chmielewski miał 37 lat.
Ale Kasta sędziowska twierdzi że działają prawidłowo ? Prawo jest dla tych którzy mają pieniądze i znajomości, reszta niech liczy na łaskę lub niełaskę wymiary „sprawiedliwości”.
To wygląda tak jakby sąd Słupecki i Koniński szły przestępcy na rękę? Coś tu śmierdzi! 30 tyś zł poręczenia dla Austriaka? To jego 1 lyb 2 wypłaty! Czy miał w Polsce adwokata? Czy adwokat znał się z sędziami? Takie rzeczy tylko w chorej Polsce, chorej poprzez chory wymiar tzw sprawiedliwości.
szkoda gadac…niestety ..jak to sad twierdzi ..trzeba dawac szanse.a ty madry walcz z pustymi przepisami. nie ma sprawiedliwości. wspolczuc kobiecie.wiem co tzn bo mam podobny problem.alimenciara siedzi za granica nic nie robi alimentow nie placi a sąd ją usprawiedliwia …no bo biedna nie ma.skad ma wziac. nie rozumiem tego zamiast bronic uciśnionych yo lepiej byc tym zlym wtedy wszystko uchodzi plazem .
pan Austryjak miał bezpieczne auto zwłaszcza w porównaniu z peugocikiem, i tu widać prostą zasadę świadomości o bezpieczeństwie – tylko czasami z automatu ktoś dostaje karę więzienia za to że inny obywatel wyjechał kartonem czy składakiem na drogę, który przy byle otarciu rozwala się na drobne cześć nie chroniąc kierowcy i pasażerów, takie śrupy często też nie mogą płynnie włączyć się do ruchu i tworzą korki bo ich kierowcy wyczekują luk gdzie nierzadko 3 sprawne auta by się włączyły i potem mamy frustracje, pośpiech oraz wypadki