Poznańska prokuratura zakończyła śledztwo dotyczące gróźb pod adresem naszej redakcji.
Po jednej z publikacji na temat zabójstwa pod Faraonem zadzwonił do naszej redakcji anonimowy mężczyzna. W rozmowie z wydawcą Kuriera groził, że jeśli nie przestaniemy pisać o tej sprawie to weźmie adwokatów i zniszczy całą redakcję. Przypomniał też, że w trakcie procesu zapowiadał Jarosławowi Sosnowskiemu, że jak wyjdzie z więzienia będzie zabity. Śledczy ustalili, że anonimowym rozmówcą był mężczyzna z rodziny zamordowanej dziewczyny. Przyznał się, że to on dzwonił do redakcji. Tłumaczył, że zrobił to, bo żal mu było rodziców Małgorzaty W. Przekonywał też, że nikomu nie groził i nie miał żadnych złych intencji, a ponadto był pod wpływem alkoholu i leków. Ostatecznie wyraził wolę przeproszenia wszystkich, których swoimi wypowiedziami uraził. Prokurator uwierzył, że nie miał złych intencji. – Działając pod wpływem alkoholu chciał jedynie aby zaprzestano traumatycznych dla rodziny publikacji dotyczących zabójstwa Małgorzaty W. – ocenił prokurator część rozmowy dotyczącą naszej redakcji. Nie doszukał się też przestępstwa na szkodę skazanego mieszkańca Ciążenia. – Wyrażenia nie stanowią aktualnej zapowiedzi pozbawienia życia Jarosława Sosnowskiego, lecz są jedynie bełkotliwym wspomnieniem, zgodnie z którym w przeszłości miał on, na etapie postępowania przygotowawczego lub sądowego, takie groźby wypowiadać – napisał prokurator. Ostatecznie, wątek rozmowy telefoniczej z wydawcą Kuriera umorzono uznając, że czyn nie stanowi przestępstwa.