Pochodzi z Cienina Zabornego. W swoim piłkarskim CV ma Lecha Poznań, Tura Turek, czy Jeziorak Iława. Grał w młodzieżowej reprezentacji Polski i prowadził piłkarski narybek w Strażackiej Szkółce Piłkarskiej. Mowa o Dariuszu Imbiorowiczu, z którym zapraszamy na rozmowę.
18 lutego skończysz dopiero 35 lat. Trudno więc uwierzyć, że swój ostatni mecz rozegrałeś w sezonie 2017/18 w barwach TPSu Winogrady Poznań. Czy 30-tka na karku to nie jest za wcześnie na piłkarską emeryturę?
Faktycznie, zakończyłem przygodę z piłką stosunkowo wcześnie, jednak zbiegło się to z kilkoma powodami. Urodził mi się w tym czasie synek, a moja firma zaczęła się rozrastać, i brakowało zwyczajnie czasu, żeby pogodzić wszystko. Po pracy jechałem szybko na trening, i niestety, odbijało się to wszystko na zdrowiu. Łapałem drobne, ale uciążliwe kontuzje. Nawet w ostatnim meczu, który chciałem zagrać, zerwałem więzadła poboczne w kolanie. Wróciłem do domu i nie mogłem nadążyć za raczkującym dzieckiem. Wtedy uświadomiłem sobie, że lepiej odpuścić dla zdrowia i rodziny i skoncentrować się w tamtej chwili na rzeczach ważniejszych.
Nie myślałeś nigdy, żeby karierę zakończyć blisko otoczenia, w którym się wychowałeś?
Kiedyś nawet dostawałem propozycje z zespołów z naszego regionu, jednak mieszkam na stałe w Poznaniu, i logistycznie ciężko było to wszystko pogodzić z pracą. Ale takie możliwości były i mocno się nad tym zastanawiałem. Część pierwsza rozmowy w dzisiejszym wydaniu Kuriera fot. ze zb.D.Imbiorowicza