W sobotę słupeckie starostwo informowało o tym, że dziś rano w powiecie zawyją syreny alarmowe. W Słupcy nie było ich jednak słychać.
Uruchomienie syren planowano na godz. 8.41. Miały one upamiętnić rocznicę Katastrofy Smoleńskiej, a zarazem być ćwiczeniem dotyczącym systemów alarmowania. Inicjatywa władz państwowych spotkała się z wieloma głosami sprzeciwu. Przeciwnicy tego pomysłu zwracali uwagę na obecność w naszym kraju wielu uchodźców, dla których dźwięk syren alarmowych może być traumatyczny. Jak się okazało, w wielu miejscowościach syreny dziś rano nie zawyły. Tak było m.in. w Słupcy. Decyzję o nieuruchomianiu syren podjął burmistrz.
Dzisiejsze syreny nie były problemem dla matek z Ukrainy .One wiedziały dlaczego będą i co mają upamiętnić.Same przeżywają śmierć swoich braci i rozumieją czym dla nas jest Smoleńsk.Są naszymi gośćmi i są wdzięczne za pomoc.Matki z Ukrainy które znam powiedziały że akceptują ten sposób upamiętnienia,ich dzieci będą w tym czasie zaopiekowane,przytulone,będą wiedziały że jest bezpiecznie.
Czas covidu i czas wojny,pokazał co znaczy człowiek,wyborca,obywatel.
Tak daleko zaszliśmy w swojej nienawiści,
i jako ludzie jesteśmy nikim,
Dzisiejszy poranek,stał się traumatyczny…
Słusznie napisałeś… Matki, które znasz. Ja znam takie, które słysząc karetkę pogotowia jadąca na sygnale, podrywają się z miejsca. Umarłym już w niczym nie pomożemy. Zadbajmy więc o spokój żywych.
To wszystko wiemy ! Kiedy zarzuty KARNE za ukrywanie i fałszowanie dowodów i zarzuty POlityczne za działania destrukcyjne wobec PREZYDENTA RP i działania na szkodę państwa POLSKIEGO !
Brawo!!
Deyzja burmistrza nie napawa dumą. Jako mieszkaniec Słupcy zastanawiam się gdzie podziała się zwykła przyzwoitość przecież jako Polacy jesteśmy tym ludziom winni szacunek a okazuje się że nie stać nas nawet na tak mały gest.
ale bredzisz
Co roku jest jakaś rocznica śmierci a jakoś nie upamiętnia się tych osób ! Wystarczy juz tych obchodów z opłacanych z naszych podatków . Zalobe niech w spokoju przezywaja czlonkowie rodzin a nie co miesiac co rok od katastrofy rozdrapywane sa ich wspomnienia i rany . Tego nikt nie bierze pod uwagę ale grunt , ze wódz naczelny jest zadowolony .
tchorzostwo PSLowcy i kodziarze PRECZ ze Slupcy
J**** pis
W jaki sposób miasto upamiętniło katastrofę smoleńską?
Wiem że burmistrzowi już nie zależy na naszych głosach,
ale póki co jest Pan Burmistrzem wszystkich Słupczan.
Nigdy nie był burmistrzem wszystkich słupczan i nigdy nie będzie.
Gienka miał w sejmie i nic nie zrobił dla Słupcy. Słaby z niego burmistrz.
Za dużo mamy tych samorządów i samorządowców. Teraz jeden chce być ważniejszy od drugiego . Panowie to nie piaskownica, tu o zdrowie nasze idzie
Burmistrz Pyrzyk jest burmistrzem miasta, a nie wyborców. Czy to się komuś podoba czy nie, został wybrany w demokratycznych wyborach większością oddanych głosów.
Pyrzyk wygrał bo nie starował na burmistrza żaden bezpartyjny kandydat. Bartkowiak to był słaby kandydat
Dźwięk syren alarmowych może być traumatyczny dla wszystkich, nie tylko dla uchodźców, ale pomimo to należy pamiętać o ważnych rocznicach i uczcić je w hołdzie dla ofiar katastrofy, gdzie zginęła elita polskich władz z Prezydentem na czele, chociażby dla pamięci przyszłych pokoleń, bez kierowania się jakimikolwiek przesłankami politycznymi.
Pamiętać o ważnych rocznicach można w sercu, a nie pod publikę, na pokaz. Brawo burmistrzu.
Najlepiej niech pogotowie nie używa swoich sygnałów, zsl-owska straż pożarna niech jeżdzą na ruskim lub niemieckim hymnie. Słupca niedługo utopi się we własnych zsl-owskich i komuszych absurdach.W każdym urzędzie w Słupcy zatrudniona jest młodzież ze wsi,która studia pokończyła za świnie,najlepiej o tym wie pan p. z Pyzdr
I bardzo dobrze, że nic nie wyło. O 8.41 w niedzielę to się śpi, a nie ludzi na nogi stawia wyciem syren. Jak nas Putin zaatakuje, to się jeszcze wycia syren nasłuchamy. A póki co, raczmy się ciszą.
A dlaczego o8 ,41,jak już to o tej godz co była katastrofa
Wstyd Słupca. Boicie się wyrzutów sumienia za głosowanie na PO I PSL…….wszyscy odpowiecie za te zbrodnie przed Bogiem . Surowo, bardzo Surowo.
O jakich zbrodniach bredzisz ?
PSL śmieszna partia jak zawsze.Pan Pyrzyk kim jest !Żeby decydować za ludzi …wstyd .Niech w końcu zmieni się na tych wyborach elita.
Jest demokratycznie wybranym burmistrzem.
Ta decyzja to wstyd dla naszego miast Słupca to nie prywatny folwark ale myślący ludzie którzy nie kupują bzdurnch opowiesci
Zapytasz Kaczyńskiego czemu z Polski zrobił swój folwark?
Słuszna decyzja i szacunek, Panie Burmistrzu, za to, że nie daje Pan sobą manipulować. Skoro starosta zapowiedział, to niech sobie uruchomi syrenę pod lasem. Nie dajmy się wciągać w kolejne gierki PiSu. Gołym okiem widać, że to początek kampanii Dziada z Żoliborza. Jeżeli naprawdę chce uczcić ofiary katastrofy, niech po prostu da im spokój i przestanie obrzydliwie mieszać ludziom w głowach.
Burmistrz by podpadl swoim szefom więc nie włączył syren. Zwarzyl za i przeciw. Wygrało przeciw i dobro jego i jego rodziny. Chcesz robić za psa to i szczekać musisz. Jest w jakiejś tam partii to musi się trzymać wytycznych tej partii i jej włodarzy. Teraz wymyśli pod te decyzję jakąs mądrą wymówkę i będzie ok. Pewnie jego panowanie w tym zdechłym mieście się kończy więc na koniec byłoby głupio narobić bałaganu. Jest chyba 3 kadencję niż nie zrobił dla miasta. 3 ulice i 2 place zabaw. Miastu potrzeba miejsc pracy a nie 2 km obwodnicy. Także miasto bez znaczenia w promieniu nawet 30 km także czy syreny zawyły czy nie to bez patrząc szerzej bez znaczenia. Słupca spadła już rangą do miast takich jak Zagórów czy Pyzdry. Dno drapane od spodu. Fajne miasto tylko dla emerytów i spadkobierców. Reszta nie ma tu co szukać.
Co zrobił obecny starosta, żeby w powiecie powstały miejsca pracy? Tyle mówił, tyle obiecywał, i co? Ano to, że wpakował powiat do Wałbrzyskiej Strefy Ekonomicznej i żadnego inwestora nie widać.
Bzdury pleciesz człowieku. Widać, że hasło „Polska w ruinie” wziąłeś sobie do serca. Jeżeli nie udało ci się w życiu, to szukaj winy u siebie. Może coś ci z edukacją nie poszło, skoro brakuje ci miejsca pracy. Porozmawiaj z pracodawcami, to się przekonasz, że nie miejsca pracy a brak rąk do pracy jest dzisiaj problemem. A jeżeli nie widzisz, co się w mieście zmieniło w ostatniej dekadzie, to chyba nic ci już nie pomoże.
Burmistrz i Starosta obiecali sprowadzania inwestora do powiatru słupeckiego. Nic z tego nie wyszło
Śmieszek, inwestora obiecywał Bartkowiak. Miał świadomość, że sprowadzenie do nas inwestora graniczy z cudem, a jednak obiecywał. W ramach kiełbasy wyborczej, startując na urząd burmistrza. Widzisz gdzieś nowego inwestora?
Lokalizacja, przyjazna obsługa administracyjna, infrastruktura techniczna, koszty pracy, zachęty i ulgi – m.in. to może być atrakcyjne dla inwestorów szukających miejsca na swój biznes.Tego nie zapewnił ani Buristrz jak i Starosta
Zgadzam się z” Mieszkańcem Osiedla” !!! Burmistrz Michał Pyrzyk opanował do perfekcji robienie wpisów na Facebooka, zdjęć a to na motorze, a to z morsami, a to z piłkarzami itd…Rzeczywiście wyremontowano dwie może trzy ulice, jest pływalnia itd. I to wszystko !!!!
Jednak żaden zakład pracy w Słupcy nie powstał podczas kiedy w większości kraju takie powstają jak grzyby po deszczu.
Pewnie, że można mieć w Słupcy prace ale za najniższą krajową bez kwalifikacji. Potrzebna jest zmiana na tym stanowisku. Nie może być jednak tak żeby dzisiejszy zastępca nim został bo będziemy tkwić w tej stagnacji po wieki. Pan Pyrzyk już przecież przygotowuje następcę to widać.
Potrzebujemy nowego spojrzenia, odważnego człowieka, na pewno jest taki wśród nas.
Żaden urzędnik z powiatu i UMS nie zgłosił się do projektu „Dostępna administracja publiczna – szkolenia dla kadry”
Do śmieszek
Jedno przeoczyłeś… Brak wolnych działek we władaniu miasta… Jednak starosta w obrębie powiatu ma pole do popisu. Niestety, nic w tym kierunku nie zrobił.
Rob
Obecna kadencja – ul. Batorego, Przemysła II, Łokietka, Jana Kazimierza, Ogrodowa, Smugowa, Pyzdrska. To już 7 ulic, a nie dwie trzy. Ponadto, sygnalizacja świetlna na Kopernika, remont boiska przy ul. Gajowej, remont boiska przy „Jedynce”, dwie hale wielofunkcyjne, oświetlenie ulicy Leśnej, kanalizacja w Kleczewskej, Cichej, nowa siedziba biblioteki, remont miejskiej strzelnicy, samochód ratowniczo-gaśniczy, miejska pływalnia. Pozyskane pieniądze dla szkół w ramach różnych projektów, inicjatywa na rzecz Seniorów – działania prowadzone w budynku straży pożarnej. To tylko niektóre skuteczne działania obecnego burmistrza. Uważasz, że to mało?
Rob
Który z włodarzy miast, gmin czy powiatu nie pokazuje się w mediach społecznościowych? Jednakże pozowanie w dobie covida na tle sklepu wielkopowierzchniowego na terenie szpitala było zastrzeżone dla jednej ekipy. Tej pisowskiej wraz z koalicjantem. W starostwie. Trudno było ich prześcignąć w pozach.
To za mało. Przecież ma UM ma działki inwestycyjne na Sienkiewicza , Poznańskiej i Objazdowej
1. Niezbędne jest dalsze przyspieszanie rozbudowy sieci gazowej i wyegzekwowanie od mieszkańców podłączeń do tej sieci. Zachęty finansowe dla wymieniających urządzenia grzewcze na bezpieczne dla środowiska, ale i kary za spalanie złej jakości paliw i śmieci. Należy bezwzględnie doprowadzić podłączenia gazu ewentualnie cieplika do wszystkich budynków użyteczności publicznej i handlu. Tu nie ma prawa być ogrzewania na węgiel, jeżeli obok jest sieć gazowa.
2. Należy ograniczyć ruch pojazdów spalinowych w mieście. Więcej wygodnych parkingów ( przy obiektach handlowych, szkołach, urzędach), a w starej części miasta bezwzględnie wprowadzić ruch jednokierunkowy, niektóre ulice wyłączyć z ruchu. Jednocześnie zezwalając rowerzystom na dwukierunkowe korzystanie ze wszystkich ulic. Utworzyć parking dla pojazdów (płatny) na połowie targowiska (praktycznie od kilku lat jest ono wykorzystywane w dni targowe dla handlu najwyżej w połowie). Wyegzekwować od marketów urządzenie zadaszonych stanowisk dla rowerów, podobne urządzić przy/na targowisku.
3. O mieście, jego historii stanowi stara część. Słupca ma chyba najbardziej w tym rejonie Wielkopolski zaniedbane stare miasto. Bardzo złej jakości chodniki i jezdnie. Należy dołożyć wszelkich starań, aby to szybko naprawić. Utrzymywanie takiego stanu nie sprzyja inwestowaniu w istniejące budynki czy ich odbudowę, co jest pośrednio źródłem zanieczyszczania środowiska.
4. Jednym z kolejnych zanieczyszczeń środowiska miasta Słupcy związanego głównie z ruchem pojazdów jest hałas. Nie doceniamy jego szkodliwości, a jest on główną przyczyną chorób krążeniowych oraz neurologicznych. Ograniczenie ruchu, poprawa jakości jezdni i przeniesienie poza miasto hałaśliwego rzemiosła byłaby dodatkowym argumentem za inwestowaniem obywateli w swoje miejsca zamieszkania.
Nawet jak Burmistrz miałby rację to intryguje mnie pytanie dlaczego tak uważnie nie czyta w mediach internetowych krytyki mieszkańców kierowanej pod adresem samorządu miejskiego i nie wyciąga z tej krytyki właściwych wniosków, chociażby ustosunkowując się do tej krytyki jak to czyni np. Starosta?
Histeria bo syreny nie zawyły. Burmistrz podjął decyzję zgodnie z sumieniem, bo wziął pod uwagę stan psychiczny uchodźców z Ukrainy. Wszyscy tu histeryzujący nie mają zwyczajnie empatii do ludzi, którzy przeżyli piekło. Oby to piekło za chwilę nie było naszym udziałem.
.
A gdzie empatia dla Polaków, delegacji, która nas Polskę reprezentowała, dla tych 96? Hipoktyci i obłudnicy
Putin najechał Ukrainę drugi raz zrównuje kraj z ziemią morduje cywilów gwałci kobiety torturuje ludzi wypalając im oczy obcinając kończyny? Czy mógł zrobić zamach w Smoleńsku? Wyborca PO- nie mógł
IntInteligencja POwszczykóweligencja POwszczyków a jakieś konkretne dowody, na to co piszesz? Oczywiście poza TV, bo przypomnę, że TV mówiła, że covid zrobi z nas zombie. A teraz póki co, to widziałem jak dwóch, no właśnie dziwny zbieg okoliczności, bo obydwaj byli komikami, rządzących z Ukrainy i GBR, przechadzali się po czystym Kijowie, gdzie nawet kiosk z gazetami był otwarty… To jak? Naprawdę jest ta wojna? Czy panowie prosili Putina, żeby dał im przejść po ulicach?
Przykładem takiego rosyjskiego poputczika jest Leszek Miller, który kiedyś woził pieniądze do Moskwy i niszczył projekt Gazociągu Północnego, a dziś bredzi coś o nieszanowaniu „demokracji” przez reżim Putina. W podobnie dwuznacznej sytuacji znajduje się PSL – o starszej generacji jego czołowych działaczy można powiedzieć, że mieli liczne powiązania z Moskwą i jej interesami nad Wisłą. Waldemar Pawlak nigdy ostatecznie nie wytłumaczył swoich związków z uznanym za rosyjskiego szpiega Siergiejem Gawriłowem. Teraz ten sam Pawlak wraca do aktywnej polityki i jakby nigdy nic przechodzi do porządku dziennego nie tylko nad swoimi rosyjskimi kontaktami, lecz także nad swoją rolą przy podpisywaniu długoletniego „kontraktu jamalskiego” na dostawy gazu do Polski. W sprawach kontaktów z rosyjskimi agentami wielu polityków dawnego ZSL i PZPR uważa, że upływ czasu działa oczyszczająco i wystarczy przeczekać kilka, a opinia publiczna zapomni o podejrzanych związkach. Teraz zresztą widać, jaka była i jest skala sowieckiej i rosyjskiej agentury w tzw. III RP, w której agenci moskiewscy: Jaruzelski i Kiszczak w spokoju dożyli do końca swych dni. Trudno nie wspomnieć o politykach Konfederacji, którzy afiszowali się znajomością z rosyjskim agentem Leonidem Swirydowem
Pan burmistrz afiszuje się czesto z flagą Polski na fb .
To dowod jego patriotyzmu .Tragedia
Kończ człowieku tą kadencję., bo to jakaś porażka
Kiedyś próbowano zamilczeć Katyń, Ostaszków,Starobielsk,Żołnierzy Wyklętych itd.
Wykorzystywanie uchodźców z Ukrainy by zamilczeć Smoleńsk to zło i perfidia polityczna w której burmistrz bierze udział. Te sygnały to ostrzeżenie przed złem,które czai się na wschodzie.
Jeżeli 10 kwietnia nie może być syren alarmowych, bo Ukraincy się boją, to może jeszcze wozy straży pożarnej bądź karetki będą jeździły na akcję bez syren.
To nie Ukraińcy będą mieli traumę tylko wy szubrawcy.
,prawdy,,o Smolensku nie mialo wplywu na smierc najwazniejszego prokuratora Pasionka,ktory posiadal najwieksza wiedze.O tym tak cichutko.Czy wszyscy swiadkowie juz odeszli
Nie porównuj akcji straży pożarnej czy karetki pogotowia to wycia syren. Jak ci Putin zafunduje wojnę, to uciekając np. z początkiem przyszłego roku z Polski, będziesz miał dylemat czy 10 kwietnia 2023 r. zawyją syreny? Ukraina walczy dzisiaj za wolność całej Europy. Giną ludzie, a tobie w pustej mózgownicy tylko jedno.
Moim zdaniem największym zaskoczeniem jest słabość merytoryczna polityków opozycji.
W dalszym ciągu nie potrafią Polakom zaproponować lepszej wizji rozwoju Polski od tej którą proponuje PiS.
Do wyborów zostało naprawdę niewiele czasu. Wszystko wskazuje na to, że PiS bez większych problemów bezie rządziło trzecią kadencję.
Czytając powyższe wpisy zwolenników syreny zastanawiam się, czy Bóg ich pokarał i odebrał im zdolność samodzielnej i trzeźwej oceny sytuacji czy może są to wpisy Jacka B. i jego brata.
Cały magistrat to prawie sama wiocha i wielka „rodzina” poczynając od Kątów, Wierzbocic i Jaroszyna, Pyzdr, Lądku aż do Konina, starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna……. . Parafrazując słowa piosenki jest wesoło, swojsko i sielankowo, jak przystało na małą ojczyznę!
Sadząc po lawinie pytań Pana Burmistrza, można odnieść wrażenie, że logistyka funkcjonowania szpitali na teranie województwa w czasie pandemii jest mu obca, nie zna też struktur ratownictwa medycznego. Zatem, komu zadaje te pytania, kto ma jemu ten brak wiedzy uzupełnić? Ta nieznajomość tematu obniża wartość wypowiedzi Pana Burmistrza.
Czekamy na trolli…. jaki przekaz na dziś….. taki jak w Partii Oszustów?
Kim ty Anonim jesteś, jak nie trollem?
Wasze komentarze to hejt powodowany frustracją, że władza w mieście jest w rękach PSL i PO. Te komentarze nie mają nic wspólnego z merytorycznymi argumentami. Obrzydliwy hejt ludzi pokroju „Akcja Taczka”.
Ludzie,co się z wami dzieje?
Wszyscy którzy zginęli w Smoleńsku
nie jechali tam na wycieczkę.
Jechali w imieniu wszystkich Polaków do Katynia.
Co z was za ludzie-Polacy,którzy nie szanują własnej historii.
Dzięki komu żyjemy?
Jak wychowacie swoje dzieci?
Dla kogo tak cierpiały poprzednie pokolenia.?
Płakać się chce.
I wstyd dla sprawujących urzędy…
I bardzo dobrze, że nie zawyły. Gdyby syreny wyły od samego początku, a nie dopiero w tym roku to rozumiem, ale wymyślanie teraz ni z gruszki ni z pietruszki upamietniania rocznicy smoleńskiej wyciem syren, to dla mnie po prostu nieporozumienie.
Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest, że ludzie tak łatwo dają się manipulować oszołomom lansującym zamach smoleński. Muszą mieć chyba siano w głowie…
Pomnik Stalowej Brzozy potrzeba, bo wielu w nią wierzy
A dlaczego o8 ,41,jak już to o tej godz co była katastrofa
WOLNOŚĆ SŁOWA GDY RZĄDZIŁA PLATFORMA OBYWATELSKA: Ludzie, których śmierć jest związana z katastrofą smoleńską to: Mieczysław Cieślar, ewangelicki biskup, zginął w wypadku, wcześniej miał dostać SMS od księdza, który był na pokładzie samolotu
Krzysztof Knyż, operator TVN, który miał być pierwszy na miejscu katastrofy. Znaleziono go martwego w mieszkaniu w Moskwie,
prof. Marek Dulinicz, szef archeologów, który miał jechać do Smoleńska, zginął w wypadku samochodowym, Sergiej Trietakow, były agent KGB, który chciał CIA opowiedzieć o przebiegu wydarzeń z 10 kwietnia.
Zginął w Stanach Zjednoczonych Eugeniusz Wróbel, jeden z najlepszych ekspertów lotniczych w Polsce. Miał go zabić syn, który potem nie przyznał się do winy
Dariusz Szpineta, ekspert lotniczy, który udowodnił, że lot rządowego Tupolewa był lotem wojskowym. gen. Sławomir Petelicki, były szef GROMu, miał popełnić samobójstwo.
Mocno krytykował śledztwo ws. Smoleńska. Ujawnił SMS, który rozsyłali sobie politycy PO obciążając winą za katastrofę pilotów i prezydenta chorąży
Remigiusz Muś – technik pokładowy z Jaka-40, który jedyny słyszał rozmowy wieży z pilotami Tu-154 i rosyjską komendę zejścia na 50-metrów
Krzysztof Zalewski, ekspert lotnictwa, redaktor miesięcznika „Lotnictwo”, w którym często komentował katastrofę smoleńską, został zamordowany przez 43-letniego napastnika
Jacek B. i jego trolle niczym ruscy …
Trolle to zatrudnia Michał Pyrzyk w UM które piszą na rożnych forach
Potępiam !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! bardzo zla decyzja ,ale czego mozna wymagać od PSL i kodziarzy !!!!!!!! NIC DOBREGO ,zero pamieci zero uczuc
Nie jestem specjalistą od lotnictwa i katastrof. Ale potrafię poskładać sobie wydarzenia i obrazy, przeprowadzić analizę, porównać różne zdarzenia. Katastrofę 10 kwietnia 2010 przeżyłem jak większość Polaków. Był wielki wstrząs, trauma. Później obawy, a co jeśli był to zamach przeprowadzony przez Rosjan. Przecież Putin to seryjny morderca, mordujący w wielkiej skali. Wystarczy przypomnieć wojny w Czeczeni, bombardowania Groznego (własnych obywateli), wysadzenie bloków mieszkalnych dla własnych celów politycznych, atak Specnazu na teatr w Dubrowce, gdzie zginęło ponad 100 cywili, zabójstwa polityków i dziennikarzy w Rosji i za granicą, wojnę w Gruzji itd. Ten człowiek potrzebuje krwi. On musi kogoś co jakiś czas zabić, by czerpać z tego przyjemność i satysfakcję, wywołać wojnę i sycić oczy widokiem ludzkich cierpień.
katastrofy Brazylia 1989
Im więcej ludzi zabije, im więcej miast zbombarduje: Grozny, Aleppo, Bucza, Muriapol, Chersoń, Charków, tym więcej będzie znaczył w historii Rosji, Europy i świata. Seryjni mordercy chcą być docenieni, chcą by o nich pisano i mówiono, potrzebują rozgłosu.
Ten rozgłos zabrał mu w sierpniu 2008 roku Lech Kaczyński, gdy razem z głowami państw Ukrainy, Litwy, Estonii i premierem Łotwy, poleciał podczas wojny w Osetii Południowej do Gruzji, aby wesprzeć prezydenta Michaiła Saakaszwilego. Logicznym następstwem, w głowie seryjnego mordercy, było zlikwidowanie go.
Przypominam sobie chuligańskie ataki na ludzi na Placu Zamkowym, falę hejtu w internecie, Putina i Szojgu, którzy jako pierwsi tłumaczyli Tuskowi przyczyny katastrofy, Ewę Kopacz pijącą kawę przy zwłokach rosyjskim w prosektorium, zaplombowane trumny, zakaz ich otwierania i szokujące informacje o częściach zwłok ofiar pomieszanych w czarnych workach na śmieci. Pamiętam również bezradność polityków prawicy, odsuniętych od śledztwa, zdanych na łaskę i niełaskę komisji Millera. Jak wygląda brzoza wiem, bo dorastałem z brzozą za oknem pokoju. Dość kruche, łamliwe i niewysokie drzewo z białą korą. 80-tonowy samolot bez szwanku je złamie.
Tak się składa, że interesuję się trochę lotnictwem. Obejrzałem wszystkie odcinki dokumentalnego serialu „Katastrofy w przestworzach”. W 1989 roku doszło do katastrofy Boeinga 737 w puszczy brazylijskiej. Samolot linii Varig Flight o numerze 254, lecący z São Paulo do Belem. W tym samym czasie grały ze sobą mecz piłki Brazylia i Chile. Piloci pomylili cyfry wprowadzając dane trasy samolotu i tak zasłuchali się w relację z meczu, że pomylili kierunki i zagubili się nad Amazonią. Zabrakło im paliwa i spadli w środku brazylijskiej puszczy, 1120 km od celu. Katastrofa lotnicza podobna do tej w Smoleńsku, samolot spadł w środku puszczy na drzewa. Leciało nim 48 pasażerów i 6 członków załogi. Można sądzić, że wszyscy zginęli. Nie, zginęło 12 osób, 34 odniosły obrażenia, a dziesięciu osobom nic się nie stało. Samolot miał połamane skrzydła, ale kadłub osiadł wśród drzew w całości. Zniszczona była tylko kabina pilotów, ale obaj piloci ocaleli. Amazońskie „brzozy” nie dały rady zniszczyć samolotu.
Podobny wypadek miał wcześniej miejsce w Polsce. 24 stycznia 1969 roku rozbił się pod Wrocławiem samolot PLL LOT 149. Na pokładzie An-24W znajdowały się 47osób. Nikt nie zginął, mimo że samolot podobnie jak w Smoleńsku zawadził pochylony mocno na bok skrzydłem o drzewo i skrzydło się złamało, ściął drugie drzewo, zerwał kilka linii pod napięciem, zniszczył trakcję kolejową i przewrócił słup oświetleniowy, szorował brzuchem ponad 150 metrów. Dwóch pilotów odwieziono z obrażeniami do szpitala, a kilku pasażerom udzielono pomocy na miejscu. Kadłub nie rozpadł się wcale. Te dwie katastrofy są do siebie podobne. Ta trzecia, też podobna, ale najtragiczniejsza, przez to całkiem inna.
Może się wydawać, że wybuch bomby w samolocie, to wielki wybuch na wysokości 2 tysięcy, albo 10 tysięcy metrów nad ziemią. Ale gdybym się kierował logiką Putina, to wielki wybuch byłby niepotrzebny, a nawet niewskazany. Do destrukcji samolotu wystarczy niewielki ładunek, podłożony w odpowiednim miejscu, a odpalony przy podchodzeniu do lądowania. Najlepiej na rosyjskiej ziemi, by przejąć śledztwo i wszystkie dowody, by je zniszczyć. Dlatego widzieliśmy panów z piłami mechanicznymi tnących części tupolewa, a części poszycia dachu „nie odnaleziono”. Dlatego zalutowano trumny ze zwłokami, a pani Kopacz zabroniła je otwierać. Po co bomba termobaryczna? By wszystkich zabić, by nikt nie przeżył. Przed klasyczną bombą można się schować. Przed odłamkami osłonią drzwi, rząd foteli. W wybuchu bomby termobarycznej zabijają fala uderzeniowa i brak powietrza do oddychania. Wybuch bomby termobarycznej w budynku może zabić wszystkie osoby, które się w nim znajdują, nawet w odległych pomieszczeniach. Jak podaje raport podkomisji Macierewicza, część zwłok ofiar tej zbrodni była pozbawiona ubrań, była naga i poparzona. To skutek fali uderzeniowej, a nie zderzenia z brzozą. Jeżeli słynna brzoza została złamana, ścięta, to znaczy że „poddała się” skrzydłu samolotu, które ją ścięło jak nóż. Zatem skrzydło wytrzymało uderzenie, a brzoza została zniszczona. Taka zbrodnia może usatysfakcjonować każdego seryjnego mordercę. Może się raczyć okropnymi, przerażającymi widokami w zaciszu gabinetu, lub w sypialni, kilka przez lat.
Może powinniśmy się ponownie przyjrzeć katastrofie w Mirosławcu, do której doszło 23 stycznia 2008 roku? Tam również zginęli wszyscy uczestnicy lotu, 20 osób, które wracały z konferencji poświęconej bezpieczeństwu lotów. Może komuś zależało na tym, by pozbyć się najlepszych specjalistów polskich w tej dziedzinie. Może ktoś wiedział, co ma się w przyszłości wydarzyć?
Aha, więc to tak, więc to jednak nasz pan Macierewicz ma rację. No tak, on jest bardzo przenikliwy i dociekły. A te wszystkie bzdury z mgłą i złymi warunkami na lotnisku w Smoleńsku to wymysły PO. A pan generał wcale nie wchodził do kabiny i nie wywierał presji na pilotach. A ten komunikat, że zboczyli z kursu i później jeszcze „pull up” czyli że mieli wznieść maszynę, to nie, to wgrali bezczelnie do czarnej skrzynki po katastrofie. I te rozmowy pilotów też. Tam był wybuch. Pan Macierewicz to wszystko pokazał, przecież widać było jak te parówki i te inne, no puszki po piwie, no wybuchały przecież. Ale to były kosztowne eksperymenty, żeby pokazać tą prawdę, tę jedyną, objawioną. Bardzo musiał się nasz pan Macierewicz starać, żeby tych 25 milionów nie przekroczyć…
Nasz kraj tak bardzo jest uwikłany w sprawy globalne, że przez najbliższe lata SAMI SOBIE nowej władzy i ustroju nie wybierzemy.
Nawet, jeśli kiedyś to nastąpi, to globaliści i tak zniszczą nas propagandą, jak zniszczyli już mnóstwo innych próbujących samodzielnie funkcjonować państw.
Utopia!
Anonim, globaliści zniszczyli jakieś państwa? Co ty pleciesz, kto i które państwa? Chyba, że masz na myśli globalny kościół katolicki lub sowiecki komunizm. Jeżeli tak, to pełna zgoda.
Najlepszą strategią Panie Burmistrzu, było by zdjęcie ochronki ze swoich znajomych posiadających firmy w Słupcy i przyciągnięcie inwestorów, którzy postawiają jakieś fabryki.
Ludzie nie muszący jeździć do pracy po 2,5 h dziennie to naprawdę szczęśliwi ludzie…
Dajcie nam pracę na miejscu, nie wyobrażam sobie jeździć do emerytury do Poznania (i wielu innych)
Nie zróbmy z Słupcy, następnego Konina gdzie tylko są galerie i zero przemysłu
Ciekawe
o nie jest marudzenie to stwierdzenie faktów. Całą ulicę Traugutta wyremontowano – zapomniano o ścieżce rowerowej. Przekaz od władzy wygląda następująco: cieszcie się, że po x latach jest cokolwiek zrobione. Mieszkańcy znają mentalność radnych i miejscowych prominentów stąd obawy o kolejne „trafne w 60%” inwestycje.
Wreszcie połączyć miasto i gmina do jasnej cholery. Zaoszczędzone środki będzie można przeznaczyć na różne cele społeczne.ale o tym rada miasta i burmistrz wiedzą doskonale. Kryzys budżetowy w samorządach za chwilę i wtedy już nie będzie wyjścia
Już od dawna jestem zwolennikiem połączenia miasta i gminy Słupca, o czym informowałem na łamach prasy. Plusy dla Miasta Słupcy: zdobycie terenów inwestycyjnych, lepsza koordynacja działań na terenie połączonych gmin, lepsza możliwość pozyskiwania środków z Unii Europejskiej, profity dla nowej gminy wynikające z przepisów ustawy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, zmniejszenie administracji ( np. mniejsza liczba radnych), Plusy dla Gminy Słupca: lepsze wykorzystanie terenów inwestycyjnych, lepsza koordynacja działań na terenie połączonych gmin (np. Jezioro Słupeckie, ścieżka rowerowa do Giewartowa), wzrost prestiżu gminy, lepszy dostęp do oświaty (zwłaszcza przedszkolnej), profity dla nowej gminy wynikające z przepisów ustawy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, zmniejszenie administracji ( np. mniejsza liczba radnych), Ewentualne zagrożenia: utrata suwerenności przez Gminę Słupca, wzrost podatków, zmniejszenie administracji. Wszystkie te zagrożenia dokładnie opisałem w dokumencie dotyczącym połączenia gmin i są one zupełnie bezzasadne
Nie traktuję ludzi z wzajemnością…
Jeśli ktoś obgadują mnie za plecami, to życzę mu wszystkiego dobrego i żegnam ze swojego życia. Nie muszę robić tego środkowym palcem, by pokazać, że drugiej szansy nie będzie. Nie będzie również zemsty z mojej strony, oczerniania i siania plotek. Uważam, że mądry człowiek powinien doskonale rozumieć, że osoby, które posiadają klasę i kulturę nie spierdolą komuś życia, a tym bardziej nie będę dorównywać do czyjegoś niskiego poziomu, a zadbają o to by być ponad nim! Ten kto zna swoją wartość nigdy nie będzie niszczył innych by budować siebie.
To prosta zasada. Nie tykaj gówna, bo zacznie śmierdzieć bardziej. Ludzi poznaje się po śmieciach, które po sobie pozostawiają. Dlatego szkoda czasu na przesiadywanie w mentalnej piaskownicy. Lepiej zrobić sobie latte lub paznokcie i z uśmiechem na twarzy podziwiać cuda – jak szybko ignorowane śmieci potrafią same się wyrzucić.
Szanowni Państwo, gdy Polska zajęta jest własnym bezpieczeństwem i wsparciem dla ukraińskich uchodźców, zwolennicy „superpaństwa europejskiego” wykorzystują chwilę, by przyspieszyć prace nad projektem federalizacji Unii Europejskiej. Na początku marca, w Brukseli, odbyła się konferencja poświęcona komunistycznemu „Manifestowi z Ventotene”. Socjaliści i liberałowie wzywali na niej do „jak najszybszej i bezkompromisowej” budowy scentralizowanego europejskiego superpaństwa. Jednym z prelegentów był, znany z pomówień pod adresem Polski i polskich patriotów, lider liberałów w Parlamencie Europejskim – Guy Verhofstadt.
Nasi prawnicy interweniują wszędzie tam, gdzie federaliści próbują niepostrzeżenie wdrażać radykalne postulaty niebezpieczne dla suwerenności naszej Ojczyzny. Działania Ordo Iuris – zarówno w Polsce jak i w Brukseli – mają na celu ujawnienie tych planów, a następnie zaalarmowanie tych wszystkich, którzy nie godzą się na nowe ideologiczne eksperymenty w Europie.
Już 3 lata temu, nasi eksperci przygotowali pierwsze w Polsce krytyczne tłumaczenie „Manifestu z Ventotene”. Ostrzegaliśmy wówczas, że zawarta w manifeście, wizja włoskiego komunisty Altiero Spinellego jest wdrażana w życie. Założony przez niego „Klub Krokodyla” przekształcił się w formalną grupę polityczną w Parlamencie Europejskim, nazwaną po prostu „grupą Spinellego”. Plan Spinellego dla Europy jest prosty. To całkowita likwidacja państw narodowych – nawet jeśli miałoby się to odbyć wbrew woli samych Europejczyków. Narodowe różnice i etniczną różnorodność kontynentu Spinelli uważał bowiem (za komunistyczną międzynarodówką) za zbędne źródła konfliktów. Co ciekawe, wśród lewicowych i komunistycznych członków zarządu „Grupy Spinellego” znajdujemy dwoje polskich europosłów – wieloletniego członka PZPR Danutę Hübner i nieustannie atakującego Ordo Iuris, byłego ministra Radosława Sikorskiego.
Dziś proces budowy unijnego superpaństwa przyspiesza. Dlatego, wraz z Collegium Intermarium, przygotowaliśmy szczegółowy raport, w którym przeanalizowaliśmy w jaki sposób plan federalizacji Unii jest wdrażany poprzez przejmowanie kolejnych narodowych kompetencji przez organy UE – w szczególności Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i urzędników Komisji Europejskiej. W tym celu bardzo często przytaczane jest pojęcie „praworządności”, które jest wykorzystywane do wywierania presji na te państwa naszego regionu, które walczą o uszanowanie swojej suwerenności.
Dlatego przechodzimy do kontrofensywy. W środę, 20‑tego kwietnia, organizujemy w Brukseli konferencję poświęconą zagadnieniu praworządności w UE i instrumentalnemu wykorzystywaniu tego terminu przeciwko suwerenności państw członkowskich. Głos zabiorą eksperci Ordo Iuris oraz zaproszeni przez nas eurodeputowani z Węgier, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, a także czołowi europejscy intelektualiści.
Nasza konferencja będzie niezwykle istotna również w kontekście lutowego oddalenia przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargi, złożonej przez Polskę i Węgry na mechanizm warunkowości oraz przyjęcia w marcu przez Parlament Europejski rezolucji, w której europosłowie wezwali Komisję Europejską do wstrzymania wypłaty należnych Polsce środków z unijnego Funduszu Odbudowy pod pretekstem rzekomego lekceważenia „wartości europejskich”. Dlatego podczas konferencji jasno i precyzyjnie będziemy wskazywać, czym w rzeczywistości jest praworządność.
Wspomniana rezolucja to nie pierwszy polityczny i ideologiczny atak Parlamentu Europejskiego na Polskę. W listopadzie 2020 i 2021 roku Parlament Europejski przegłosował uchwały potępiające wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego, który potwierdził, że aborcja eugeniczna jest niezgodna z polską Konstytucją. Eurodeputowani wprost domagali się złamania przepisów konstytucyjnych i samowolnej odmowy publikacji wyroku przez polski rząd. Ponieważ w obu uchwałach PE naruszono także dobra osobiste Ordo Iuris, określając nas mianem „organizacji fundamentalistycznej”, która jest „siłą napędową kampanii mających na celu podważenie praw człowieka i równości płci w Polsce”, zaskarżyliśmy je do TSUE, który może je unieważnić.
Ofiarą podobnych ataków są też Węgry. Gdy Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie próbowała niedawno wpłynąć na przebieg węgierskich wyborów parlamentarnych i referendum w sprawie obecności ideologii gender w szkołach, sami zorganizowaliśmy międzynarodową misję obserwacyjną. W raporcie kończącym prace misji wykazaliśmy, że węgierskie wybory nie naruszyły standardów krajowych ani międzynarodowych. To ważne doświadczenie pokazało, że koordynowane przez nas organizacje społeczne z krajów Międzymorza, mogą skutecznie hamować interwencyjne zakusy i naciski organizacji międzynarodowych.
Nasi eksperci nieustannie działają również przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Bierzemy udział między innymi w postępowaniu wytoczonym przez grupę polskich feministek, które dążą do unieważnienia przełomowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego zwiększającego zakres ochrony życia dzieci nienarodzonych w Polsce. W przesłanej do sędziów ETPC opinii „przyjaciela sądu”, podkreślamy, że przepisy prawa międzynarodowego nie przyznają kobietom prawa do aborcji. Przyznają natomiast każdemu człowiekowi prawo do życia.
Reagujemy też na poważne zagrożenie dla suwerenności naszego kraju, jakim jest zapowiedziany przez Światową Organizację Zdrowia, globalny traktat antypandemiczny. Prace nad treścią traktatu zmierzają do wywarcia na suwerenne państwa presji na wdrażanie ujednoliconych zaleceń WHO w czasie trwania pandemii. W rezultacie, kluczowe dla polskiej gospodarki decyzje, byłyby podejmowane przez urzędników całkowicie niezależnych od woli obywateli naszego kraju. Jako pierwsi przewidywaliśmy takie zagrożenie już w listopadzie ubiegłego roku – w prawniczej części naszego raportu covidowego. Wskazywaliśmy wówczas na niebezpieczeństwa wynikające z powstawania globalnego zarządzania reżimem sanitarnym w czasie pandemii Covid‑19 oraz opisywaliśmy skalę absurdów, do których doprowadziły często sprzeczne ze sobą wytyczne WHO.
Aby zadbać o interes Polaków, zażądaliśmy od WHO dopuszczenia naszych ekspertów, jako strony społecznej, do procesu tworzenia traktatu, którego przyjęcie zostało zapowiedziane na 2024 rok. Niezależnie od tego, nasi eksperci w ubiegłym tygodniu wzięli udział w konsultacjach publicznych dotyczących dokumentu. Ponadto, przekazaliśmy WHO nasze stanowisko w tej sprawie także na piśmie. Przygotowaliśmy również analizę prawną, w której wskazaliśmy, że zgodnie z Konstytucją RP, ratyfikacja traktatu przez Polskę musi być poprzedzona zgodą obywateli wyrażoną w ogólnopolskim referendum lub przyjęciem ustawy popartej przez odpowiednią większość posłów i senatorów.
Jeśli nie będziemy bronić suwerenności Polski przed zakusami międzynarodowych organizacji zdominowanych przez wyznawców radykalnych ideologii, to już niedługo ponad naszymi głowami zostaną nam narzucone rozwiązania prawne uderzające w życie, rodzinę i małżeństwo. Nadal jednak możemy zablokować te projekty.
Mówimy NIE budowie europejskiego superpaństwa
Urzędnicy z Brukseli od lat dążą do budowy europejskiego państwa federalnego, w którym państwa narodowe, ich kultura i tożsamość, sprowadzone będą do roli zabawnego folkloru. Wszystko, rzecz jasna, w imię pokoju i bezpieczeństwa zagrożonego przez narodowe egoizmy.
Na początku marca federaliści wskazywali na pilną potrzebę podjęcia kroków zmierzających do stworzenia unijnego superpaństwa, przywołując komunistyczny „Manifest z Ventotene” na konferencji poświęconej federalizacji UE. Ich zdaniem, wojna na Ukrainie to dowód na to, że autor Manifestu – włoski komunista Altiero Spinell – miał rację, twierdząc, że wszelkie kryzysy i wojny to efekt istnienia suwerennych państw – odrębnych pod względem geograficznym, ekonomicznym i militarnym. Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji miałoby być zniesienie podziału całej Europy na państwa narodowe.
Nasi eksperci już 3 lata temu przestrzegali przed opieraniem rozwoju Unii Europejskiej na pomysłach zaczerpniętych z „Manifestu z Ventotene”. W obszernej analizie dokumentu, zwróciliśmy uwagę opinii publicznej na to, że manifest jest napisany w duchu radykalnego marksizmu i przewiduje utworzenie „prawdziwej demokracji” przez „dyktaturę partii rewolucyjnej”. Tymczasem dla urzędników unijnych to właśnie Spinelli jest prawdziwym ojcem integracji europejskiej, o czym dobitnie świadczy fakt, że to właśnie jego imię widnieje na jednym z najważniejszych budynków Parlamentu Europejskiego.
Do federalizacji wspólnoty radykałowie chcą wykorzystać organizowaną przez organy Unii Europejskiej Konferencję o przyszłości Europy. Teoretycznie cała inicjatywa ma być swoistymi konsultacjami społecznymi dotyczącymi kierunków rozwoju wspólnoty europejskiej. Jednak w praktyce wydarzenie ma służyć uzasadnieniu dalszych działań zmierzających do federalizacji UE. Podsumowaniem Konferencji zajmie się trzyosobowy zarząd. Jego wiceprzewodniczącym jest… Guy Verhofstadt, który nie tylko należy do funkcjonującej w ramach Parlamentu Europejskiego Grupy Spinelli i brał udział w opisanej powyżej konferencji, ale też jest autorem książki pod tytułem „Stany Zjednoczone Europy: Manifest dla nowej Europy”.
Aby w debacie na temat przyszłości Unii Europejskiej wybrzmiał głos zwolenników idei państw narodowych, organizujemy w Brukseli konferencję poświęconą praworządności w UE. Pojęcie „praworządności” stało się już dyżurnym straszakiem wymierzonym w niezależne państwa Europy Środkowej. Podczas konferencji głos zabiorą eksperci Ordo Iuris, eurodeputowani z Węgier, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, a także wybitni intelektualiści w zakresie prawa UE, którzy odpowiedzą na pytania kluczowe dla przyszłości wspólnoty europejskiej.
Na zaproszenie eurodeputowanych z frakcji Tożsamość i Demokracja eksperci Ordo Iuris wystąpią też na organizowanej 4‑ego maja w Strasburgu konferencji, która zostanie poświęcona prawnym, socjologicznym i demokratycznym konsekwencjom postulowanych przez federalistów zmian w Traktacie z Lizbony. W naszym wystąpieniu poddamy krytycznej analizie najbardziej wątpliwe rozwiązania prawne, do których należy, np. wprowadzenie transnarodowych list wyborczych w wyborach do Parlamentu Europejskiego, co oddaliłoby eurodeputowanych od ich wyborców.
Ważnym punktem odniesienia w debacie o przyszłości Unii Europejskiej jest też nasz raport poświęcony federalizacji UE, który opublikowaliśmy w ubiegłym roku. Szczegółowo zbadaliśmy w nim ingerencje unijnych urzędników w politykę rodzinną, socjalną, fiskalną, zdrowotną czy migracyjną państw członkowskich, wskazując na groźną tendencję, jaką jest bezpodstawne i pozatraktatowe poszerzanie swoich kompetencji przez organy UE. Publikacja odbiła się szerokim echem i została przedstawiona między innymi podczas posiedzenia Grupy Roboczej Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ds. reformy instytucjonalnej, gdzie spotkała się z uznaniem eurodeputowanych z Holandii, Rumunii czy Chorwacji.
Dzięki nagłaśnianiu planów unijnych federalistów i ciągłym upominaniu się o aktywność eurodeputowanych i rządów Europy Środkowej, możemy powstrzymać komunistyczny program ujednoliconej i federalnej Europy, która pozbawiona państw narodowych, pozostawałaby w całości pod kontrolą Brukseli i Berlina.
Przypominamy eurokratom czym jest praworządność
Nasza konferencja o praworządności jest ważna nie tylko w kontekście zapowiedzi federalizacji UE, ale też w kontekście kolejnych ataków na Polskę i Węgry, którym eurokraci zarzucają łamanie – niezdefiniowanej precyzyjnie w żadnym unijnym traktacie – praworządności. W połowie lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalił skargę Polski i Węgier na mechanizm warunkowości, w oparciu o który unijni urzędnicy wstrzymują należne Polsce wypłaty z Funduszu Odbudowy. Podczas naszej konferencji szczegółowo omówimy ten problem, wskazując, na czym rzeczywiście polega praworządność.
Przypominamy również, że od dziesiątek lat „praworządność” to przede wszystkim przestrzeganie prawa przez organy władzy, którym nie wolno samodzielnie poszerzać swoich kompetencji. Na tym tle, kolejne decyzje TSUE, który próbuje dyktować państwom Unii Europejskiej, jakie związki uznawać za małżeństwa, stanowi rażący przykład naruszenia praworządności.
Dyskusja o prawdziwym znaczeniu praworządności jest tym pilniejsza, że 10‑tego marca Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której – w obliczu agresji Rosji na Ukrainę – domaga się nałożenia na Polskę i Węgry sankcji finansowych, stwierdzając, że „tocząca się na Ukrainie wojna przypomniała o naszym wspólnym obowiązku skutecznej ochrony, za pomocą wszelkich dostępnych środków, demokracji, praworządności i innych wartości”. Deputowani żądają od Komisji Europejskiej „pilnych działań i natychmiastowego zastosowania mechanizmu warunkowości w zakresie praworządności” oraz dopilnowania, by „pieniądze podatników nigdy nie trafiały do kieszeni tych, którzy podważają wspólne wartości UE”. Podobne stanowisko zostało wyartykułowane podczas kwietniowego posiedzenia PE, gdzie holenderski europoseł Jeroen Lenaers, przemawiając w imieniu Europejskiej Partii Ludowej, stwierdził, że odłożenie tematu praworządności ze względu na wojnę na Ukrainie „byłoby nie w porządku wobec Polaków i Węgrów”.
Wspomniana rezolucja nie jest jedyną, która uderza w suwerenność Polski. W listopadzie 2020 i 2021 roku eurodeputowani, opierając się na kłamstwach i manipulacjach polskich aborcjonistów, przyjęli uchwały, które potępiały wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający niekonstytucyjność aborcji eugenicznej. Europosłowie stwierdzili, że wyrok TK zagraża zdrowiu i życiu Polaków. Ponieważ obie rezolucje naruszały dobre imię Ordo Iuris, zaskarżyliśmy je do TSUE. Jeśli wygramy, oba antypolskie dokumenty zostaną unieważnione.
Głosując nad wspomnianymi uchwałami, eurodeputowani doskonale zdawali sobie sprawę z absurdalności formułowanych pod adresem Polski zarzutów. Nasi eksperci przesłali bowiem każdemu z nich anglojęzyczne memoranda, w których kompleksowo omówiliśmy stan prawny w Polsce oraz znaczenie wyroku TK. Obaliliśmy również powielane przez radykałów fake newsy. Nasza działalność przyczyniła się do tego, że rezolucję z 2021 roku poparło o ponad 80 europosłów mniej niż rezolucję z 2020 roku – pomimo tego, że ich treść była niemal identyczna. Konsekwentne wsparcie Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris umożliwia naszym ekspertom przygotowywanie podobnych memorandów i przekazywanie ich deputowanym przed każdym ważnym głosowaniem.
Bronimy suwerenności państw naszego regionu
Obrona suwerenności Polski wymaga od nas aktywności nie tylko na forum Unii Europejskiej, ale również na poziomie poszczególnych państw członkowskich. Dlatego na przełomie marca i kwietnia – w odpowiedzi na niedopuszczalne zachowanie obserwatorów z misji OBWE, którzy zamiast obiektywnie i bezstronnie oceniać przebieg węgierskich wyborów parlamentarnych i referendum, otwarcie angażowali się po jednej ze stron politycznego wyścigu – zorganizowaliśmy własną misję obserwacyjną. Było to o tyle ważne przedsięwzięcie, że w przyszłości podobne próby wpływania na proces wyborczy mogą dotknąć również Polski.
Niestety instytucje ponadnarodowe oceniające praworządność i standardy demokracji często stosują różne kryteria – w zależności od tego, kogo oceniają. Widać to we wciąż obowiązujących dokumentach Komisji Weneckiej, które dzielą państwa europejskie na tzw. „stare” demokracje, których nie trzeba kontrolować tak drobiazgowo, oraz „młode”, które muszą spełniać najwyższe standardy, aby zasłużyć na pozytywną ocenę.
Naszą pracę na Węgrzech rozpoczęliśmy od wydania stanowiska, w którym odnieśliśmy się do Raportu Okresowego OBWE. Zwróciliśmy w nim uwagę na to, że dokument wykazuje oznaki naruszenia zasad międzynarodowych misji obserwacyjnych, formułując oskarżenia na podstawie anonimowych źródeł lub po uwzględnieniu opinii tylko jednej strony wyścigu wyborczego, prowadząc tym samym do poważnego nadszarpnięcia opinii misji obserwacyjnej OBWE.
W trakcie naszej pracy na Węgrzech, pokazaliśmy, że można prowadzić obserwacje z poszanowaniem zasad bezstronności, neutralności, profesjonalizmu, weryfikowalności wniosków oraz zgodności z prawem krajowym i narodową kulturą. W tym czasie dokładnie zbadaliśmy kwestie dotyczące funkcjonowania węgierskiego systemu wyborczego, finansowania kampanii, wolności słowa oraz dostępu do mediów. Kontrolowaliśmy przebieg wyborów i referendum w 60 komisjach wyborczych, obserwując zaangażowanie węgierskiego społeczeństwa obywatelskiego w proces wyborczy.
Rezultatem pracy prawników Instytutu jest końcowy raport dotyczący przebiegu wyborów i referendum, w którym stwierdziliśmy, że oba głosowania spełniły standardy krajowe i międzynarodowe, zachowując zasady bezpośredniości, powszechności, tajności, równości i wolności. Co ważne, po ogłoszeniu naszego przystąpienia do obserwacji i wytknięciu błędów OBWE, misja OBWE również zaniechała stronniczych oświadczeń i ogłosiła końcowe wnioski bardzo zbliżone do naszych.
Zatrzymujemy ofensywę radykałów w Strasburgu
Interesów Polski bronimy również przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, gdzie mierzymy się z ofensywą radykałów z całej Europy, którzy za pomocą wiążących dla wszystkich krajów Rady Europy wyroków ETPC, chcą zmusić suwerenne państwa do wprowadzenia uderzających w życie, małżeństwo i rodzinę rozwiązań do swoich systemów prawnych. Aby skutecznie przeciwstawić się prowadzonej przez nich akcji, interweniujemy w każdej z podobnych spraw, przedstawiając sędziom Trybunału szczegółowe analizy, w których prostujemy przekłamania genderowych aktywistów.
Częścią wielkiej kampanii europejskiej lewicy w Strasburgu, są skargi składane przez polskie feministki, które za pomocą orzeczeń ETPC, zamierzają unieważnić wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Zwycięstwo aborcjonistek w tej sprawie narzuciłoby Polsce – ponad głowami obywateli – akceptację aborcji eugenicznej.
Dlatego przeciwstawiając się kampanii feministek, przystępujemy do inicjowanych przez nie postępowań, przesyłając sędziom Trybunał opinię „przyjaciela sądu”, które mogą mieć realny wpływ na końcowy wyrok ETPC. Przypominamy w nich o tym, że wiele traktatów międzynarodowych gwarantuje każdemu człowiekowi bezwarunkowe prawo do życia, a żaden z nich nie gwarantuje prawa do aborcji.
Czy WHO przejmie kompetencje suwerennych państw?
Poważne zagrożenie dla suwerenności naszej Ojczyzny niosą ze sobą zapowiedzi przyjęcia przez Światową Organizację Zdrowia „Traktatu w sprawie profilaktyki i gotowości pandemicznej”. Zgodnie z zapowiedziami ten wiążący akt prawa międzynarodowego przekazywałby w ręce urzędników WHO kompetencje dotyczące globalnego zarządzania światową opieką zdrowotną w przypadku ogłoszenia pandemii. W rezultacie, urzędnicy WHO mogliby dowolnie, niezależnie od lokalnych potrzeb, narzucać krajom rozwiązania dotyczące szczepień czy lockdownów, które mają przecież ogromny wpływ na gospodarkę i finanse każdego państwa. Ratyfikacja dokumentu w sposób znaczący ograniczałaby zatem suwerenność jego sygnatariuszy.
Eksperci Ordo Iuris (jako pierwsi w Polsce) zwracali uwagę na to, że w trakcie trwania epidemii Covid‑19, obserwujemy stopniowe tworzenie mechanizmów globalnego zarządzania polityką sanitarną przez takie ponadnarodowe organizacje jak WHO. Już w listopadzie, w pierwszej części naszego raportu covidowego, ostrzegaliśmy przed zagrożeniami dla suwerenności Polski, płynącymi z procesu konstytucjonalizacji prawa międzynarodowego. Jednocześnie obnażaliśmy absurdy, do których prowadzi bezrefleksyjne implementowanie (często sprzecznych ze sobą) rekomendacji WHO. Podkreślaliśmy również, że ponadnarodowa władza pandemiczna, tworzona przez międzynarodowe organizacje, jest całkowicie niezależna od woli obywateli wyrażanej w demokratycznych wyborach.
Na bieżąco monitorujemy stan prac nad traktatem WHO, który według deklaracji ma zostać wdrożony w 2024 roku. Już przygotowaliśmy pierwszą analizę prawną, w której omawiamy tryb przyjęcia traktatu przez nasz kraj. Przypominamy w niej, że najwyższym aktem prawa powszechnie obowiązującego w Polsce jest Konstytucja RP, która stanowi, że ewentualne przyjęcie dokumentu takiego jak traktat pandemiczny WHO musi zostać poprzedzone zgodą wyrażoną przez obywateli w referendum krajowym lub w ustawie popartej większością co najmniej 2/3 głosów w obecności odpowiedniej liczby posłów oraz większością co najmniej 2/3 głosów w obecności odpowiedniej liczby senatorów.
Chcąc zadbać o to, by kształt traktatu nie był zagrożeniem dla suwerenności naszego kraju, złożyliśmy wniosek o dopuszczenie ekspertów Ordo Iuris do prac nad projektem dokumentu. Niezależnie od tego, kilka dni temu uczestniczyliśmy w konsultacjach społecznych dotyczących traktatu, zorganizowanych w formie publicznej debaty. Przedstawiliśmy nasze stanowisko także na piśmie.
Razem obronimy suwerenność Polski
Brukselscy urzędnicy otwarcie przyznają, że jednym z ich celów jest budowa superpaństwa, opartego na zasadach wywiedzionych z ideologii radykalnego marksizmu. Jak pokazuje praktyka, za jego pomocą radykałowie chcą odgórnie narzucić Polakom i innym obywatelom Unii Europejskiej genderowe postulaty, które na pewno zostałyby odrzucone w demokratycznych wyborach. Dzięki konsekwentnemu wsparciu Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris, możemy występować w obronie suwerenności naszej Ojczyzny, przeciwstawiając się radykalnej agendzie. Każde z naszych działań wiąże się jednak z konkretnymi wydatkami.
Monitorowanie prac Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej to godziny pracy naszych analityków, czego miesięczne koszty nie są mniejsze niż 8 000 zł. Każde przygotowana przez naszych ekspertów memorandum, w którym prostujemy kłamstwa i manipulacje radykalnych aktywistów, to kolejne 4 000 zł. W ten sposób możemy skutecznie wpływać na wyniki głosowań PE, przekonując deputowanych do sprzeciwu wobec skrajnych postulatów.
Zaskarżenie rezolucji Parlamentu Europejskiego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest jednym z największych przedsięwzięć, jakie do tej pory podjęliśmy. Konsekwentna walka o unieważnienie dwóch rezolucji naruszających dobre imię Polski i Ordo Iuris wymaga zgromadzenia zespołu doświadczonych ekspertów. Tylko za przygotowanie jednej pisemnej repliki, w kwietniu tego roku, musimy zapłacić kolejne 4 000 zł. Łączny koszt tych postępowań szacuję na 50 000 zł. Jednak jeśli wygramy w tym precedensowym sporze, to pokażemy, że organy UE nie mogą bezkarnie obrażać naszej Ojczyzny, a ich kłamstwa podlegają kontroli sądowej.
Na monitorowanie prac WHO nad traktatem pandemicznym musimy przeznaczyć miesięcznie co najmniej 3 000 zł. Dzięki temu będziemy mogli zareagować natychmiast, gdy ogłoszony zostanie projekt dokumentu. Przygotowanie jednej analizy dotyczącej tego problemu to wydatek rzędu 4 000 zł.
Z wyrazami szacunku
Adw. Jerzy Kwaśniewski – Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
P.S. Radykalni ideolodzy starają się wykorzystać międzynarodowe organizacje do narzucenia obywatelom wszystkich państw świata przyjęcia swoich antycywilizacyjnych postulatów. Ulegając ich presji, Polska może utracić suwerenność. Jeśli nie będziemy reagować szybko i zdecydowanie, to już wkrótce utracimy możliwość sprzeciwiania się uderzającym w naturalny ład społeczny projektom. Nadal nie jest za późno. Wierzę, że z Pani pomocą skutecznie obronimy suwerenność naszej Ojczyzny oraz wartości takie jak życie, małżeństwo i rodzina.
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców
do mie: Oj odjechałeś człowieku. Widać, że Ordo Iuris mózg ci zryło …
Franek…
z śpLeppera też się śmiali..
Wystarczy że Mariusz wyje
Obejmowały prześladowania i liczne wyroki śmierci, deportacje na Sybir, a te przecież często kończyły się zgonem. I to właśnie owe zsyłki otwierają naszą martyrologię, rozpoczętą jeszcze przez epoką rozbiorów. Oto w r. 1733 wielu Polaków, wziętych do niewoli podczas wojny o elekcję Leszczyńskiego, wywieziono na Syberię dożywotnio. Niepodległą już nie była Rzeczypospolita, wojska rosyjskie włóczyły się po naszych ziemiach, a w r. 1734 spaliły doszczętnie Gdynię i Sopot, aby …zabezpieczyć wybrzeże przed desantem francuskim! Gdańsk czekał wtedy odsieczy Francuzów. Przybili nawet w okolicy Westerplatte, lecz nie ryzykując odpłynęli. Tylko garstka Francuzów wzięła udział w szturmie na rosyjskie szańce, zginęli a wśród nich Louis Robert Hipolit de Bréhan, hrabia de Plélo, ambasador z Kopenhagi i literat…A w r.1767 ambasador Rosji Mikołaj Repnin kazał aresztować i wywieźć na wschód biskupów Kajetana Sołtyka i Józefa Andrzeja Załuskiego, a także hetmana Wacława Rzewuskiego oraz jego syna Seweryna. Zesłano ich do Kaługi, gdzie przebywali aż pięć lat, podobno w znośnych warunkach. Sołtyk był biskupem krakowskim, Załuski biskupem kijowskim.
A po pierwszym rozbiorze, podpisanym w Petersburgu 5 sierpnia 1772, pięć tysięcy szeregowych konfederatów barskich poszło na Syberię. I – jak czytamy dalej w tomie III Pawła Jasienicy „Rzeczypospolitej Obojga Narodów” ( W-wa, PiW, 1988 ) – „…minęli się oni niejako z biskupem Sołtykiem, Sewerynem Rzewuskim i samym prorokiem księdzem Markiem Jandołowiczem, którzy w r.1773 powrócili na ojczyzny łono” ( str.339). A ilu barzan wróciło ?
Syberyjski straszak na dobre zakorzenił się w polskich głowach, ale jakoś nie działał. Oto podczas sejmu grodzieńskiego gromada patriotów wzywała Stanisława Augusta, by zatrzymał drugi rozbiór Rzeczypospolitej. Wołali; „Syberyją nam grożą, którzy chcą bronić ojczyzny…to i pójdźmy wszyscy na Syberyję…” Apel okazał się daremny, ale wtedy inną metodą posłużyła się caryca wcielając całe oddziały polskie do carskiej armii. Na Syberię Polacy ruszą znowu po powstaniu kościuszkowskim, jeńców po bitwie pod Maciejowicami wywożono na wschód. A w sumie zesłano około 20 tysięcy powstańców, mieli jednak szczęście, bo po śmierci Katarzyny Wielkiej car Paweł I ( który nienawidził matki i jej polityki wobec Polski ) natychmiast uwolnił osobiście Kościuszkę, polecił też zwrócić wolność zesłanym. Odebrał tylko przysięgę od Naczelnika, że w przyszłości nie będzie występował przeciwko Rosji. Nie mieli jednak szczęścia mieszkańcy Pragi, wymordowani przez Rosjan 4 listopada 1794 – tych już car Paweł I nie mógł wskrzesić…
A kibitki ponownie jechały na wschód po epoce napoleońskiej. Jak czytamy w „Dziejach Polski Porozbiorowych 1795-1921” ( Paryż, Ed. Spotkania, 1983) Mariana Kukiela w latach 1822/3 trwało śledztwo w sprawie spisków wśród młodzieży wileńskiej. Komisja śledcza, złożona z profesorów uniwersytetu, zatarła wiele śladów i udało się oczyścić z zarzutów Zana, Mickiewicza i Łozińskiego. Jednak w sierpniu 1824 r. skazano 20 filomatów i filaretów na zesłanie do Rosji. Nowosilcow uzasadniał wyrok powściągliwie, winą skazanych było szerzenie „nierozsądnej narodowości polskiej” ( tj. nacjonalizmu)! Groźniejsza była sprawa gimnazistów, zwłaszcza w gimnazjach żmudzkich w Kiejdanach i w Krożach. Ich organizacja „Czarnych Braci” chiała pomścić kolegów z Wilma i Świsłoczy zamachem na wielkiego księcia. Podejrzanych w tej sprawie katowano w śledztwie, skazano sądem wojskowym niektórych na śmierć. „Ułaskawiono” ich na dziesięć lat ciężkich robót i dożywotnią służbę sołdacką! Innych skazano na różne kary więzienia, albo od razu w rekruty” ( Kukiel, op.cit., str.193/4).
Po powstaniu listopadowym zesłano na Sybir kilkuset uczestników, przy czym car dopilnował, aby książę Roman Sanguszko odbył tę drogę na piechotę! Mnóstwo poszło na ciężkie roboty lub na sołdacką służbę bez wysługi. Ilu zamordowano bez sądu lub zakatowano trudno powiedzieć, dla powstańców rusko-litewskich nie było amnestii. Sieroty po poległych wysyłano do Mińska do batalionów kantonistów na edukację. Około ośmiuset chłopców zagarnięto tak na janczarów. By ułatwić rusyfikację ziem zabranych car zabrał się do szlachty zagrodowej, bardzo tam licznej. Już przed upadkiem powstania pozbawił ją praw szlacheckich przenosząc do stanu mieszczańskiego z obowiązkiem służby rekruckiej w wymiarze czterokrotnie większym niż włościanie i z wyższym opodatkowaniem. Zarządził przesiedlenie na Kaukaz pięciu tysięcy rodzin z Podola, a później dalszymi ukazami czterdzieści rodzin szlacheckich z Litwy i Wołynia na Sybir i na Zawołże. Długa była lista skazanych – dwustu kilkudziesięciu na powieszenie, a dziesięciu na ścięcie toporem – ich listę otwierał Czartoryski, a zamykał Lelewel. Na szczęście ogromna większość skazanych była już za granicą. Ci podlegali banicji i konfiskacie mienia. Żołnierzy wcielano do wojska rosyjskiego, odmowa kończyła się śmiercią pod kijami. ( Kukiel, idem, str.259-260).
Po powstaniu styczniowym represje były jeszcze bardziej okrutne. Jak pisze Marian Kukiel: „Zemsta ludzkiego i liberalizującego Aleksandra II za rok 1863 była sroższa od mikołajowskiej za 1830-1. (…) Liczono czterystu straconych z wyroków sądowych – ale musiały być setki rozstrzelanych czy powieszonych na prosty rozkaz wojskowych dowódców, nie mówiąc już o paru dziesiątkach tysięcy poległych czy pomordowanych. Na katorgę skazano 4.000, a 700 do rot aresztanckich, wiele tysięcy na zesłanie. Wysiedlono znowu dziesiątki tysięcy drobnej szlachty i chłopów z Litwy całymi wsiami. Skonfiskowano 1.660 majątków w Królestwie, 1.800 w ziemiach zabranych… „ ( Kukiel, idem, str.424)
W wieku XX-tym wielką masową zbrodnią była tzw. operacja polska NKWD z lat 1937/1938, która doprowadziła do wymordowania ponad 111 tysięcy Polaków ( kobiety i dzieci zaś deportowano na wschód) czyli pięciokrotnie więcej niż w najbardziej znanej na świecie zbrodni Katynia. W rzeczywistości ta antypolska kryminalna akcja rozpoczęła się już w roku 1930. W latach 1930-36 już deportowano dziesiątki tysięcy polskich rodzin, a tysiące mężczyzn mordowano. Istnieje dwutomowa publikacja „Wielki Terror: Operacja Polska”, powstała z inicjatywy śp. Janusza Kurtyki i zrealizowana przez IPN. A z okazji 75-tej rocznicy tych zbrodni w numerze 106-107 krakowskich „Arcanów” ( 2012) zebrano głosy historyków polskich, a także obcych. Debatę otwiera tam prof. Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia „Memoriał” ( zawieszonego w grudniu 2021 przez reżim Putina) przyznając, że operacja polska była największą spośród operacji narodowych NKWD co do liczby ofiar. A prof. Hiroaki Kuromiya ( Indiana University) stwierdził, że „tak jak Holocaust Operacja Polska powinna być pamiętana przez całą ludzkość”. Z pewnością, bo chociaż NKWD prowadziło też „operacje narodowościowe” przeciwko Finom, Estończykom, Rumunom, Bułgarom, Macedończykom, Łotyszom, Grekom, Irańczykom czy Chińczykom to jednak Polacy ginęli blisko 40 razy częściej niz inni obywatele sowieccy jak przypomniał historyk Jerzy Bednarek ( IPN). Wynikało to ze starego antagonizmu i z kompleksu przegranej wojny w 1920, a także i z tego, że Polacy jako spadkobiercy I RP przechowywali sarmacką i prometejską ideologię, atrakcyjną dla zorganizowania Międzymorza i okolic ( wg. prof. Marka J. Chodakiewicza). Ten sam prof. Chodakiewicz przypomniał też termin „bloodlands” Timothy Snydera oraz słowa Rummela: „power kills; absolute power kills absolutely”. I to działało w stalinowskiej Rosji, a dzisiaj widzimy to podczas inwazji Ukrainy.
Po inwazji ZSRR ( 17 września 1939) polskie kresy spłynęły krwią tysięcy osób. Te masowe zbrodnie udokumentowane są w wielu publikacjach i w IPN, a także wystawach. Nieludzkie deportacje na Sybir czy do Kazachstanu objęły co najmniej półtora miliona Polaków, a przeprowadzane celowo zimą powodowały śmierć wielu, zwłaszcza dzieci, w lodowatych pociągach. Zesłanych kierowano do 130 łagrów, a liczba zmarłych tam Polaków trudna jest do ustalenia. Prof. Wojciech Roszkowski podaje, że do końca 1941 sięgała już kilkaset tysięcy ( „Historia Polski 1914-1990”, W-wa, PWN, str.98).
Z lat wojny najbardziej znana jest oczywiście zbrodnia katyńska, odkryta w kwietniu 1943, a popełniona wiosną 1940. Tragiczny los 22 tysięcy polskich oficerów, zamordowanych przez NKWD, z polecenia Stalina, opisano już, a nawet sfilmowano, nader dokładnie. W tomie pierwszym swej „Najnowszej historii politycznej Polski” ( pisanej w Paryżu w latach 1957-1959) Władysław Pobóg-Malinowski zamieścił dłuższy rozdział pt. W kręgu Katynia, przedstawiający tę zbrodnię w szerszym kontekście.
Z wojennych zbrodni musimy zwrócić baczną uwagę na operacje Armii Czerwonej i NKWD wymierzone w siły Armii Krajowej, zwłaszcza w okresie akcji „Burza”. W lutym 1944 doszło na Wołyniu do pierwszego zetknięcia oddziałów AK z Armią Czerwoną . Akowcy odtworzyli tam silną 27 Dywizję Piechoty – ok.6 tys. żołnierzy – którzy mieli za sobą liczne walki z Niemcami. Po pewnym okresie współpracy Rosjanie jednak zażądali włączenia dywizji do…armii Berlinga! Po odmowie, oficerów AK wywieziono w głąb Rosji, a część szeregowców siłą wcielono armii Berlinga. Reszta akowców przebiła się na zachodni brzeg Bugu. Ten sam mechanizm manipulacji i wywózek NKWD stosowało wobec akowców przy każdej okazji, a zatem przy wyzwalaniu Lwowa, Wilna, w okręgu lubelskim. białostockim czy radomskim. Scenariusz był ten sam, próby wcielenia akowców do armii Berlinga, a po odmowie deportacje do łagrów w ZSRR. Równało się to unicestwieniu tysięcy Polaków, nieraz stosowano podstęp. Po wyzwoleniu Wilna Rosjanie zaprosili dowództwo AK na wspólną libację, z której nikt nie wrócił. A w obozie w Miednikach zgromadzili 5 tys. akowców, którzy po odmowie wstąpienia do armii Berlina byli wywiezieni w głąb Rosji na zagładę. Te nikczemne metody opisał i zebrał prof. Wojciech Roszkowski w cytowanej wyżej książce „Historia Polski 1914-1990” ( W-wa, PWN, na stronach 131-132). Krócej ujął to W.Pobóg-Malinowski w drugim tomie swej historii: „…dowódcy AK zostali aresztowani, oddziały AK rozbrajane, tępione…( str.364). Armia Czerwona idąc na Berlin prowadziła bowiem drugą, równoległą wojnę, z narodem polskim. A dziś jeszcze domagają się pomników ? Dodajmy, że Rosjanie likwidowali też ludność cywilną: „Od listopada 1944 nasilały się radzieckie pacyfikacje na Kresach. W ich rezultacie zamordowano np. w powiecie lidzkim 9,8 tys. Polaków, w szczuczyńskim – 8 tys., a w oszmiańskim – 6 tys. Na Wileńszczyźnie i w Nowogródzkiem urządzano obławy na członków AK. Tysiące aresztowanych Polaków traktowano w drodze do łagrów na równi z Volkdeustchami i jeńcami hitlerowskimi jako „faszystów. Na miejsce wywiezionych osiedlano Rosjan. Władze radzieckie wywiozły też z polskich Kresów zbiory archiwalne i muzealne”. ( W.Roszkowski, op. cit., str.133). „Około 50 tys. nowych zesłańców, głównie żołnierzy i oficerów AK oraz działaczy Polski Podziemnej wywieziono w głąb ZSRR w chwili zajmowania Polski przez Armię Czerwoną, dołączyli oni do setek tysięcy Polaków umierających w radzieckich łagrach” ( Roszkowski, idem, str.170).
Nie sposób pominąć tu tragedię Szesnastu przedstawicieli Polski Podziemnej, porwanych w 1945 samolotem do Moskwy i skazanych bezprawnie za rzekomą…współpracę z Niemcami (!?). Trzej skazani ( gen. Leopold Okulicki, Jan S. Jankowski, Stanisław Jasiukowicz) nie wyszli żywi z radzieckiego więzienia. Dzisiaj – 24 kwietnia – mija kolejna rocznica wysłania polskiego telegramu do ONZ w San Francisco, właśnie rozpoczynającej obrady z prośbą o interwencję w sprawie porwania Szesnastu. Nie otrzymano odpowiedzi na tę depeszę, albowiem wtedy w ONZ więcej znaczyło słowo Mołotowa, gdy bojcy Stalina szturmowali już Berlin. A polski fotel był pusty, gdyż w tym zepsutym od początku ONZ nie uznawano polskiego rządu w Londynie.
Na zakończenie trzeba wspomnieć straszliwy bilans ofiar PRL-u, a zwłaszcza stalinizmu, nie do końca ustalony, ale rzędu kilkuset tysięcy zamordowanych czy to w lasach, czy wyrokiem „sądowym”, czy w katowniach UB, czy w więzieniach lub w obławie augustowskiej, w spalonych wioskach albo po prostu na ulicach, gdy reżim PZPR tłumił społeczne protesty. Dokładnych liczb ofiar nie mogę podać nie dysponując źródłami z IPN-u, może ktoś kiedyś uzupełni te białe plamy. Jedno jest tylko pewne: ostatnia (?) pigułka omawianego tu ludobójstwa na raty to 96 ofiar prezydenckiego Tupolewa z 10 kwietnia 2010.
Marek Baterowicz
Dobre